wtorek, 26 maja 2009

WIERSZ Thich Nhat Hahn'a


Thich Nhat Hahn

Poniżej wiersz (który moim zdaniem wyraża esencję Głębokiej Demokracji) w wersji angielskiej a obok w moim przekładzie ... polecam :)

Please Call Me by My True Names

Nazywaj mnie proszę, prawdziwymi imionami




Do not say that I'll depart
tomorrow because even today I still
arrive.

Nie mów, że jutro wyjadę,
bo nawet dziś jeszcze
przyjeżdżam.


Look at me; I arrive in every second
to be a bud on a Spring branch, to
be a tiny bird, whose wings are still
fragile, learning to sing in my new
nest, to be a caterpillar in the heart
of a flower, to be a jewel hiding
itself in a stone.

Spójrz; z każdą sekundą przybywam
żeby być pąkiem na wiosennej gałązce, by
stać się ptaszkiem, o skrzydłach tak bardzo
kruchych, co uczy się śpiewu w mym nowym
gnieździe, żeby zaistnieć gąsienicą w sercu
kwiatu, klejnotem, co skrywa się
w kamieniu.


I still arrive, in order to laugh and
to cry, in order to fear and to hope.
The rhythm of my heart is the birth
and death of all that are alive.

Zatem przybywam, aby śmiać się i
płakać, by lękać się i żeby mieć nadzieję.
Rytm mego serca to narodziny
oraz śmierć wszystkiego co żywe.


I am the mayfly metamorphosing
on the surface of the river. I am
also the grass-snake, who,
approaching in silence, feeds itself
on the frog.

To ja - jętka w metamorfozie
na powierzchni rzeki. Jestem
także zaskrońcem, który
nie mącąc ciszy podkrada się i
spożywa żabkę.

I am the child in Uganda, all skin
and bones, my legs as thin as
bamboo sticks.

I am also the merchant of arms,
selling deadly weapons to Uganda.

Jestem dzieckiem z Ugandy, sama skóra
i kości, me nóżki chude jak
łodygi bambusa.

I to ja jestem handlarzem śmierci
wysyłającym broń do Ugandy.


I am the 12-year-old girl, refugee on
a small boat , who throws herself
into the ocean after being raped by
a sea pirate.

I am also the pirate, my heart not
yet capable of seeing and loving.

Jestem polityczną uchodźczynią, uciekającą
łódką, 12-letnią dziewczynką, co rzuca się do
oceanu po tym jak zgwałcił ją
morski pirat.

Jestem również tym piratem, o sercu, co\
nie potrafi jeszcze zobaczyć i pokochać.


I am also a member of politburo,
with plenty of power in my hands.

I am also the man who has to pay
his "debt of blood" to my people,
dying slowly in forced labor
camp.

Jestem też członkiem politbiura
dzierżącym ogrom władzy.

Jestem także człowiekiem, który musi spłacić
"daninę krwi" rodakom,
i który powoli umiera w gułagu.

My joy is like Spring, so warm it
makes flowers bloom in all walks
of life.

Radość moja jest jak Wiosna, swym ciepłem
budzi kwiecistość na wszystkich drogach
życia.


My pain is like river of tears - so
full it fills up all the four oceans.

Mój ból, to rzeka łez – wypełnia
po brzegi wszystkie cztery oceany.

Please call my by my true names so
that I can hear at the same time all
my cries and my laughs, so that I
can see that my joy and pain are
but one.

Nazywaj mnie proszę, moimi prawdziwymi imionami tak,
bym mógł usłyszeć wszystek
mój płacz i śmiech na raz,
bym mógł dostrzec, że moja radość i ból to
jedno.


Please call me by my true names so
that I can become awake, so that
the door of my heart be left open,
the door of Compassion.


Przywołuj mnie proszę prawdziwymi imionami,
bym mógł się przebudzić i żeby
brama mojego serca otworzyła się,
brama Współczucia.


spolszczył Robert Palusiński

o tym w jakich okolicznościach powstał wiersz słowami autora. Thich jest wietnamskim uchodźcą -w komentarzu mówi o zgwałconej 12 letniej uchodźczyni i o piracie, który ją zgwałcił i o sobie - jako trzeciej postaci uczestniczącej w tym ...

"It is said that
half the boat people die in the ocean. Only
half arrive at the s...hores in Southeast Asia, and even then they may
not be safe.
There are many young girls, boat people, who are raped by sea pirates.
Even though the United Nations and many countries try to help the government of Thailand prevent that kind of piracy, sea pirates continue to inflict much suffering on the refugees. One day we received a letter telling us about a young girl... on a small boat who was raped by a Thai pirate. She was only twelve, and she jumped into the ocean and drowned herself. When you first learn of something like that, you get angry at the pirate. You naturally take the side of the girl. As you look more deeply you will see it differently. If you take the side of the little girl, then it is easy. You only have to take a gun and shoot the pirate.
But we cannot do that. In my meditation I saw that if I had been born in the village of the pirate and raised in the same conditions as he was, there is a great likelihood that I would become a pirate. I saw that many babies are born along the Gulf of Siam, hundreds every day, and if we educators, social workers, politicians, and others do not do something about the situation, in twenty-five years a number of them will become sea pirates. That is certain. If you or I were born today in those fishing villages, we may become sea pirates in twenty-five years. If you take a gun and shoot the pirate, all of us are to some extent responsible for this state of affairs. After a long meditation, I wrote this poem. In it, there are three people: the twelve-year-old girl, the pirate, and me. Can we look at each other and recognize ourselves in each other?

Thich Nhat Hahn

środa, 20 maja 2009

SIEDZĄC W OGNIU RANG, PRZYWILEJÓW i POTENCJALNYCH NAD-UŻYĆ


Arnold Mindell Na konferencji WorldWork (London 2008) omawia zaistniałe wcześniej interakcje w grupie 340 osób pracującej nad konfliktami etnicznymi. Pierwszy z lewej Gary Reiss, który był w kwietniu 2009 w Warszawie (foto: Miłka Kosińska).


ARNOLDA MINDELL'A FRAGMENTY o RANGACH z Książki "SIEDZĄC W OGNIU" w przekładzie
Basi Lindenberg i Beaty Wolfram (wydanie polskie 1998)

Więcej o rangach i przywilejach

Na nasze, zorganizowane przez grupę pracującą z procesem w Los Ange­les, spotkanie zatytułowane „Różnorodność, rasizm i społeczność"5 przyszli bardzo różni ludzie. Jeśli chodzi o status ekonomiczny, rozpiętość była duża •— od wyższej klasy średniej po bezdomnych. Zjawili się mieszkańcy Compton i ludzie spoza tej okolicy, staruszkowie i członkowie gangów, władze mia­sta, duchowni i byli więźniowie. Sala, w której pracowaliśmy, była częścią centrum handlowego w centralnej części miasta. Tuż obok na zewnątrz znaj­dowała się główna pętla autobusowa.
Atmosfera sali konferencyjnej była napięta. Ludzie spoza Compton obawiali się przebywać w tej okolicy, a gniew wisiał w powietrzu od samego początku konferencji. Wiele razy doszło do ostrej wymiany zdań i kłótni na tematy zwią­zane z rasizmem. Jedna z kłótni szczególnie dobrze ilustruje niniejszy wywód. Drugiego dnia konferencji pewien około pięćdziesięcioletni biały mężczyzna spokojnie, ale bardzo pewnie mówił o swoim doświadczeniu z grupami mie­szanymi etnicznie i o tym, jak bardzo nie lubi złości. Cały czas się uśmiechał.
Czarny mężczyzna po dwudziestce powiedział na to spokojnie, że biały* nie wie, o czym mówi. Biały go zignorował. Czarny wstał, stanął naprzeciw białe­go i z gniewem powiedział, że poczuł, iż się go nie słucha. Biały odmówił roz­mowy z „kimś tak wściekłym". Im głośniej mówił Czarny, tym wyraźniej biały się od niego odwracał, wciąż powtarzając, że jest otwarty na kontakt z każdym.

Buddyjska psychologia




Psychologia buddyjska

Psychologia buddyjska powstała wraz z narodzinami buddyzmu, czyli w VIw p.n.e. Pierwszy obszerny traktat opisujący życie i doznania psychiczne człowieka pojawił się w formie pisemnej w IIw p.n.e. jako część dzieła kosmologiczno - filozoficznego Abhidhamma (jęz. pali) Abhidharma ( w sanskrycie). Jest to najstarszy ze znanych buddyjskich zapisów na poświęconych tej tematyce, należy jednak zaznaczyć, że psychologia buddyjska kształtowała się na bazie wiedzy i doświadczeń wcześniejszych religii i filozofii, obszernie czerpiąc z wiedzy i doświadczeń tysięcy joginów mieszkających na obszarze Indii, a wcześniej prawdopodobnie na terenach dawnej Persji (Iranu i Iraku). Należy jednak zaznaczyć, że buddyzm wniósł całkowicie nowe wartości w dziedzinę poznawania psychiki człowieka, bowiem jako jeden z pierwszych tak rozbudowanych i komplementarnych systemów nie odwoływał się do sił wyższych, Boga, Stwórcy, czy innych wartości i atrybutów nadprzyrodzonych. Można więc powiedzieć, iż jest to pierwszy "naukowy" system psychologii powstały w dziejach Świata.

wtorek, 19 maja 2009

Śniące ciało - choroba i symptom jako przekaz z krainy snu



Wyspiański: "Topielica"

Śniące ciało: czyli o ciele, które śni i o podwodnych, merkurialnych mocach ...

Naukowcy zajmujący się badaniami nad snem stwierdzili, że nocą nawet kilka razy przechodzimy przez paradoksalną fazę snu i wówczas śnimy. Nie pamiętamy snów wówczas, gdy budzimy się po dłuższej chwili od zakończenia tej fazy snu. Z upływem czasu wspomnienie o śnie blednie i zanika. Nawet, gdy obudzimy się pamiętając cały sen, to po kilku godzinach szczegóły się zacierają, a później także główny temat snu.
Nasze, powszechnie akceptowane rozumienie snu i śnienia zakłada, że to my śnimy, tak jakbyśmy tworzyli sny. Jednak wiele pierwotnych plemion uważa, że sny, to ważne wiadomości pochodzące od bóstw lub inaczej mówiąc, z „wyższych” światów. Choć psychologowie i neurolodzy stworzyli wiele teorii wyjaśniających pochodzenie snów, to tak naprawdę nikt nie wie skąd biorą się sny. Możemy zatem odwrócić nieco zwyczajne podejście i stwierdzić, że to nie my śnimy sny, ale że sny się nam przytrafiają...
Sny, nawet te, o których zapomnieliśmy nie znikają w ciągu dnia. Jeden z najbardziej znanych, a z pewnością najbardziej twórczy ze współczesnych psychoterapeutów, Amerykanin Arnold Mindell pracując z osobami ciężko i śmiertelnie chorymi odkrył zjawisko, które nazwał „śniącym ciałem”. Wykazał też, że to, o czym mówią nasze sny, często objawia się w ciele w postaci symptomów. Na przykład sen o wulkanie może być bezpośrednio związany z rozrywającym bólem głowy lub brzucha. Bardzo często symptom pojawia się po śnie, który w jakiś sposób mówił lub zapowiadał chorobę.
Obraz wulkanu ze snu obrazuje nasze nieuświadomione uczucia, potrzeby lub pragnienia. Może to być na przykład potrzeba „wylewnej”, „wulkanicznej” i „gorącej” aktywności albo wręcz wyrażenia gniewu.
Odkrywanie i rozumienie snów przejawiających się poprzez ciało wymaga podejścia pełnego wyrozumiałości, współczucia oraz demokracji. Jest to zupełnie nowy i czasem zaskakujący sposób postrzegania chorób. W tym ujęciu symptom czy dolegliwość jest, podobnie jak sen, znakiem lub raczej informacją, którą należy odszyfrować i ewentualnie zastosować w życiu. Z tego punktu widzenia choroba nie jest czymś, z czym należy walczyć, natychmiast usuwać czy wyeliminować, ale jest ważnym przesłaniem. Jeśli skutecznie odczytamy to przesłanie i wprowadzimy je w codzienne życie czyli w jakimś stopniu zmienimy się postępując zgodnie z sugestiami płynącymi z dolegliwości, to często okazuje się, że symptomy „znikają” ponieważ informacja zostaje dostarczona do systemu ciało-umysł”. W przypadku chorób chronicznych zmiany sugerowane przez symptomy bywają bardzo duże, radykalne i dotyczą przebudowy całego sposobu życia. Ą związane z mitem życia, czyli głównym zadaniem, wyzwaniem (w więc i trudnościami) jakie chory ma do wykonania (oraz przeszkód do pokonania) w swoim życiu.
Nawet jeśli symptomy choroby nie znikają, to każdy wysiłek podjęty w celu poznania siebie oraz tego, o czym informuje nas choroba jest niezwykle wartościowy i zazwyczaj łagodzi objawy. Dzieje się tak dlatego, że zmieniamy podejście do naszej choroby. Przestajemy być ofiarą choroby, a zamiast tego stajemy się osobą współpracującą z energią zawartą w symptomach. Stajemy się badaczami własnych symptomów oraz uczniami mądrości płynącej z ciała. Arnold Mindell w wielu swoich książkach opisuje przykłady pracy terapeutycznej z osobami cierpiącymi na poważne schorzenia. W książce „O pracy ze śniącym ciałem” podaje przykład pracy z mężczyzną chorym na SM.

Wspomniany mężczyzna, kołysząc się do przodu i do tyłu, wszedł o kulach do gabinetu Mindella..
- "Zauważyłem, że kołysze się pan do przodu i do tyłu" – stwierdził Mindell -- "może taki rodzaj ruchu jest dla pana właściwy".
- "Kim pan jest by mówić, że to jest właściwe?" -- odpowiedział mężczyzna. Mindell odrzekł, iż sam fakt, że tak mu się dzieje jest właściwy. Przecież on tego nie robi. Po chwili Mindell zapytał, czy nie powinni przestać zajmować się tym tematem. Jednak chory mężczyzna odrzekł, że chce się dowiedzieć czegoś więcej. Mindell poprosił go o odłożenie kul. Dla człowieka, który samodzielnie nie potrafi stać, jest to naprawdę trudne doświadczenie. Po chwili wahania mężczyzna odłożył kule, zaś Mindell zasugerował, aby doświadczał wszystkiego, co dzieje się z nim w chwili, kiedy stoi bez wsparcia.
Mężczyzna oburzył się i odrzucił tę sugestię. Mindell podniósł kule, podał je mężczyźnie mówiąc: - "Zapomnijmy o tym". Jednak mężczyznę zaintrygowało niezwykłe podejście terapeuty i postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o swojej chorobie. Po pewnym czasie faktycznie odłożył kule i zaczął poruszać się do przodu i do tyłu jak osoba pod wpływem alkoholu. Nie mógł chodzić, ponieważ jego nogi nie chciały go słuchać. Nagle upadł.
Powiedział, że poczuł jakby coś ciągnęło go na dół. Mindell zaproponował powtórzenie eksperymentu, tym razem ze szczególnym zwróceniem uwagi na to, co dokładnie ciągnie go na dół w chwili upadania. Kiedy znowu spróbował, chodzić i po ponownym upadku wstał, wyjaśnił, że było to odczucie, jakby ktoś inny miał nad nim kontrolę. Kiedy upadał, nie panował nad sobą. Mężczyzna dodał, że choć w rzeczywistości nigdy nie umiał panować nad sobą, to zawsze chciał być panem samego siebie oraz posiadać pełną kontrolę. Po chwili dodał jeszcze, że niedawno zakochał się i bezskutecznie próbował przestać kochać. Również i w tym przypadku coś – czyli niespodziewana miłość przyczyniało się do jego „upadku”. Warto tutaj wyjaśnić, że w jęz. angielskim zakochać się to: fall in love, co w dosłownym przekładzie oznacza: upaść w miłość.
Mindell wyjaśnił mężczyźnie, że choć chęć sprawowania kontroli nad własnym życiem jest ważna, to jest jednak w znacznym stopniu ograniczona. Na przykład nie potrafimy panować nad zdrowiem ciała czy nad treścią snów. W przypadku opisywanego mężczyzny doświadczenie braku kontroli było ważnym procesem wskazującym na kierunek jego dalszego rozwoju. Mindell powiedział mu o tym, zaś mężczyzna zdobył się na odwagę i stanął jakby był zupełnie zdrowy, normalnie, nie trzęsąc się.
- "To zadziwiające - oświadczył - bez kontroli potrafię stać nieruchomo."
- "To prawda, lecz czy pozwolisz, żeby twoje życie uczuciowe ułożyło się w taki sam sposób?" -- zapytał Mindell.
Pomimo zrozumienia swojego problemu mężczyzna wahał się i przyznał, że nie sądzi, by mógł sobie pozwolić sobie na tak spontaniczne zachowanie. Nadal pragnął posiadać kontrolę. Mindell powiedział mu, by zachowywał się w życiu tak, jak sam uzna to za stosowne. Jednak teraz posiada wiedzę, pozwalającą mu na to, żeby z chwilą, gdy choroba zacznie go irytować, miał możność dokonania wyboru. Może na przykład kierować się informacjami płynącymi z symptomów i porzucić przynajmniej na jakiś czas swoje „codzienne” ja pozwalając sobie na utratę kontroli.

W tego typu przypadkach często mamy do czynienia z paradoksem. Sama choroba może okazać się lekarstwem. Sny oraz nasze śniące ciało podpowiadają najlepsze rozwiązania. Czyż to nie zdumiewające, że z chwilą gdy pacjent porzuca potrzebę kontroli okazuje się, że potrafi stać stabilnie! Jak widać podejmowanie ryzyka często okazuje się być bardzo dobrą i zdrową metodą.
Śniące ciało (a właściwie symptom – choroba) opisanego człowieka śni o tym, że w jego przypadku zaniedbana została potrzeba rozwijania spontaniczności oraz swobodnego wyrażania uczuć. Chory nieświadomie chce zanurzyć się w świat uczuć, ale lęka się, bo wówczas utraciłby kontrolę. Jednak nad uczuciami, podobnie jak nad symptomami nie sposób zapanować ani nie można ich poddać kontroli. Tak brzmi wiadomość ukryta w symptomie tego pacjenta.
Jeśli twoje ciało wykonuje niekontrolowane ruchy, to niekoniecznie musisz je tłumić. Możesz zamiast tego pozwolić im zaistnieć i podążać za nimi, a nawet twórczo je rozwijać. Później możesz zastanowić się, o czym twoje ciało pragnęło cię poinformować, gdyby założyć, że samo wykonało rodzaj tańca pełnego znaczenia i treści.
Oczywiście na zakończenie koniecznie trzeba dodać, że każde uogólnienie jest ryzykowne a nawet szkodliwe. Podobnie jest z interpretacją snów. Taki sam sen oraz podobny symptom mogą oznaczać coś bardzo różnego dla wielu osób. Nadmierna kontrola nad wszelkimi aspektami życia, a zwłaszcza nad uczuciami nie we wszystkich przypadkach jest informacją, jaką niesie taka choroba jak SM. Tę informację zawsze trzeba odkrywać samemu lub z pomocą terapeuty. Nieraz wymaga to wielkiego wysiłku oraz podjęcia ryzyka polegającego na tym, że zmieni się nasz dotychczasowy obraz „siebie ...

Terapia "Gadana" i Doświadczalna jest skuteczna


Tę wiadomość znalazłem na stronce "Unus Mundus" i uznałem, że warto pro-pagować :)
(przełożę w wolnej chwili) Wszak mówi o tym, czego nie chciałby słyszeć konceny farmaceutyczne oraz promowane przez ubezpieczalnie krótkoterminowe terapie poznawczo-zmieniawcze"


Intensive psychoanalytic therapy, the “talking cure” rooted in the ideas of Freud, has all but disappeared in the age of drug treatments and managed care.

But now researchers are reporting that the therapy can be effective against some chronic mental problems, including anxiety and borderline personality disorder.




In a review of 23 studies of such treatment involving 1,053 patients, the researchers concluded that the therapy, given as often as three times a week, in many cases for more than a year, relieved symptoms of those problems significantly more than did some shorter-term therapies.

The authors, writing in Wednesday’s issue of The Journal of the American Medical Association, strongly urged scientists to undertake more testing of psychodynamic therapy, as it is known, before it is lost altogether as a historical curiosity.

The review is the first such evaluation of psychoanalysis to appear in a major medical journal, and the studies on which the new paper was based are not widely known among doctors.



Całość tego interesującego artykułu znajdziesz na stronie The New York Times:

http://www.nytimes.com/2008/10/01/health/01psych.html?scp=1&sq=psychoanalysis&st=cse