We współczesnej fizyce mówi
się o podstawowych elementach jakimi są cząsteczki. Wydaje się
nam, że wiemy co to atom, itd. Jednak w tym, zdawałoby się
minimalnym zakresie nasza wiedza nigdy nie będzie pełna! Z punktu
widzenia fizyki kwantowej cząsteczka nie wie dokładnie gdzie jest
lub jak szybko pędzi ponieważ nie mamy możliwości dokonać
precyzyjnego pomiaru jednego i drugiego (pędu oraz położenia).
Paradoks spotkania i obserwacji polega na tym, że "ona" nie istnieje
dopóki jej nie zaobserwujemy! Cząsteczka nie jest (w pełni)
cząsteczką dopóty, dopóki jej nie widzimy lub nie zmierzymy, lub
nie ustalimy jej położenia.
Dopóki jej nie
pochwycą w swój zasięg narzędzia badawcze, dopóty byt cząsteczki
jest pozorny, iluzoryczny lub wręcz urojony.
Jej byt jest trochę
podobny do sytuacji z lasem: kiedy patrzysz w las i nie widzisz
jakiegoś konkretnego drzewa, to drzewo, dopóki nie zostanie
zauważone przez ciebie - w tym sensie (cząsteczki) i w tym rozumieniu - nie
istnieje.
A jak jest z ludźmi?
Tutaj wracamy do
wspaniałej, (kwantowej?), fantastycznej i starodawnej wiedzy ludów
pierwotnych (ale i np. do buddyjskiej koncepcji współzależnego
powstawania – pratitya samutpada), która nadal wyraża się
w np. afrykańskiej filozofii Ubuntu mówiącej dosłownie o tym, że
ja nie istnieję bez ciebie czyli: dopóki ty nie zauważysz
mojego istnienia, to mnie nie ma i dopóki ja faktycznie nie zobaczę
ciebie - to ty nie istniejesz.
Mój kontakt z tobą, moja relacja z
tobą, moje widzenie ciebie, moje słyszenie ciebie potwierdza
istnienie zarówno ciebie jak i mnie. Pradawna mądrość ludów
pierwotnych która nadal funkcjonuje w afrykańskiej filozofii Ubuntu
mówi wprost:
Istnieję,
bo ty istniejesz. Bez ciebie i mnie nie
ma.
Ale co do tego ma Kaczyński ?
Z tym się wiąże,
moim zdaniem, ogrom uwagi jak przykładamy do Kaczyńskiego, do tego
co powie (lub nie powie!) i dlaczego. Jak wygląda, jaką minę
zrobi, itp. Tak właśnie mierzymy położenie cząsteczki "kaczyński". To wszystko mówi o istotnym fakcie potwierdzania
istnienia, ale także reprezentowanego przezeń paradygmatu czy
filozofii.
I może być to
całkowicie alternatywny pomysł na życie lub kompletnie równoległy
świat. Do czasów wyborów 2015r ta wizja była dosyć mocno
marginalizowana w sensie nadawania jej niższej rangi i wagi -
opisywana jako „miesięcznica”, która każdego 10 danego
miesiąca od nowa zaczyna istnieć i żyć coraz bardziej, bo się z
tym spotykamy jak dotknięcie drzewa w lesie, które właśnie
przytuliliśmy = zauważyliśmy.
Ten świat istnieje
– bo nie sposób go nie zauważyć lub usunąć z pola świadomości
...
Ale co dalej z tym "równoległym", alternatywnym światem począć?
Arnold Mindell
proponuje zatańczyć taniec dwóch światów w perspektywie
wszech-świata i z puntu widzenia twojej własnej tysiącletniej
historii!
Ostatnia książka
Arnolda Mindella pod tytułem „The Dance of the Ancient One”
opowiada o tym jak człowiek może łączyć w sobie równoległe
światy czasem odmiennych, a czasem całkowicie sprzecznych opinii,
poglądów, wrażeń, doświadczeń i paradygmatów.
Oto krótki
fragment przetłumaczony dla was:
„Aby radzić sobie z indywidualnymi i światowymi problemami, potrzebujemy
globalnego umysłu systemowego. Lepsi Liderzy mogą
pomóc. Ale nowi Liderzy to za mało. Każdy z nas musi nauczyć się
facylitować konflikt na poziomie wewnętrznym w domu, w pracy i w
zakresie zasadniczych problemów z jakimi mamy do czynienia w
świecie. Zasadniczo taka facylitacja nie jest zbyt trudna do
wykonania. Facylitacji konfliktów można uczyć już w przedszkolu.
Zacznij od tego, żeby wyrazić dwa lub więcej głównych, sprzecznych punktów widzenia w danej sytuacji. Właściwie to każdy
może zagrać dobrego i złego bohatera. Następnie
znajdź dystans lub niezależność od obu punktów widzenia,
tak żebyś mógł/mogła usłyszeć te zdania właściwiej i aby
pomóc każdemu z nich wyrazić się jeszcze pełniej i głębiej.
Co
napisałem? „Znajdź dystans lub niezależność od obu punktów
widzenia” Ha, brzmi niby łatwo, ale przecież niemal każde z nas
bardziej woli jedną lub drugą stronę. Oczywiście faworyzowanie
dobrej strony (w naszej subiektywnej opinii) bardziej niż drugiej
strony jest ważnym punktem wyjścia. Jest to właściwie podstawa etyki każdego człowieka. Jednak istnieje problem z taką
dobrą etyką. Rzadko kiedy dobrzy ludzie pamiętają, że tak
zwani źli faceci mają także pomysły warte usłyszenia, które
ich zdaniem są dobre. Dlatego całkiem niezauważalnie większość
z nas dołącza się do małych kłótni, wielkich batalii oraz do
światowych wojen poprzez to, że stajemy się jedno-stronni! Jak
zatem w ogóle może się nam udać facylitowanie konfliktu poprzez
rozumienie i autentyczne poruszanie się pomiędzy częściami
stojącymi w opozycji?”
I jest to pytanie nie tyle filozoficzne ile techno-logiczne, tak jak nie dyskutuje się już faktu zanieczyszczenia środowiska, ale obraduje się nad tym jak i co z tym fantem zrobić (i podejmuje się pewne działania).
Jeśli drogi
czytelniku, droga czytelniczko dotarłaś co końca tego tekstu, to
załączam perełkę, wisienkę :) :
W moich wpisach staram się zauważać wątpliwości co do "prawd
absolutnych" oraz promuję - w duchu głębokiej demokracji - Głębokie Słuchanie, zwane w językach australijskich Aborygenów
Pinakarri czy Dadirri.
Jest
to takie słuchanie, które pozwala usłyszeć zagłuszany przekaz
mniejszości (czy to będą "obłąkani
antyszczepionkowcy" czy zwolennicy zaproszenia wojennych
imigrantów z Syrii, osoby popierające wrogość wobec "zachodu",
chrześcijaństwa, itp) włącznie z "mniejszością" wewnętrzną marginalizowaną w psyche każdego człowieka.
Głebokie słuchanie pozwala
znaleźć się na miejscu lub w skórze "innego". To chyba jedyny sposób w jaki możesz
poznać „tamten” świat i rozpocząć taniec dwóch, równoległych
światów.
O tym też opowiada cudowny wiersz Thich Nhat Hahn'a, który moim zdaniem wyraża esencję Głębokiej Demokracji i prezentowanego podejścia ... polecam :)
Człowiek jest istotą – jak mawiali starożytni Taoiści –
łączącą Niebo i Ziemię i tylko on/a potrafi zatańczyć dwa światy jak Śiwa Nataradż.
Poniżej pani opowiada TO SAMO z
punktu widzenia wieloletniego doświadczenia aktywnej agentki CIA
walczącej z terrorystami i zagrożeniem dla USA.
Proszę,
wyobraź sobie, że są Święta, i że słuchasz jej przy Wigilii,
jak niespodziewanego gościa przy napełnionym talerzu.
Jest to opowieść uniwersalna
do zastosowania wobec każdego, kogo uznajesz za wroga bądź
oponenta - ona powiada: „Jeśli
czegokolwiek nauczyłam się pracując jako agentka CIA, to tego,
żeby faktycznie posłuchać co takiego mój wróg ma do
powiedzenia”.
...
(opowiada po angielsku dosyć powoli + są zamieszczone napisy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !