Refleksje
z obszaru psychologii głębi ...
Czy
pamiętacie motyw Mojżesza lub Ozyrysa porzucanego w koszyku na wodzie lub gdzieś
w krzakach czy w lesie? Albo innych porzuconych noworodków w czasach antycznej Grecji bądź w
licznych mitach i baśniach?
Pominąwszy
symboliczny aspekt nowo narodzonej istoty zagubionej w obszarach
nieświadomości („porzuconej” "na wodę", w Naturze, Lesie), która
potrzebuje odnalezienia, są to w istocie zapisane przekazy o dość
powszechnych praktykach przed-patriarchalnych polegających na tym,
że na czas porodu kobiety odchodziły poza obozowisko (często
same) mając pełne prawo powrócić z noworodkiem lub bez niego do
grupy. Matki same podejmowały decyzję co do życia i śmierci
noworodka. Trzeba tutaj
dodać, że stwierdzenie życie/śmierć jest znacznym uproszczeniem, bo w społecznościach przed-agrarnych śmierć była w pełni oswojoną częścią życia i jest to temat na obszerne opracowanie.
dodać, że stwierdzenie życie/śmierć jest znacznym uproszczeniem, bo w społecznościach przed-agrarnych śmierć była w pełni oswojoną częścią życia i jest to temat na obszerne opracowanie.
W
tamtych czasach i kulturach (łowiecko-zbierackich) bardzo często był
to poród do Ziemi (matka Ziemia – to jeden z obrazów archetypu
Wielkiej Matki – nawet Biblia nie mogła o Niej zapomnieć: „z
prochu/ziemi powstałeś w proch/Ziemię się obrócisz).
Bezpośrednio po urodzeniu dziecko spoczywało w gniazdku/dołku
wyżłobionym i wymoszczonym w Ziemi. W ten sposób matka ludzka oddawała dziecko
większej Matce – innymi słowy dziecko było częścią oraz
ciągłością Natury, a nie wyłącznie wytworem rodziców. To stąd
właśnie pochodzi znane jeszcze powiedzenie/przekonanie o
znajdowaniu dzieci "w kapuście".
Trzeba
tutaj podkreślić, że społeczności łowiecko-zbierackie oraz
agrarne przedpatriarchalne miały opracowane nieraz bardzo
skomplikowane reguły i prawa przewidujące sankcje za zabójstwo czy
inne wykroczenia przeciw społecznym normom. Tym niemniej obszar
decydowania o płodności, życiu i śmierci noworodka pozostawał niemal wyłącznie decyzją
kobiety-matki. Reliktem tej właśnie postawy jest całkowicie inne podejście prawa do zabronionych czynów matki w krótkim okresie po porodzie! Nawet zabójstwo noworodka jest traktowane radykalnie łagodniej ze względu na to, co dzisiaj nazywamy "szokiem poporodowym".
Obecne
napięcie jakie przeżywamy w kwestii nacisku na zaostrzenie prawa
(kar), czyli chęć (części społeczeństwa) zaostrzenia
państwowego przymusu/opresji w obszarze płodności i rozrodczości
kobiet, animowane przez ruchy anty-choice'owe (zwane przez siebie
‘pro-life’) jest na głębszym poziomie reakcją na przemianę
paradygmatu, a dokładniej jest reakcją na kończącą się erę
patriarchalnej dominacji nad kobietami.
Jest
to równocześnie próba walki z archetypem Wielkiej Matki, Matki,
która jest życie dająca i pożerająca zarazem, TA CO DAJE Życie
także je zabiera (w religiach późniejszych okresów – kultur
agrarnych, to co było przeżywane symbolicznie poprzez
doświadczenie, otrzymuje obraz – przedstawienie zewnętrzne i statyczne. Dualna
Matka Natura ilustrowana jest w takimi parami jak Kali-Parwati, czy
Demeter-Hekate )
Każda
kobieta ciężarna, każda kobieta rodząca jest archetypowym obrazem
oraz ucieleśnieniem Wielkiej Matki i na poziomie symbolicznym reprezentuje jej Moc. W towarzystwie takiej kobiety w
naszym hipokampie aktywizują się najwcześniejsze wspomnienia
i matryce okołoporodowe. To dlatego „błogosławiony stan” (ale także
ciężar/na i brzemie/nna...) otacza szczególna aura świętości
dającej życie. Niepokalane poczęcia w religiach mówią o tej
właśnie mocy. Nawet w patriarchalnej Biblii udział mężczyzny
staje się „kalaniem” świętego łona ( bo jeśli mamy "niepokalane poczęcie" to każde inne będzie "skalaniem" :( ).
Dualna
jakość Wielkiej Matki, bliskość granicy życia/śmierci z krwawą
fizjologią prze-życia jest szczególnie widoczna i doświadczana w
trakcie porodu.
Ciąża
i poród porusza każdego człowieka, bo jak to udokumentował
Stanislaw Grof, te właśnie doświadczenia tworzą podstawowe matryce
naszego jestestwa.
Na
nieświadomym poziomie walka przeciw jakiejkolwiek możliwości
aborcji jest heroiczną walką o życie prowadzoną na omyłkowo
wybranym polu bitwy. Problem w tym, że bardziej tu chodzi o
wewnętrzne życie ludzi z grup „pro-life” niż o jakiekolwiek inne.
Wydaje się, że dopiero w tym kontekście, napisy i hasła obrony "życia" od poczęcia i ogólnie „pro-life”
mają sens i może powinien im również towarzyszyć napis S.O.S.
(Safe Our Souls).
Walka
o własne, pełniejsze i spełnione życie oraz motyw
zabójstwa/zabijania dzieci (!) są projektowane na obiekty/osoby zewnętrzne również z
tego powodu, że motywowani religijnymi przekonaniami ludzie nie
doświadczyli w swych misteriach wglądów przekonujących ich, że:
1.
Jego/Jej życie NIE ZACZYNA się od połączenia plemnika i komórki
jajowej.
2.
Jego/Jej życie nie kończy się z chwilą zniknięcia ciała
Założenie,
że życie zaczyna się od zygoty/zapłodnienia zakłada ściśle
określony „początek”, co implikuje nieunikniony KONIEC, bo
każdy „początek” musi mieć „koniec” (przynajmniej w życiu). I mam wrażenie, że
‘pro-life’ na najgłębszym, nieświadomym poziomie wyraża
protest bardziej przeciw temu „końcowi” niż przeciw innym
obszarom.
Sytuacje krańcowe jak życie/śmierć, symbolika dziecko/matka uruchamiają energię psychiczną na psychologicznie głębokim
poziomie i dlatego możliwa jest duża siła mobilizacji i skala #czarnyprotest ‘u oraz
nieustępliwość „anty-choice” (czyli tzw. ‘pro-life’) z drugiej strony. Bez
poruszenia archetypowych energii nie są możliwe grupowe działania
na dużą skalę.
Jednak
na dłuższą metę walka z archetypami, w tym przypadku pożerającą Matką, zawsze będzie przegrana bez uświadomienia jej psychologicznej, a zwłaszcza metaforycznej głębi. Szkoda
tylko poniesionych strat na polu bitwy. Jedną z tych strat, a właściwie skutków ubocznych toczącej się batalii, jest
zabijanie Animy (czyli ‘tej co daje życie’!) - pierwiastka
żeńskiego w jednostkach i społecznościach.
Antyaborcyjna krucjata prawnicza - czyli próba
zaostrzenia przymusu policyjno-prokuratorskiego ZAMIAST tworzenia
konsensusu moralno-społeczno-psychologicznego w danej grupie/kraju jest wyrazem post-patriarchalnych drgawek agonalnych oraz problemem
dzierżenia władzy (power-play) NAD innymi oraz chęci utrzymania
dominującej pozycji mężczyzn nad kobietami za pomocą środków
przymusu (policja, więzienia itp.)
Zła
wiadomość jest taka, że jak w każdej epoce, minie pewnie ze 200
lat konwulsji starego systemu, zanim zmiana ostatecznie się dokona i
ugruntuje. Tyle mniej więcej czasu średniowiecze było zastępowane
Odrodzeniem. Tym niemniej przemiana epok była na tyle głęboka, że
człowiek średniowiecza przeżyłby ciężki szok, gdyby go
przenieść w czasy rozwiniętego renesansu ...
Jeśli
ludzkość przetrwa – to za 200 lat ludzie będą w super głębokim
szoku czytając lub ucząc się o historii wyzwolenia kobiet w XX w. i
XXI w.
PS
Jeśli
życie zaczyna się od zygoty/zapłodnienia i tak ustala się jego
„początek”, to czeka je nieunikniony KONIEC. „Początek”
musi mieć „koniec”.
Każda
religia, która sugeruje możliwość istnienia „życia wiecznego”
powinna natychmiast zrezygnować z opcji ustalania „początku”
życia, bo nieświadomie strzela sobie w stopę …
Ludzie
żyjący bliżej Ducha Natury wiedzą, że jest inaczej. Jakieś 40
000 lat temu australijscy Aborygeni zaczęli świadomie posługiwać się innym,
czwartym czasem: „Bez-czasem” lub „trans-czasem”. To jest
Dreamtime – po angielsku (mniej więcej) „Everywhen”.
Wg
Aborygenów każde istnienie zaczyna się właśnie w DreamTime ...
W Stworzeniu którym żyjemy musi być ciągłość wszystkiego, a więc i życia, a świadomość czy dusza jak kto woli, używa go jako chwilowego pojazdu, z tego co stare źródła powiadają otacza ciało aurą i wtedy matka czuje pierwszy ruch płodu, dusza go ożywia i przejmuje od duszy matki ..
OdpowiedzUsuńW naturalnej selekcji nie ma nic okrutnego, odwrotnie niż w zabijaniu ciała z duszą na jakiejkolwiek wojnie..
Dziękuję za komentarz - zwłąszcza za uwagę o pierwszym ruchu płodu! W przekonaniu Aborygenów właśnie w chwili, gdy matka poczuje ruch dziecka, zostaje ono ożywione i zaczyna śnić. Dzieje się tak dlatego, bo "wskakuje" w dziecko duch totemiczny z miejsca na Ziemi, gdzie nastąpiło pierwsze poruszenie. Po narodzinach taki człowiek był zarówno dzieckiem tego miejsca (krainy: "the land") oraz "opiekunem" okolicy, skąd przybył do niego/niej duch życia i miejsca.
UsuńCzyż można sobie wyobrazić bardziej ekologiczne podejście?
Tak właśnie czułam wniknięcie duszy mojego dziecka :) Mniej więcej około 8 tygodnia mój brzuch delikatnie falował a od środka czułam muskanie motylich skrzydeł. To było niezwykłe i oczywiście nie do uwierzenia przez lekarza. Porzuciłam go po tym, jak mnie wyśmiał i poszłam do akuszerek(midwife practice) i douli po pomoc w prowadzeniu ciąży i porodu. Wspaniała energia kobieca i domowy poród.
Usuń