Dziś wspomnienie ...
Jamesa Hillmana kocham za jego przenikliwość, humor i niezależność.
Podobnie jak Arnold Mindell [także analityk jungowski - "odszczepieniec" : ) ], Hillman po 40 lat praktyki jako analityk stał się bardzo krytyczny wobec terapii. Twierdził, że choroby ludzkości leżą raczej w świecie niż w pojedynczej osobie. Terapia powinna, jego zdaniem, zmieniać politykę, miasta, budynki, szkoły i nasze relacje ze środowiskiem naturalnym zamiast skupiać się wyłącznie na życiu wewnętrznym ludzi.
Mindell z kolei podkreśla, że nie da się pomagać pojedynczemu człowiekowi w oderwaniu od świata i szerszego kontekstu społecznego, oraz że grupowej terapii poddać trzeba całe społeczności w procesie nazwanym przez niego Głęboką Demokracją.
Jednak to Hillmanowi zawdzięczam cenny trop związany z potrzebami, M. Rosenbergiem i jego "Porozumieniem bez przemocy".
W NVC (Porozumienie bez przemocy) Rosenberg zakłada że głównym problemem w komunikacji zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej człowieka są niespełnione potrzeby oraz nieumiejętności ich wyrażania i nazywania, że ich spełnienie lub negocjacje na ich temat, wydobycie ich na wierzch - jako niedopełnionych komunikatów ustanawia prawidłową komunikację bez przemocy i możliwość porozumienia (na poziomie międzyludzkim oraz wewnątrz-psychicznym).
Jest to jednak moim zdaniem sposób doraźnie skuteczny, który porównać można z zakładaniem plastra na ranę. Czasem to jest potrzebne i przydatne, ale nie leczy głębszych zranień i ich przyczyn. Hillman z kolei oświecił mnie i otworzył oczy w ten prosty sposób, iż stwierdził że potrzeba to początek nieusłyszanego głosu Dziecka (i to zarówno wewnątrz dorosłego jaki i faktycznego - ta granica zresztą jest bardzo płynna - o ile w ogóle istnieje). Przejawienie potrzeby - jej otwarte lub ukryte (explict/implict) wyrażenia jest jego wołaniem wcale nie mówiącym o (konieczności?) zaspokojeniu potrzeby. Także wspomnianego Dziecka w Dorosłym. Ale, że za tym dzieckiem stoi wyobraźnia - imaginacja. Jest to jakby drogowskaz albo droga zarówno do potencjału archetypu Dziecka u dorosłego (i nie tylko), a następnie - poprzez to symbolicznie-archetypowe dziecko (lub dzięki niemu!) do odżywczych źródeł naszego świata wyobraźni, gdyż tam właśnie leżą obrazy pełne zasobów energii i życia.
Nie chodzi zatem Hillmanowi o to, że ktoś komuś ma zaspokoić potrzeby lub że można je zaspokoić ze źródeł "zewnętrznych" (inna osoba, zasoby ze świata itp.), lub żeby je negocjować jak to jest w modelu Rosenberga, ale o to, by nie [zawsze] domagać się realizacji potrzeb z zewnątrz, pójść głębiej tak jakby potrzeba była jedynie ścieżką lub drogowskazem wskazującym na zupełnie inne głębsze i większe obszary. Realizując potrzebę szybciej niż podążymy wskazaną przez nią drogą, opdcinamy sobie kontakt ze światem imaginacji oraz obecnych tam zasobów ...
Z kolei w NVC potrzeba zdaje się być dogmatem i wartością nie do ominięcia ani rozwinięcia, ale do zrealizowania bądź wyjaśnienia dlaczego nie da się jej zrealizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !