czwartek, 26 czerwca 2014

Bóg jako szef gangu (!) i Arnold Mindell

Jadę szybkim i cichym pociągiem do Berlina (co za przywilej móc sobie tak podróżować w luksusie!), skąd polecę do Nicei, aby poprowadzić szkolenie „podstawy facylitacji w duchu głębokiej demokracji” w pobliskiej (tuż za granicą  - francuską - we Włoszech) Torri Superiori.

Kolejny raz czytam książkę „ProcessMind” Arnolda Mindella, . To wciąż wielka inspiracja (po angielsku słowo "inspire" oznacza także wdech ! ). Siedząc w pociągowym fotelu przetłumaczyłem dla Was czytelniczki/cy fragment z tej książki:  o Bogu jako przywódcy gangu (!) :



„ (..) Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych w 1940 roku i moje wczesne lata były wypełnione płynącymi z radia informacjami o wojnie w jakimś odległym miejscu. Moi rodzice bali się mówić o religii,
być może dlatego, że byli Żydami, a może z tego powodu, że chcieli, abym wyrastał w świeckim świecie. Przez pierwszych sześć lat mojego życia nikt mi nie mówił o religii. Pierwszym , szokującym zrozumieniem słowo „Bóg” była myśl: „Bóg to na pewno szef jakiegoś gangu.” Skąd taka myśl? Ponieważ na drodze do mojej szkoły gang dzieciaków i młodzieńców chciał mnie zabić za to, że moi ludzie zabili ich „Boga”. W zemście za ten akt chcieli mnie „unicestwić”. Mówiłem im, że wzięli mnie za inną osobę; nie znałem żadnych „moich ludzi”. Ale oni byli innego zdania.

(..)

Dzisiaj wiem, że strach i nienawiść są naturalne, ale to nie wszystko. Zauważam, że to, co większość ludzi uważa za „Boga” jest tylko częścią całości, tak zwaną dobrą częścią, a jednak jest coś większego niż ta dobra część. Jest coś, co łączy wszystkie części razem. To, co obecnie nazywam, „Bogiem” jest całością, a nie jedynie jej częścią.”



Co za niezwykły sposób zetknięcia się z pojęciem Boga!
Ta historia z wczesnego dzieciństwa Mindella wydaje się wiele mówić o jego podejściu do terapii (w tym szczególnie do pracy z konfliktami i grupami) oraz do jego ostatnich prac, które łączą duchowość i Boga z psychologią i fizyką.

2 komentarze:

  1. pouczające :) z wieloma rzeczami stykamy się nie przez real ale przez słowa
    a te są wytworem zbudowanym z innych wytworów. Wieża z klocków pod niebiosa/ Ziemia u jej podstawy maleńki kawałek. My jednak wierzymy w klocki a nie w ziemię. Dzięki temu uczą nas co to jest stół i jak zawiązać buty. Ale im dalej w abstrakcje tym bardziej słowa .. kłamią i tzreba by je łowić jak motyle latająca nad wieża raczej niż jej ostatnie piętro ;) Beata Skulska-Papp

    OdpowiedzUsuń
  2. ....to nie tylko Mindell tak mial, Wilber tez, nawet Jim Morrison, wielu anonimow, ja tez, doswiadczenia pelni ponad czesciami, i niewidocznego w tle widocznego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !