To, co zauważył Fromm (a wczoraj napisałem "Freud" zamiast "Foomm" cóż za iście freudowskie przejęęęęzyczenie :) wydaje się być podstawową dychotomią w historii ludzkiej cywilizacji. Dwa bieguny wydawałoby się nie do pogodzenia - a jednak każde z nas nosi je w sobie. Jak to jest zatem możliwe?
"Freud był racjonalistą a jego troska o zrozumienie nieświadomości wynikała z chęci kontrolowania i opanowania jej. Z kolei Jung należał do tradycji romantycznej i antyracjonalistycznej. Był podejrzliwy w stosunku do rozumu oraz intelektu, zaś nieświadomość, która reprezentuje to, co nieracjonalne, była dla niego najgłębszym źródłem mądrości. Dla Junga terapia analityczna polegała na pomaganiu pacjentowi w nawiązaniu kontaktu z tym źródłem nie-racjonalnej mądrości i na korzystaniu z tego kontaktu. Zainteresowanie Junga nieświadomością było podziwem romantyka, natomiast w przypadku Freuda przejawiał się krytycyzm racjonalisty. Mogli się w przelocie spotkać na chwilę, ale zmierzali w różnych kierunkach, zatem rozstanie było nieuniknione."
Fragment Książki Ericha Fromma:
"Sigmund Freud’s Mission; An Analysis of His Personality and Influence"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !