niedziela, 23 grudnia 2018

Piecza/opieka naprzemienna/równoważna


Załóżmy, że chcesz w warunkach polskiego prawodawstwa sprawować równorzędną w czasie i prawach opiekę nad swoimi dziećmi po rozstaniu z ich matką. (zwane także opieka/piecza naprzemienna, równoważna)

1.
Po pierwsze będąc ojcem i mężczyzną musisz stanąć przed lustrem i długo popatrzeć sobie w oczy i szczerze do bólu zbadać twoją faktyczną motywację:
(w tej jednej sprawie możesz udać się do terapeuty, coacha lub przyjaciela i zbadać te pytania przy nich/nim – bo bardzo łatwo jest oszukiwać samego siebie w sytuacji rozstania.)

Pytanie – quiz, czyli zaznacz właściwe:

czy starasz się o pieczę naprzemienną bo
a.) chcesz uniknąć płacenia alimentów?
b.) chcesz odegrać się na matce?
c.) chcesz sprawiedliwości?
d.) chcesz pokazać, że ojciec może być równie dobry lub nawet lepszy od matki?
e.) chcesz to zrobić dla dobra swoich dzieci, ich zdrowej przyszłości ?
f.)   chcesz się dowartościować jako „dobry ojciec” ?
g.) chcesz zapełnić ewentualną pustkę w swoim życiu po rozstaniu i uniknąć tęsknoty?

Jedyna prawidłowa odpowiedź to p. 1.e.)
Co nie znaczy, że nie masz prawa doświadczać innych punktów gdzieś na marginesie ! Jak najbardziej tak (w pewnej mierze) …
ALE:
Dopóki lub jeśli punkt 1. e.) nie będzie stanowić co najmniej 99% twojej motywacji, to … zapomnij o pomyśle pieczy naprzemiennej. Nie będzie to dobre dla nikogo.
Po prostu staraj się być rzetelnym ojcem w czasie uzgodnionym w sądzie i płać regularnie alimenty dla swoich dzieci. I walcz o to, by kontakty się nie zmniejszały, a raczej zwiększały w czasie.

Dalej tylko dla tych, co faktycznie z głębi siebie wybrali punkt 1.e.)


Jeśli jednak twoją faktyczną i głęboką motywacją jest dobro twoich dzieci, a ich matka nie jest patologicznie narcystyczna, wściekła, zazdrosna, socjopatyczna, borderline itd. - to wówczas masz szansę, nawet, gdy nie ma początkowo jej zgody na taką formę opieki.
Nie poddawaj się!
Piecza naprzemienna – wg doświadczeń i badań w krajach, które stosują tę formę od 40 lat – jest najlepszym rozwiązaniem dla dzieci po rozstaniu rodziców, o ile oboje rodzice mają podobne kompetencje rodzicielskie.
(Chyba, że właśnie odszedłeś od swej partnerki, bo się „na zabój” zakochałeś w urodziwej 20-latce … wtedy też nie czytaj dalej. Poczekaj rok, albo dwa.)

Dlaczego potrzebujesz szczerości co do swojej motywacji oraz poczucia jej głębi?

Bo cokolwiek nie zrobisz, nie powiesz, to efekt będzie zależeć właśnie od twojej prawdziwej motywacji.
Nie chodzi tu o jakieś czary, psychologizowanie czy inne mambo-jumbo, ale wyłącznie o spójność twojego przekazu.
Wypowiadamy się zarówno na poziomie werbalnym jak i niewerbalnym i każde nasze słowo, gest, wyraz twarzy, ruch jest spójny i wiarygodny tylko wówczas, gdy płynie z właściwej i szczerej motywacji.
Ma to także znaczenie dla dzieci (przede wszystkim!)
Dzieci (wcale lub prawie wcale) nie reagują na to „co” mówimy – ale „jak” mówimy, jak się zachowujemy i co faktycznie robimy …

Tutaj potrzebna jest prawdziwa męska i ojcowska dojrzałość.

Nie wnikam jaki jest powód waszego rozstania – każdy przypadek jest inny. Jednak łatwiej jest, gdy obie strony stwierdzają, że dalsze wspólne życie nie ma sensu lub, gdy z takich czy innych powodów partnerka stwierdza z jej inicjatywy, że nie chce już dalej z tobą być razem.
Jeśli uważasz, że to ty w związku doświadczałeś przemocy – koniecznie zobacz ten artykuł! W tym przypadku musisz jednak postępować inaczej niż teraz to opisuję!
(zakładam, że sam nie stosowałeś przemocy, zdrad, oraz że łożyłeś na utrzymanie i wspólne wydatki itp. !)

2. Co i jak po kolei:

Po pierwsze musisz stworzyć bezpieczną przestrzeń dla dzieci. ICH przestrzeń! Bo czynisz to dla ich dobra – co może się wiązać z kosztami, jak np. wynajęcie mieszkania, dojazdy, itp., a to oznacza czasem więcej pracy i mniej czasu wolnego (często wcale go nie ma!).
Nie licz na to, że ktoś ci pomoże. Jeśli znajdzie się taka dobra dusza – to super, ALE pamiętaj, że są to twoje dzieci, a „dobre dusze” mogą pojawiać się, znikać lub stawiać warunki swojej pomocy ...
Licz się z dodatkowymi frustracjami; np. cokolwiek nie ugotujesz swoim pociechom, to nie będzie im smakować, ubrania nie będą się podobać – zwłaszcza rano, gdy spieszysz się do pracy i do szkoły! Dzieci będą chorować i burzyć cały twój plan oraz wiele innych nieprzewidzianych niewiadomych :) .

Przed wyprowadzką i przed rozwodem – uzgodnijcie pomiędzy sobą (najlepiej na piśmie) jak się będziecie opiekować dziećmi.
Nalegaj na co najmniej 2 weekendy w miesiącu (od piątku po szkole/przedszkolu) i co najmniej jeden lub dwa dni w tyg. - nawet, jak na noc będziesz musiał odwieźć dzieci do ich dotychczasowego miejsca zamieszkania.
To ważne też dla dzieci – dla nich to wielka zmiana i związane z tym zagrożenie poczucia bezpieczeństwa. W ten sposób będą się mogły stopniowo oswajać z nową sytuacją – a to dla nich ważne.
Jeśli matka nie będzie chciała się na to zgodzić… hmm: nie wyprowadzaj się!
Bądź tam dla dzieci. Jakiś czas dasz radę.
Osobiście przez pół roku żyłem na wulkanie od czasu, gdy partnerka zażądała, bym się wyprowadził. Stanowczo stałem na stanowisku, że to uczynię wyłącznie po podpisaniu umowy o pieczy naprzemiennej. Było to ciężki czas i nikomu to dobrze nie robiło.
Wyprowadziłem się, kiedy podpisaliśmy umowę ( 2 weekendy dzieci u mnie i 2 dni w tyg. po szkole/przedszkolu u mnie, ale tylko do 20:00 wieczór z czasem ograniczonym od maja do października i bez uzgodnień finansowych) z m-cem zamieszkania dzieci na stałe w dotychczasowym – w maju.
Zaraz po tym była partnerka zwróciła się do mnie o niebotyczne i nierealne do realizacji alimenty (chyba po 2 000 na każde małe dziecko) – co zostawię bez komentarza. Ale nie do sądu (gdyż było to nierealne nawet w polskim sądzie).
Zgodziłem się ją wspierać przez pierwsze 3 mce (nie miała regularnej pracy) na tyle na ile jestem w stanie, ale nie dłużej, dodając, że jak jej ciężko – to dzieci mogą mieszkać u mnie.
Jednocześnie cały czas podkreślałem, że moim stanowiskiem i celem jest piecza naprzemienna.
Od października dzieci zaczęły także nocować u mnie w te 2 dni w tygodniu, co de facto zrównoważyło czas przebywania dzieci u ojca i u matki.
W grudniu podpisaliśmy umowę – plan wychowawczy, który sankcjonował stan faktyczny opieki naprzemiennej.

Co wynika z powyższego:

- potrzebujesz realnej i trwałej oraz czystej w intencji motywacji
- zdecydowanego trwania przy swoim stanowisku (piecza naprzemienna)
- polityki małych kroków, gdy matka nie zgadza się od razu na opiekę naprzemienną
- spokoju ducha, wsparcia przyjacielskiego lub psychologicznego, jak najmniej kontaktów z matką dzieci – a jeśli, to tylko w kwestii dzieci i/lub finansów ich dotyczących
- oddzielenia od powyższego wszelkich kwestii materialnych, majątkowych związanych z podziałem majątku itp.

- ewentualnym etapem na tej ścieżce może być wniesienie do sądu o równoważny sposób sprawowania opieki.
Jeśli jesteś spójny w swojej motywacji A NA DODATEK dzieci dużo w miesiącu mieszkają z tobą, mają tam swój pokój itp. (co jest super ważnym krokiem), masz wysokie kompetencje rodzicielskie, – to DUŻE szanse są, że opinie psychologiczne będą dla ciebie b. pozytywne a sąd może wydać taki wyrok lub zaproponować ugodę pozasądową zaś postawa matki ulegnie zmianie.

dodatek:
w mojej umowie są takie treści:

Po rozstaniu dziećmi zajmowaliśmy się jak poniżej, ale dzieci nie nocowały u mnie w tygodniu, tylko w co drugie weekend.
Ale
Od dwóch miesięcy dzieci (5l i 9l.) są u mnie w poniedziałki i środy oraz co drugi weekend od piątku (więc w weekend jak są u mnie to jest od piątku do wtorek rano).
Święta i dłuższe wolne naprzemiennie co rok - wakacje po 1 mc dla strony.
Ponadto opłacam obiady/wyżywienie w przedszkolu dzieciom i jakieś dodatkowe zajęcia + połowę większych wydatków (zaakceptowanych) i nie biorę nic z 500+.
Póki co finansowo sobie dobrze radzę, więc wziąłem nieco większe obciążenie finansowe.
Trochę jest ciężko czasowo/organizacyjnie - bo jestem sam i muszę ogarniać dzieci, dom i pracę - ale daję radę :).
Jest to wielki sukces po początkowych bardzo dużych stresach i napięciach ... ufff.

Z moich doświadczeń płynie morał:

jeśli partnerka nie jest "patologiczna" - to pierwsze miesiące są beznadziejne i roszczeniowe ze strony "kobiecej", ale gdy gaśnie ogień emocjonalny po rozstaniu, to po paru miesiącach, gdy nie podsycamy złych emocji jest realna szansa na dogadanie - o ile spokojnie (i spójnie!) stoimy na swoim stanowisku i nie dajemy się wkręcać w emocjonalne rozgrywki...
Formalnie umowę i stan faktyczny mamy na papierze, ale bez sądu czy notariusza, jednak nie byliśmy też małżeństwem formalnie, a kwestie majątkowe nie stanowiły problemu...


TUTAJ jeszcze b. dobre opracowanie jak w warunkach polskich uzyskiwać pieczę naprzemienną przy początkowym braku zgody drugiego rodzica polecam gorąco!

KLIKNIJ





2 komentarze:

  1. A co jeśli matką ma borderline ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Uzgadniać rzeczy, gdy ma "lepszą" fazę ... BPD cechuje się trudnością (niemożnością) regulacji emocji, więc nie należy na nie reagować, oceniać kiedy są w miare adekwatne.
      Pomocna jest korespondencja PISANA tylko - choć to często nie działa - bo BPD nie odpisuje - lub odpisuja jak ma lepszy humor. ...
      2. Jeśli jest to faktycznie zdiagnozowane - to może być argument, aby dziecko było na stałe z ojcem - co z punktu widzenia dobra dziecka i jego psychiki w przyszłości może być najlepszym rozwiązaniem... Matka podświadomie może o tym wiedzieć i zgadzać się z takim rozwiązaniem (choć na świadomym poziomie raczej nie, gdyż "bycie matką" tworzy obraz ego/tożsamości na dany okres czasu).
      Najbardziej konstruktywnie patrząc, może być to także czas, w którym matka może iść na terapię i po jej zakończeniu wszystkie strony raczej zgodzą się na opiekę naprzemienną ...
      CO JEST NAJLEPSZE DLA DZIECKA ???

      Usuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !