niedziela, 15 marca 2015

Sen o Adelaide

Miałem taki sen:

Jedziemy z rodziną samochodem oglądać domy (do kupienia) – pokazuję palcem duże usypane wzgórze o podstawie prostokąta – patrz, mówię, to wysypisko śmieci. Jest zielono (soczysta zieleń wiosny) i sama góra śmieci także jest pokryta trawą.
Potem znajdujemy się w Adelaide, w Australii. Pośród domków jednorodzinnych widzimy zaniedbany, opuszczony dom. Ktoś mówi – o ten dom jest do zasiedlenia, niedawno ktoś go opuścił (w domyśle można go squotować)
Dom jest kwadratowy w podstawie, z wysokim parterem , pod nim podpiwniczenie, dach kopertowy.
Obserwujemy dom i ogród i zastanawiamy się nad wprowadzeniem tam.
------------------------------------------

W dniu przed snem pracowałem z ciałem – rozciągałem się zwracając szczególną uwagę na strukturę i ograniczenia w obszarze powięzi – to mało jeszcze znany obszar, gdzie nerwy czuciowe nie bardzo funkcjonują, a jednocześnie bardzo mocno kształtuje nasze ciało. Pierwsza zwróciła na to uwagę Ida Rolf (Rolfing), ale w ostatnich latach pracuje w tym zakresie coraz więcej ludzi (świadomość wagi tego wzrasta) włącznie z biegaczami amatorami.
Jednocześnie zastanawiałem się i badałem jak sztywność mięśniowo – powięziowa wpływa (ogranicza/hamuje) na przepływ energii i emocji w ciele. Zastanawiałem się nad prowadzonymi przeze mnie warsztatami o emocjach – jakie ćwiczenia zaprojektować i zaproponować uczestnikom, aby ułatwić przepływ, doświadczanie emocji i ich energii w ciele. Wydaje mi się (w tym kontekście), że propozycje Reich'a i Lowen'a są w tym zakresie ograniczone i niepełne.


Pracując sam ze sobą nad snami staram się pamiętać dość bezceremonialne słowa Junga:

Sen obrazuje wewnętrzną sytuację człowieka śniącego – sytuację, której prawdziwość i rzeczywistość w ogóle nie zostaje uznana przez świadomość, a jeśli nawet, to z wielkimi oporami… Sen to uzewnętrznienie arbitralnego, niezależnego od wpływu świadomości, nieświadomego procesu psychicznego, przedstawiającego prawdę i rzeczywistość takimi, jakimi one są; nie takimi, jakimi się wydają, ani nie takimi, jakimi powinny być zgodnie z pragnieniami pacjenta, ale takimi, jakimi są."

inny zapamiętany przeze mnie cytat powiada, że „sen nigdy nie mówi o tym, o czym już wiesz” ...



Skojarzenia:

Motyw ze snu:


Wyprawa samochodem








wysypisko śmieci


















zieleń






Adelaide
















































dom kwadratowy, pusty
Skojarzenie:


Od kilku lat szukamy swojego miejsca. Chcielibyśmy za miastem w zieleni, to jedna z wielu podobnych wypraw




jeden z domów (a właściwie mieszkanie w domu) na obrzeżu Krakowa, które braliśmy pod uwagę był niedaleko wysypiska śmieci Barycz w Krakowie. Kojarzy mi się to z recyclingiem – pracą psychologiczną nad tym co nieznane, traktowane jako odpad i niechciane.
Emocje są częścią kolektywnych śmieci psychologicznych – oddaje się je na „wysypisko”!


to była dosyć świeża zieleń, taka wiosenna po zimie, która się właśnie kończy, przedwiośnie i budzące się życie


Adelaide w Australii to ciekawy trop/motyw; mieszka tam siostra mojej matki z mężem – oboje już po 80tce i mają dom na przedmieściach.
Samo miasto Adelajda zdaniem Aborygenów została założona przez białych zgodnie z liniami śnienia Czerwonego Kangura, w miejscu gdzie Aborygeni zwykli byli się spotykać dokonując wymian kulturowych i handlowych
W tym sensie Adelajda + Czerwony Kangur są pewną trwałą strukturą Ziemi , która zaprasza ludzi do wspólnego śnienia, współtworzenia świata proponując archetypowe wzorce do wypełnienia bez względu na czas...
(Obszar Adelaide i okolice zamieszkiwał lud Kaurna /choć są sprzeczne opinie czy to na pewno oni/, a ich centralne siedlisko było w Tarndanyangga "miejsce Czerwonego Kangura", w pobliżu rzeki Torrens oraz wpadających do niej potoków, na obszarze, który obecnie stał się centrum biznesowym miasta Adelaide. Kaurna liczący w XIX wieku ok. 1000 osób wyginęli z powodu chorób /ospa itp./ i zbrodni białych. już pod koniec XIX w. :(


Kwadratowy pusty dom był typowy dla tamtych regionów – miasta Adelajda i sprawił na mnie największe wrażenie w śnie.
Dom stał pusty, był duży i gotowy do zasiedlenia – jakby na wymianę z nowymi lokatorami – np. nami.
Był trochę zaniedbany z brudnymi szybami, kurzem, nawet niektórymi szybami zbitymi. Ogród był zarośnięty – dziki.
Oczywiście dom kojarzy mi się także z Jaźnią, całkowitością, pełnią osobowości – byciem „u siebie”, „w domu”.






Praca nad snem:

Droga do własnego domu wiedzie przez wysypisko. Nie da się pominąć „śmieci”, jeśli pragnę zobaczyć soczystą, zieloną zieleń wiosny – odrodzenia przyrody!
Co jest moimi śmieciami? Dziś ) po śnie) doświadczyłem siły wczesnej traumy (kompleksu) polegającej nad tym, że nadmiarowo i nazbyt szybko reaguję emocjonalnie w sytuacji, gdy coś daję, ofiaruję, dzielę się, spełniam czyjejś prośby, ale gdy [potem] sam o coś poproszę, to spotykam się z ignorowaniem lub odmową. Czuję się wówczas odrzucony i w konsekwencji rozzłoszczony. I z tej „złości” - kompleksu reaguję (często nieadekwatnie i nadmiarowo).
Wciąż problematyczne jest dla mnie zachowanie świadomości miejsca/pozycji/roli, z którego reaguję w takich sytuacjach.
Wysypisko jest zasypane i porośnięte trawą, ale nie całkiem „pod ziemią”.
Świeża trawa wydaje się symbolizować odnowę – stan jaki pojawia się, gdy zanika uścisk kompleksu i przemija wywołany nim (kompleksem) stan emocjonalny.
Adelajda to miejsce na antypodach – po przeciwnej stronie ziemi! Do góry nogami. A jednocześnie bliskie mi poprzez Aborygenów oraz przez więzy krwi (siostra matki i wuj). Jakoś bliskie i znajome. Czuję się tam u siebie - jak „w domu”

Z opisanym domem nie mam osobistych skojarzeń – oprócz demokratycznych i „plemienno-społecznościowych” squotów. Skłotersi bardzo często tworzą społeczności o strukturach głeboko-demokratycznych starając się przekraczać ograniczenia demokracji większościowej przy pomocy bardzo twórczych rozwiązań kolektywnych.

Dom potrafię odczuć w ciele (może efekt pracy z ciałem?). Jest to otwartość i gotowość przyjmowania nowych „gości” pomimo tego, że jest stary i zaniedbany.

Kiedy staję się tym domem, obracając się na 4 strony świata ze spadzistym dachem nad sobą – doświadczam spokoju serca, ugruntowania, stabilności, obecności oraz otwartości na wszystkich gości i na wszystkie stany oraz strony świata. Z punktu widzenia domu – nie ma mieszkańców – są jego goście. Większość domów żyje znacznie dłużej niż jego mieszkańcy.
Będąc domem, nagle przypomina mi się wiersz Rumiego o domu – gościńcu...

Interpretacja. Wydaje się, że Twórca Snów sugeruje w tym śnie taką podpowiedź:

Kiedy na swej drodze napotkasz energie – stany – emocje z 'wysypiska śmieci', bądź jak ten dom, dość niepozorny gościniec, który jest wciąż otwarty i obecny na 'obcych'. Taka postawa uwalnia z bycia tylko w procesie pierwotnym, w „ego”, z przebywania w znanej sobie strefie komfortu. Żeby to zrobić musisz być bardziej aborygeński, zanurzony w Śnieniu, „do góry nogami” - to także twoje korzenie, więzy krwi. Silny, aborygeński kontakt ze Śnieniem daje duchową rangę by pozostawać w kontakcie z tym stanem.

Co jest dla mnie w tym nowe i zaskakujące (nieznane/zapomniane)?

Przypomnienie, a właściwie napomnienie o tym, że nie zamieszkuję TEGO DOMU !!! On jest zakurzony, opuszczony i zaniedbany – jakbym go dawno temu opuścił … To lekko mnie zawstydza a jednocześnie stanowi wyzwanie.


A oto i wiersz Rumiego w przekładzie Lulu'ah , zaczerpnięty z jej bloga http://rumi-mevlana.blogspot.com/2011/03/gosciniec-by-essential-rumi.html


"Gościniec" (z "Essential Rumi")


Oto, istota ludzka jest niczym gościniec
Do którego każdego ranka ktoś nowy przybywa.
Radość, przygnębienie, słabość
Czasem chwilowy przebłysk świadomości
Jak niespodziewany gość.
Witamy, prosimy, niech wszyscy się cieszą!
Nawet gdy są grupą smutków, które
Gwałtem wymiatają domostwo
Ze wszystkich sprzętów, to jednak
Traktuj godziwie każdego z nich.
Być może niosą one oczyszczenie
Na przyjęcie jakiejś nowej rozkoszy?
Mroczna myśl, hańba, niegodziwość -
Witaj je w progu z uśmiechem
I zapraszaj do środka.
Bądź wdzięczny, ktokolwiek się pojawi,
Bo każdy z nich został wysłany
Jako twój przewodnik - stamtąd.
EPILOG:

Moi przyjaciele z Facebooka przysłali mi wiele możliwych interpretacji tego snu DZIEKUJĘ WAM ! Zasadniczo były dosyć podobne do siebie i do mojej interpretacji i bardzo pomocne – wspierające. Dziękuję! Odniosę się chaotycznie poniżej do waszych pomocnych opinii.

Uwaga o tym, że sen zakończył się na progu – BARDZO cenna. Jak zasiedlić ten dom? (czyli w pełni zintegrować tę jakość ?) jest kolejnym centralnym pytaniem rozwojowym dla śniącego. Co dalej?
Dzięki za tę uwagę

Wskazania na społeczny aspekt tego snu = skłoting, tworzenie wspólnoty – to jakby kolejna warstwa/odsłona tego snu + Ważność pracy społecznej i/lub ze społecznościami/grupami. Absolutnie tak.

„nowy sposob kontaktowania sie ze swoim cialem sniacym” - cudowne (praca np. z powięzią!)





2 komentarze:

  1. Sen był też w pewnym sensie profetyczny, ponieważ 3 miesiące później pojechałem do Bukaresztu uczestniczyć w wielodniowych warsztatach - szkoleniu w metodzie "Dragon Dreaming", której teraz sam uczę - a która pochodzi z Australii i jest inspirowana duchowościa aborygeńską. O warsztatach dowiedziałem się w kwietniu - ponad miesiąc po tym śnie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sen okazuje się jeszcze BARDZIEJ profetyczny ! 5 lat i 3 miesiące później kupiłem działkę i zbudowałem domek 700 metrów na wschód od: "duże usypane wzgórze o podstawie prostokąta – patrz, mówię, to wysypisko śmieci. Jest zielono (soczysta zieleń wiosny) i sama góra śmieci także jest pokryta trawą." !!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !