wtorek, 6 maja 2014

Chöd, Tao i ProcessMind

Czarna Dakini - opiekunka praktyk Chöd
Ufff – dzisiaj na zajęciach zawędrowaliśmy wspólnie bardzo daleko: przekroczyliśmy próg na którym kończy się psychologia a zaczyna duchowość. Właściwie zagłębiając się w doświadczenie i odczucie Umysłu Procesowego nie powinno to dziwić, niemniej stało się tak, że uczestnicy zajęć pomogli prowadzącemu przejść próg (opór, niemożność) związany z duchowością u psychoterapeuty ! Prowadzący zatrzymał się w pewnym miejscu podczas demonstrowania ćwiczenia – doświadczenia. Coś powstrzymywało go od otwartego wprowadzania swoich doświadczeń duchowych do praktyki.
Osobom które zajmują się rozwojem duchowym taki/e problemy/trudności mogą się wydawać dziwne, z kolei osobom zajmującym się zawodowo psychologią i psychoterapią taka transgresja może wydawać się niebezpieczna.
W świecie uzgodnionej rzeczywistości, już wiele lat temu dokonał się niepisany podział kompetencji: kwestiami duchowymi mają zajmować się duchowni, a kwestiami psychicznymi zajmują się psycholodzy i psychoterapeuci (i … psychiatrzy). Bardzo mocno zaznaczał tę granicę Freud (chcąc, by psychoanaliza zyskała status naukowości). Tyle, że słowo - rdzeń PSYCHE wciąż oznacza duszę – ten niematerialny aspekt każdego człowieka ( i może nie tylko człowieka), z kolei to, czym się zajmujemy na zajęciach – czyli Umysł Procesowy wykracza poza psyche a nawet poza (znany nam) świat …
Podczas zajęć posiłkowałem się analogiami medytacyjnych osiągnięć wewnętrznej alchemii taoizmu przekształcającej Jing w Chi a następnie w Shen, które w końcowej fazie powraca do pierwotnego Tao. Załączona ilustracja
Taoistyczny mędrzec obecny w 10 000 światach

obrazuje znakomicie doświadczenie Umysłu Procesowego przedstawionego przed setkami (a może raczej tysiącami) lat na terenie Chin jako wszechobecność będąca jednym z osiągnięć (a raczej skutków) udanej realizacji wewnętrznej alchemii w Taoizmie.
Kiedy z kolei omawiałem analogie z różnych szkół i tradycji buddyjskich, zatrzymaliśmy się na dłużej przy szamańsko-buddyjskiej praktyce Chöd. Chöd jest unikalnym systemem oraz integralną praktyką w tradycji buddyzmu tybetańskiego (oraz Bön). Podobnie jak wewnętrzna alchemia taoistyczna jednocześnie ćwiczy ciało, mowę i umysł poprzez medytację, wizualizację, dźwięk i rytm oraz pracę z wewnętrznymi energiami. Słowo "chöd" oznacza "odcinanie" myśli oraz nawykowych zachowań przede wszystkim tej części (w) nas, które w buddyzmie nazywane jest „ego” a w Psychologii Zorientowanej na Proces – procesem pierwotnym lub „małym ja” („little u”).
Praktyka Chöd pozwala na naturalną otwartość, jasność i wrażliwość. Jednak sama praktyka bywa przerażająca (dla „małego ja”), bo zawiera w sobie sesje na cmentarzyskach, polach kremacyjnych lub miejscach nawiedzanych przez demony czy kataklizmy. Praktykująca, korzystając m. inn. z takich pomocy jak
Praktykujący Chöd z przedmiotami rytualnymi
trąbka z ludzkiej kości udowej, dzwonka i bębenka Damaru (w dawnych czasach Damaru do tej praktyki wykonywany był z dwóch połówek czaszki oświeconego człowieka) przywołuje najstraszliwsze demony, duchy czy strachy i ofiarowuje im całą siebie - w tym własne ciało na pożarcie. Ofiarowanie ciała przez rozkawałkowanie i pożarcie (przez ducha, Lewiatana, itp.) jest w istocie starożytną praktyką szamańską. Można domyślać się, że twórczyni tej sadhany, Maczig Labtron – buddyjska mistrzyni z X w. zaadaptowała inicjacyjne rytuały szamańskie lub inspirowała się nimi. W tym ujęciu ofiarowanie własnego ciała pozwala przezwyciężyć najpotężniejsze z przywiązań osobniczych (do ciała jako źródła tożsamości osobowej), zaś przybywające demony są transformowane i przekształcane w nie-destrukcyjne formy energii.
Brak przywiązania do którejkolwiek ze swoich części jest właśnie tym, co charakteryzuje Umysł Procesowy; dzięki takiej postawie łatwiej wszystkie części psyche i/lub wszechświata traktować z równoważną atencją – a to jest właśnie istota Głębokiej Demokracji i Starszeństwa.
Praktykujący Chöd w tańcu


Zaawansowani/e praktycy Chöd w Tybecie potrafili radzić sobie oraz leczyć różne choroby psychiczne i fizyczne w tym także likwidowali wybuchy epidemii przywołując i transformując duchy choroby.
Chöd-pa (praktykujący Chöd) i Chöd-ma (praktykujące Chöd) często nie byli ściśle związani z żadną ze szkół buddyjskich, byli nomadami i świeckimi osobami. Przywoływano ich na pomoc w sytuacjach zagrożeń dla społeczności – jak np. klęski żywiołowe czy epidemie. To co dodatkowo ważne z punktu widzenia Umysłu Procesowego, to fakt, że oprócz zdolności przekształcania chorób umysłowych i fizycznych, w tej akurat tradycji występował głęboki egalitaryzm i rzadka w owych czasach równość kobiet i mężczyzn.
Praktykujący Chöd

1 komentarz:

  1. Jako że nie mamy kontaktu mailowego, informujemy tą drogą.
    W tym tygodniu wystartował nowy agregat zBLOGowani, umożliwiający: generowanie ruchu na blogi które dołączyły, dający możliwość obserwowania blogów i ulubionych wpisów. zapraszamy do rejestracji na www.zblogowani.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !