Borykając się z prokrastynacją warto sprawdzić, czy nie jest to skutek obniżonego nastroju charakteryzującego dystymię i (nieco w innej formie) depresję.
W przypadku dystymii i depresji postępowanie proponowane w przypadkach prokrastnacji nie będzie skuteczne a nawet może pogorszyć samopoczucie i samoocenę osoby cierpiącej na wymienione problemy - "zaburzenia".
Jeżeli dostrzegasz u siebie przynajmniej dwa objawy z wymienionych poniżej - przy czym u osoby dorosłej utrzymują się one przynajmniej przez 2 lata, a okresy poprawy samopoczucia (o ile występują), trwają nie dłużej niż 2 miesiące, to możesz cierpieć na dystymię, a prokrastynacja jest skutkiem ubocznym a nie podstawowym problemem :
- zaburzenia łaknienia,
- zaburzenia snu,
- uczucie zmęczenia,
- deficyt uwagi,
- trudności decyzyjne,
- niska samoocena,
- poczucie beznadziejności.
Rozumiem, że w przypadku zdiagnozowanej dystymii, która jest jednocześnie odporna na psycho- i farmako- terapię, nie ma sensu podejmowanie działań skierowanych w likwidację zwlekania?
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby istniała dystymia "odporna" na psychoterapię. Może po prostu rodzaj terapii nie odpowiednio dobrany.
OdpowiedzUsuńI tak: w podobnej sytuacji "nie ma sensu podejmowanie działań skierowanych w likwidację zwlekania". Przyczyna leży gdzie indziej a podobne działania mogą obniżyć (zapewne niewysokie już) poczucie własnej wartości i sprawczości ...
Więc co należy robić?
OdpowiedzUsuńPodobnie jak wyżej - proponuję działanie (choć to akurat zapewne jest bardzo trudne) a zacząć moglibyśmy od konsultacji - zapraszam do kontaktu przez formularz
OdpowiedzUsuńNie radzę sobie z sobą. Co mam zrobić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Podobnie jak wyżej - proponuję działanie;, zacząć moglibyśmy od konsultacji - zapraszam do kontaktu przez formularz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUświadomiłem sobie że życie tak na prawdę nie ma sensu, cały czas jesteśmy do czegoś zmuszani, praca, szkoła, obowiązki.. Jedynym wybawieniem od tego globalnego więzienia jest śmierć. Jak pomyślę sobie że do końca życia będę tyrać za marne grosze to mam po prostu dość. Pewnie do emerytury i tak nie dożyję, a nawet jak dożyję to tym bardziej nie będę miał na nic siły. Dopadła mnie depresja czy po prostu stwierdzam fakt?
OdpowiedzUsuńCzasem całkiem sensowne może być pozwolić sobie aby symbolicznie "umrzeć": czyli położyć się na podłodze i wyobrazić sobie, że faktycznie się umiera z jakiegoś konkretnego powodu (większośc ludzi ma jakieś fantazje czy wyobrażenia na temat własnej śmierci. "Umiera się" dla tej sytuacji i tego stanu w jakim właśnie jesteśmy. I leżeć tak przez jakiś czas w stanie poza życiem i śmiercią. (można nawet kilka razy powtórzyć) Po czym zwrócić uwagę na jakiś impuls do ruchu w ciele przywołujący do życia. I podążyć za nim - jak za od-rodzeniem, za nową energią do życia.
OdpowiedzUsuńŚmierć "starego" systemu przekonań może dać przestrzeń dla nowych idei i energii.
PS - zapraszam na ewentualną konsultację. I pozdrawiam
Robert
Dziś dowiedziałem się jaki jest mój problem, Prokrasynacja w teście 100 pkt na 100 możliwych nie wiem co robić trwa to już kilka lat i choć szukam rozwiązań w NLP i innych szkoleniach nic z tego nie wynika. Problemy życiowe zaczęły się kilka lat temu, żona odchodziła trzy razy w końcu skutecznie, a ja zostawiałem za sobą nie wykonane obowiązki, nie załatwione sprawy:( czasem na tyle groźne, że karalne, co wpływa na jeszcze większy stres... Zawsze zajmuje się czymś innym... a obowiązki na ostatnia chwile w pełnym pędzie i stresie. Proszę o pomoc.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to szczerze współczuję. Postaramy się coś z tym zrobić !
OdpowiedzUsuń