W ostatni postach poruszałem problem nadużyć oraz ich dalekosiężnych konsekwencji w szczególności widzianych z punktu widzenia przedstawianego przez Alice Miller. Prace Alice Miller dały podstawy do dostrzeżenia jak ważny jest szacunek dla dziecka we wszystkich aspektach jego istnienia i jak bardzo konieczna jest ochrona praw dziecka. To ona wzbudziła świadomość ogromnej wagi i powszechności występowania tego problemu i to dzięki niej zaczęto zmieniać prawo.
Senat zatwierdził w ostatnich dniach prawo zakazujące bicia dzieci. To wspaniałe ale też niesamowite pod jednym względem: Zadziwia mnie dlaczego potrzebne jest osobne, specjalne prawo ochrony dzieci? Czy dzieci to nie LUDZIE ???
Jak jeden dorosły bije drugiego to policja, a potem prokurator może zatrzymać sprawcę a nawet wsadzić go do więzienia -- ale to prawo nie dotyczy dziecka! Dla dziecka, tak jak i dla zwierząt potrzeba odrębnego prawa. Kiedy stanie się tak, że dzieci (a może i zwierzęta) będą równo-prawne z ludźmi ?
Tym razem chciałem poruszyć ważny wątek terapii (a właściwie poszerzyć go, bo już został pokazany w wersji A. Miller) -- jak postępować w przypadku traumy związanej z nadużyciem w tym oczywiście z biciem, zawstydzaniem, pogardą czy poniżaniem godności dzieci.
Co do terapii, to w swoich pracach Alice Miller mówi -- podobnie jak Herman J. ("Uraz psychiczny i powrót do równowagi") jak również Psychologia Zorientowana na Proces (np.: "Siedząc w ogniu" aut. A. Mindell, "Zranione Stany Świadomości" - dr Bogny Szymkiewicz Kowalskiej) -- że potrzebny jest "Oświecony Świadek" (ALBO "CAŁA WIOSKA" jak na terapii grupowej), który przyzna, że to co dla dziecka było niewiarygodne i straszliwe (a zarazem konieczne i potrzebne do przetrwania) zazwyczaj zaprzeczone i wyparte ze świadomości, było rzeczywiście prawdziwe i było faktem. Potrzebna jest długa opowieść, "odpamiętanie" traumatycznych zdarzeń w życzliwym, empatyzującym i wspierającym środowisku. To ma być nie tylko sucha opowieść, choć tak się zaczyna, ale także, po jakimś czasie łączy się ona z emocjonalnym odreagowaniem, ekspresją wówczas zakazanych przez dorosłego (mocą jego pozycji i RANGI !!!) UCZUĆ.
Wówczas "zaklęcie" złej czarownicy i czarownika zostaje złamane i przestaje działać - zaczynamy być bardziej wolni a raczej mniej zniewoleni przez czarne scenariusze z przeszłości.
Dopiero potem Alice Miller proponuje pracę nad budowaniem pozycji (roli) wewnętrznego rodzica w relacji z osobistym wewnętrznym dzieckiem o które dana osoba może się na sposób "dorosły" zatroszczyć już bez konieczności (a zasadniczo przymusu!) odnoszenia się do "faktycznych" rodziców ... Miller podkreśla, że tęsknota do niezrealizowanej miłości faktycznego rodzica z dzieciństwa nigdy nie zostanie zaspokojona, ale w dorosłym życiu możliwa jest do zaspokojenia miłość oraz pełna ciepłych uczuć i zrozumienia relacja na wewnętrznym poziomie dorosłego-i-dziecka (wewnętrznego dziecka). Taki dorosły, kiedy ma np. swoje dzieci z krwi i kości, nie musi już projektować swoich niedoborów na dzieci, ani nieświadomie uaktywniać wzorców przejętych (a zasadniczo wdrukowanych) od własnych, często nieadekwatnych rodziców oraz kultury akceptującej okrutne zestawy kar.
Poniżej przedstawiam "Etapy uzdrawiania traumy związanej z nadużyciem" w moim przekłądzie.
źródło: Gary Reiss: "Seeking a Home in the World" Worldwork 2008 London UK
Uwaga I: szeroka definicja nadużycia stosowana w pracy z procesem: to "takie zdarzenie w którym osoba o niższej randze (pozycji) i sile nie może (bądź nie mogła) z powodu różnicy sił skutecznie i natychmiast obronić się przed działaniem kogoś o wyższej randze" (R.P.).
Uwaga II: Poniższe kroki wydarzają się zazwyczaj w zakreślonym tutaj porządku, ale nie jest to ustalony wzór, lecz zależy on od indywidualnego procesu, czasu i miejsca. Niektóre osoby nigdy nie dochodzą do ostatnich kroków, a niektórzy wchodzą w nie „natychmiast”.
Krok 1: ważne jest opowiedzenie, tego co się zdarzyło, najlepiej ze wsparciem członków rodziny.
Krok 2. polega na tym, że nie wystarczy opowiedzieć historię, ale także trzeba doświadczyć wszystkich emocji związanych z nadużyciem. Wiążą się z tym szok rozpacz, przerażenie, strach, gniew, poczucie winy, wściekłość, nienawiść, splątanie i być może również miłość. Te splątane ze sobą uczucia stanowią część pomieszania, którym należy nadać porządek.
3.Trzeci etap pracy wiąże się z gotowością do przeciwstawiania się osobom biorącym udział w akcie nadużycia. Sytuacja może się wiązać nie tylko z konfrontacją ze sprawcą, ale także dotyczyć wszystkich, którzy mogli powstrzymać bądź sprzeciwić się zaistnieniu takiej sytuacji. Konfrontacja ze sprawcą jest najbardziej przerażającą sytuacją. Zadanie terapeuty (np. rodzinnego) jest tutaj najtrudniejsze. Osoba, która potrzebuje tej konfrontacji musi uzyskać wsparcie, ale osoba oskarżona o nadużycia musi mieć możliwość reagowania podczas sesji w sposób, który jest odpowiedni, i który zdaniem terapeuty nie będzie prowadzić do dalszego nadużycia i odwetu po powrocie do domu. Jeżeli terapeuta jest tym zaniepokojony, to koniecznie trzeba wziąć pod uwagę kwestię odwetu i omówić ją w trakcie sesji. Ponadto, wielu klientów nigdy nie jest w stanie skonfrontować się bezpośrednio ze sprawcą i wystarczy że pracują z tymi problemami w trakcie terapii.
Jeżeli chodzi o krok 4, to jest on wyjątkowy w pracy z procesem i w przeciwieństwie do innych szkół terapeutycznych, obejmuje on sprawdzenie objawów fizycznych w obszarze urazu. Wiele metod terapeutycznych uważa, że w naszych ciałach mamy do czynienia z obszarami nieprzepracowanymi wspomnieniami doświadczeń związanymi z nadużyciami. Objawy fizyczne są jednym ze sposobów, w jaki na ciało chce zwrócić uwagę na obszar, który wymaga pomocy.
Krok 5 to znalezienie znaczenia w tym, co przeżyła osoba doświadczająca nadużycia. Choć to, co się stało podobnym osobom może wołać o nienawiść, to jednocześnie pomogło im się rozwinąć w szczególny dla nich i własny sposób. Ważne jest, aby terapeuta nie nakładał żadnego znaczenia „od siebie”, ale żeby osoby lub rodziny mogły znaleźć sposoby pozwalające znaleźć sposób w jaki podobne doświadczenia pozwalają wzrastać i wzmacniać się. To pomaga spojrzeć na życie, jak na przepływ znaczących wydarzeń, które tworzą mityczną drogę, a także pozwalają zrozumieć rolę urazu na tej drodze.
Krok 6 idzie dalej w kierunku dopełnienia znaczenia/sensu zdarzenia. Nazywam to działaniem homeopatycznym. W lekarstwach homeopatycznych podaje się minimalne ilości substancji, która w większej dawce może być niebezpiecznie toksyczna. W „homeopatii” psychoterapeutycznej, osoba, która przeżyła sytuację nadużycia może dla swego rozwoju potrzebować minimalnej ilości zachowania cechującego sprawcę nadużycia. Na przykład osoba, która byłą ciężko bita w dzieciństwie może potrzebować drobnej dozy wściekłości swoich rodziców w celu umożliwienia lepszej obrony samej siebie (zazwyczaj osoby z podobną historią nie potrafią się bronić i spełniają życzenia innych – choć zdarza im się wpadać w nieadekwatną i niespodziewaną wściekłość odwetu. Jej przekształcenie okazuje się krokiem ku skutecznej asertywności – dopisek R.P.). W homeopatii, roztwór rozcieńcza się do tego stopnia, że nie można odnaleźć śladów danej substancji, a jedynie esencję podstawowej energii tej substancji. To właśnie staramy się zrobić z „postacią” nadużywającego; pozyskać nieco podstawowej energii tak, aby osoba, która została nadużyta mogła zachować moc (ponieważ wskutek nadużycia jest ona odszczepiona i projektowana na oprawcę a nadużyty/a nadal, nieświadomie pozostaje w roli „ofiary” - dopisek R.P.) oraz wykorzystywać dostęp do osobistej mocy i energii mając pewność, że trucizna została na tyle rozcieńczona, że nie istnieje już żaden z jej toksycznych aspektów (jak np. wspomniana wściekłość, czy obrona przez „wyprzedzający” atak , itp. - dopisek R.P.).
Krok 7 polega na kontakcie z „Umysłem Procesowym” (Process Mind – czyli: „To-Co-Współczująco-Obejmuje-i-szanuje-Wszystko” definicja R.P.). W przypadku wydarzeń głęboko traumatycznych mamy do czynienia również z problemem duchowym, z zaistniałą w tle zdarzenia utratą wiary. Pomagając przeprocesować to, co się wydarzyło oraz pomagając odzyskać pewne poczucie sensu i rozwoju danej osobie, istotne może się okazać przemodelowanie niektórych założeń, jakie ta osoba poczyniła względem tego, co uważa za swoją duchowość. Ludzie często przechodzą od poczucia porzucenia lub bycia skarconym czy innych negatywnych skojarzeń z ich duchowością do bardziej pozytywnego postrzegania życia jako przepływu, czegoś opartego na wzrastaniu i uczeniu się – czasem poprzez cierpienie. Ponadto ludzie mogą odkryć w sobie coś wiekuistego, coś, czego nie dotknął żaden z poziomów traumy. To odwieczne poczucie „Wielkiego Ja” było zawsze obecne, zawsze będzie i może odbudować nowy rodzaj świadomości, który włącza w nią traumę oraz wszystkie inne aspekty jako część życia. Pomocne tutaj jest wracanie do najgłębszej istoty siebie, do wewnętrznego centrum, z którym czujesz najgłębszy związek, którego nigdy nie dotknęła trauma, z którego punktu widzenia wszelkie pozostałe części życia zyskują perspektywę, są bardziej niezależne, itd. Często pomocne jest powiązanie Umysłu Procesowego nie tylko z twoimi wewnętrznymi odczuciami – np. z określonym obszarem ciała, ale także z miejscem w Przyrodzie, które promieniuje taką samą jakością świadomości.
Dlaczego jednak teraz dzieci w wieku szkoły podstawowej są tak rozwydrzone? Czy wynikiem jest właśnie bezstresowe wychowanie "bez klapsa", tak modne na zachodzie? Dlaczego nauczyciel boi się przychodzić do szkoły, dlaczego dzieci mogą robić wszystko na lekcjach, łącznie z szantażowaniem, pluciem na nauczyciela, biciem, wkładaniem kosza na śmieci na głowie? Wiedzą już od małego, że są bezkarne. BEZKARNE - to słowo klucz.
OdpowiedzUsuńW jaki sposób więc kara się dzieci w bezstresowym wychowaniu? Dlaczego człowiek dorosły jest karany (więzienie, odebranie praw rodzicielskich, grzywny), a dziecko nie ma prawa być karane?
Witam,
OdpowiedzUsuńUważam, że tzw. "rozwydrzone" dzieci są takie z powodu kar, a w szczególności z powodu stosowania kar cielesnych. Również z tego powodu nauczyciel boi się przychodzić do szkoły.
Uważnie obserwuję 10 miesięcznego Henia, który jeszcze nie chodzi, ale dosłownie wszystko powtarza na tyle na ile potrafi po swoich rodzicach i osobach z otoczenia (a nawet zwierzętach). Po swojemu "tefonuje" z komórki, pracuje myszką, wysyła sms'y paluszkiem, zakłąda buty, rajtuzy, itd. To dlatego ludzie uczą się chodzić na 2 nogach, gdyby wszyscy wkoło raczkowali - on nigdy nie zacząłby chodzić na 2 nogach.
Z tego samego powodu, gdyby dostawał "klapsy", to rónież i dawałby je p. kolegom w żłobku.
Kary cielesne czyli BICIE (w tym tzw. "klapsy") uczą tylko jednego: BICIA INNYCH OSÓB i braku szacunku dla innych.
CD.
OdpowiedzUsuńA zatem: jeśli dziecko jest bite i/lub dodatkowo widzi jak np. ojciec bije matkę, rodzeństwo lub w inny sposób je/ich poniża, szarga ich godność i wartość -- to niby jaki wzór z takiej postawy czerpie dziecko?
To stąd niestety biorą się tzw. "rozwydrzone dzieci". Powielają postawy, które widzą w domu i których doświadczają "na swoich tyłkach".
100 lat temu w niemieckiej szkole pruskiej (no i w domach) bicie było normą -- a dzieci były bardzo posłuszne (ze strachu oczywiście)/prosze zobaczyć np. film 'Biała wstążka' - bardzo polecam!.
Te same niemieckie dzieci po dorośnięciu, bez słowa protestu za pomocą czołgów i karabinów "biły" innych idąc "na bój" w I, a potem w II wojnie światowej Katowały ludzi w obozach koncentracyjnych, tak samo jak wcześniej same były katowane w domach i szkołach. No i przypomnę -- w pruskih szkołach były bardzo POSŁUSZNE , zdyscyplinowane i ani trochę nie rozwydrzone ...
WYchowanie bez kar absolutnie NIE JEST wychowaniem "bezstresowym". Tutaj chodzi o to, by dzieci mogły dostrzec konsekwencję swego postępowania. Nieudane czy niewłaściwe próby, w tym przekraczania granic innych osób będą bardzo stresogenne dla taich dzieci i będą też niosły im nwiedzę oraz naukę! Tyle, że jest to samodzielnie zdobyta wiedza w atmosferze wsparcia, szacunku i poszanowania godności człowieka.
zamieszczę tutaj
CD II
OdpowiedzUsuńPoniżej pozwolę sobie zamieścić jeszcze inny głos, aby okazać, że nie jestm odosobniony w publikacjach wspierającyh zakaz bicia dzieci:
artykuł z portalu choroba.pl autorstwa pani Mariki Wrońskiej
Dlaczego kary cielesne są szkodliwe?
Mimo, iż media, pedagodzy i psychologowie podkreślają szkodliwość kar cielesnych, większość Polaków wciąż nie zgadza się z ich opiniami. Wyniki badań wskazują, że bicie dzieci dla znacznej większości opinii społecznej wciąż stanowi popularną, wskazaną i polecaną metodę wychowawczą. Aż 61% badanych uznaje klaps, jako dopuszczalną karę dla dzieci oraz przyznaje się do jej stosowania. Szarpanie i popychanie, uderzenie lekko ścierką, paskiem lub innym przedmiotem, ciągnięcie za ucho, włosy, uderzenie dziecka paskiem lub innym przedmiotem, w taki sposób, że na ciele dziecka pozostały ślady ? siniaki, skaleczenia to inne mniej popularne metody wychowania, z których również zdarza się korzystać polskim rodzicom.
Dlaczego stosowanie tych kar wobec dziecka spotyka się z dużą aprobatą i akceptacją ze strony społeczeństwa?
Zwolennicy wyżej przedstawionych metod zazwyczaj powołują się na ich skuteczność, podkreślając własne doświadczenie. Mówią, że osoby, które karano klapsami wyrosły na porządnych i wartościowych ludzi. Podkreślają, że dziecko jest w stanie zrozumieć tylko komunikat przekazany karaniem fizycznym, a czasem klaps może uratować je przed wybiegnięciem na ulicę, czy innym niebezpieczeństwem. Ważnym powodem stosowania klapsów w wychowaniu jest brak znajomości alternatywnych metod. Spora część dorosłych nie lubi przecież w taki sposób karać swoich dzieci, jednak sięga po niego, nie wiedząc jak skuteczniej można zadziałać.
Nawet klapsy nie są wskazane w wychowaniu dziecka
Kary fizyczne są najłatwiejszym sposobem ukarania dziecka. Użycie ich bardzo często związane jest z utratą cierpliwości, wybuchem złości ze strony rodzica, z sytuacją zagrożenia (np. gdy dziecko wybiegnie na ulicę). Początkowo te metody wydają się rodzicom być bardzo skuteczne ? w dziecku wzbudzony jest strach, a w rezultacie chwilowo unika zakazanego zachowania.
Kara cielesna bazuje, więc na obawie i lęku, a nie na budowaniu relacji z dzieckiem w oparciu o szacunek. W obecności rodziców dziecko rzeczywiście zachowuje się w akceptowalny dla nich sposób, dlatego są oni przekonani o słuszności i skuteczności swojej metody. Dlaczego jest to tylko pozornie skuteczny sposób? Ponieważ dziecko prędzej czy później odczuje złość na rodziców, chcąc zrobić im na przekór, będzie powielało zakazane zachowanie pod ich nieobecność.
Warto podkreślić, że klaps wraz z innymi formami kar cielesnych nie uczy dziecka jak postępować. Jest informacją, czego robić nie wolno, zaś nie mówi jak się zachowywać w zamian! Z tego powodu również nie jest odpowiednim sposobem wychowania.
Co się dzieje z dzieckiem?
Jeśli wciąż jesteś zwolennikiem stosowania klapsów w wychowaniu, zastanów się jak byś się czuł, gdyby uderzył Cię przyjaciel, mąż, narzeczona, czy partnerka? Policzek wymierzony przez równego sobie może zadać ogromny ból fizyczny, jednak jest przede wszystkim zagrażający poczuciu zaufania i szacunku. Poniża i rodzi olbrzymią złość. Czy dziecko czuje się inaczej? Czy dziecko, które jest słabsze poczuje się tak jak Ty, gdy uderzyła cię osoba dorosła?
W obliczu otrzymania kary cielesnej młody człowiek czuje olbrzymi strach. Jest on paraliżujący, dlatego też dziecko nie jest w stanie myśleć o tym, dlaczego nie można biegać blisko ulicy. Rękę podniósł dorosły ? w dziecku rodzi to poczucie bezsilności. Gdy jest to rodzic, któremu dziecko ufa bezgranicznie, uczy się jednocześnie, że najważniejsza osoba może bić i zadawać ból. Gdy sytuacja się powtarza, z czasem odczuwa upokorzenie, a jego poczucie własnej wartości bardzo słabnie. Dziecko zaczyna wierzyć, że zasługuje na takie bolesne kary, ponieważ jest nieważne i bezwartościowe.
CD III
OdpowiedzUsuńciąg dalszy cytowanego artykułu:
"Argumenty przeciwko stosowaniu kar cielesnych
* Kary cielesne powodują, że dziecko odczuwa strach przed własnymi rodzicami.
* Dziecko nabywa przekonania, że ukochana osoba może zadawać ból. Bijąc dzieci, uczymy je, że używanie przemocy jest dozwolone. Tę niebezpieczną wiedzę dziecko przenosi później w swoje otoczenie- najpierw szkolne, a następnie w życie dorosłe.
* Klaps jest dla dziecka poniżający, ponieważ musi uznać przewagę silniejszego -dorosłego. Poniżane dziecko traci wiarę w siebie, łatwo ulega innym. Poniżanie wyklucza również poczucie bycia szanowanym. W poczuciu wstydu, tłumi przykre emocje wewnątrz siebie. Oddala się tym samym od rodziców, do których czuje żal, złość, brak zrozumienia.
* Kary cielesne są niewskazane ze względu na budowanie relacji dziecko-rodzic. Relacje powstałe w oparciu o poczucie strachu, a nie wzajemnego szacunku rzutować będą na dorosłe życie dziecka i jego późniejszą rodzinę.
* Kary fizyczne nie uczą dziecka jak ma postępować.
Większość rodziców, którzy wychowują swoje dzieci nie ma na celu krzywdzenia ich. Każdy rodzic pragnie, by ich dzieci były szczęśliwe, dobre, życzliwe, szanowały i kochały bliźnich oraz wyrosły na wartościowych ludzi. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby rodzice swoim zachowaniem, swoimi postawami, komunikatami dawali jak najlepszy przykład swoim pociechom. Wiele badań wykazało, że dzieci najszybciej uczą się przez modelowanie, czyli obserwowanie swojego otoczenia. Z tego powodu tak istotne jest, aby rodzina była najlepszym wzorem do naśladowania
Marika Wrońska
Psycholog
Piśmiennictwo:
Kwaśny A. i Trąbińska?Haduch M. (2008) Scenariusz spotkania edukacyjnego dla rodziców. Zamiast klapsa ? jak z miłością i szacunkiem wyznaczać dziecku granic.
OK, w takim razie jak Pan widzi porady telewizyjnej "Super Niani"? Czy kary w stylu "sadzanie na jeżyku" są wg Pana skuteczne i mniej stresogenne?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńjeden z pscholgów a Stanach ZJednoczoych, gdzie ww program wcześniej był w telewizji (pierwowzór polskie "SN") określił jej działania - tzw. "interwencje" słowem "atrocities" co znaczy okrucieństwa. Inaczej nie da się tych kar -- także w polskiej wersji -- ocenić. Kary działają na chwilę -- dopóki dziecko jest zastraszone -- ale proszę po pprostu przejrzeć wpisy internautów na stronie TVN dotyczącej tego programu o tym co sę dzieje dalej -- już jakiś czas po wyjeździe "SuperN" z domu ofiary. To wystarczy za komentarz ...
Żadna kara nie jest skuteczna w dłuższym okresie czasu - co więcej, jak już pisałem, kary wyrządzają szkody (hm. co więcej -- podobnie jest z systemami nagród !)
pozdrawiam
Robert Palusiński
Fajne Robert, fajne! Cieszę się, widząc tę stronę. Oczywiście w pełni popieram wychowanie bez przemocy, klapsa, upokarzania, zawstydzania, itd. W Szwecji już dorosło jedno pełne pokolenie bez bicia! Tam są ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć jak można kogoś uderzyć! Świat można zmienić jedynie poprzez edukowanie społeczeństwa i terapię ofiar przemocy. taka wyleczona ofiara już dalej nie poniesie przemocy. Pozdrawiam. Marysia Z (Koniec Milczenia).
OdpowiedzUsuń