czwartek, 15 kwietnia 2021

Po co mandala ...




C. G. Jung w "Mysterium coniunctionis":

 Jak powietrze otula Ziemię, tak podług dawnego wyobrażenia anima otula świat. Jak już tego dowiodłem gdzie indziej, Merkuriusz we współczesnej terminologii najbardziej pokrywa się z pojęciem nieświadomości. Jeśli podstawimy pod to równanie ów termin, wówczas recepta uzyska brzmienie: weźmij nieświadomość w jednej z jej najbliższych ci form – czyli na przykład w formie spontanicznej fantazji, marzenia sennego, spontanicznego nastroju, afektu itp. – po czym przystąp do operacji na niej, czyli poświęć tej substancji szczególną uwagę, skup się na niej i obserwuj obiektywne zmiany, jakie w niej zachodzą. Nie zaniechaj pilnej obserwacji tego procesu, śledząc uważnie i starannie dalsze przemiany spontanicznej fantazji. Strzeż się przy tym przede wszystkim jakiejkolwiek ingerencji zewnętrznej, w wyniku czego do substancji tej mogłyby się wedrzeć jakieś obce jej treści, albowiem obraz fantazji „ma w sobie wszystko, czego mu potrzeba”[136]. W ten sposób będziesz pewny, że nie masz do czynienia ze świadomą ingerencją jakiejś obcej ci woli, lecz że przez cały czas pozostawiałeś wolną rękę nieświadomości. Mówiąc krótko, wydaje nam się, że operacja alchemiczna stanowi ekwiwalent pewnego procesu psychologicznego – procesu aktywnej imaginacji.


405      Nie mogę zakładać, że współcześnie żyjący są w dostatecznym stopniu poinstruowani co do tego procesu. O psychoterapii powszechnie wiadomo tylko tyle, że polega ona na tym, iż lekarz stosuje na pacjencie pewną technikę. Cóż, ale specjaliści wiedzą, jak daleko może zaprowadzić ta metoda. Dzięki zastosowaniu jej praktycznie można wyleczyć nerwice, ba, nawet lekkie psychozy, tak że po chorobie nie pozostanie już nic poza pewnym problemem ogólnoludzkim polegającym na tym, ile z tego, co człowiek o sobie wie, chciałby puścić w niepamięć, z iloma niewygodami psychicznymi musi się zmierzyć, ile powinien sobie zabronić czy też na ile powinien sobie pozwolić, jak wiele czy jak niewiele wolno mu się spodziewać od innych, w jakiej mierze powinien się pogodzić z wyrzeczeniami z własnych wyobrażeń co do sensu życia, czy wreszcie jaki sens życia należałoby mu wytyczyć. W sytuacji, gdy nerwica nie daje już objawów klinicznych, gdy dolegliwości pacjenta przyjmą formę problematyki ogólnoludzkiej, lekarz w pewnym sensie ma prawo zamknąć przed nim drzwi do swego gabinetu. Im mniej lekarz wie na ten temat, tym większe są szanse, że spotka się ze względnie rozsądnymi pacjentami, którzy dadzą się odzwyczaić od pojawiającego się zgodnie z regułami gry przeniesienia. Ale jeśli pacjent choćby tylko mgliście przeczuwa, że lekarz wie na ten temat więcej, niż mówi, wówczas nie wyrzeknie się tego zbyt szybko, lecz wbrew wszelkiemu rozsądkowi będzie przy tym obstawał – postawę taką w gruncie rzeczy trudno uznać za nieracjonalną: raczej należałoby ją uznać za zrozumiałą. Bo przecież nawet ludzie dorośli często wcale nie potrafią radzić sobie z problemem życia i są pod tym względem tak bardzo nieświadomi, że nader bezkrytycznie chwytają pierwszą lepszą możliwość oferującą im jakąś odpowiedź czy dającą im jakąś pewność pod tym względem. Gdyby sytuacja nie przedstawiała się w ten sposób, wówczas wszelkiego rodzaju sekty i „-izmy” rychło umarłyby śmiercią naturalną. Atoli dzięki niewiedzy, infantylnej skłonności do uzależniania się, bezgranicznej niepewności i niesamodzielności krzewią się one bujnie niczym chwasty. 

(...)

bohaterem nie jest ten, kto nigdy nie spotkał na swej drodze smoka, nie ten również, kto – ujrzawszy go pewnego razu – twierdził później, że nic takiego nie widział. Tak samo rajską jabłoń, czyli „kosztowność trudną do zdobycia”,  odkrywa i zdobywa ten tylko, kto odważy się stanąć do konfrontacji ze smokiem i wychodzi z niej zwycięsko. Człowiek taki naprawdę ma prawo ufać we własne siły, albowiem sam stanął w obliczu ciemnej otchłani samego siebie – i w ten sposób zdobył samego siebie. Doświadczenie to daje mu wiarę i zdolność niezbędne do zawierzenia samemu sobie, daje mu pístis [wiarę] w nośność własnej Jaźni, albowiem wszystko, co zagrażało mu od wewnątrz, uczynił on swą własnością, tym samym zaś zdobył niejakie prawo do wiary w to, iż wszystko, co mogłoby mu jeszcze zagrozić w przyszłości, będzie mógł pokonać tymi samymi środkami. W ten sposób człowiek ów zdobył pewność wewnętrzną, która uzdalnia go do samodzielności – osiągnął on również to, co alchemik określa mianem unio mentalis.


411      Stan ten z reguły obrazowo przedstawia się za pomocą mandali. Rysunki takie często zawierają wyraźne wskazówki odnoszące się do nieba i gwiazd – w ten sposób sugerują one coś w rodzaju nieba „wewnętrznego”, „firmamentu” czy paracelsowskiego „Olimpu”, czyli mikrokosmosu.

 

2 komentarze:

  1. Czy można prosić o źródło tych cytatów?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Własnie ! zagapiłem się "Mysterium coniunctionis" (zamiast stron są paragrafy)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !