Podwójne
role i ranga w Psychoterapii (R. Palusiński 2003)
Spis
treści:
- Wprowadzenie
- Sen Myszołowa
- Role
- Ranga
- Podwójne Role
- Przeniesienie, przeciwprzeniesienie, projekcja, zaśnienie i związki
- Zraniony uzdrowiciel, wspólne rany oraz inne, archetypowe moce
- Kanony etyczne są przeciw podwójnym rolom
- Podsumowanie, albo: Co ma z tym wspólnego ranga?
(...)
Chociaż powstają one (powszechnie akceptowane idee) w określonym
czasie, to są i zawsze były bezczasowe; wyłaniają się z tego
obszaru pro-kreatywnego życia psyche, z którego efemeryczny umysł
pojedynczego człowieka wzrasta na podobieństwo rośliny, rozkwita,
wydaje owoc i nasienie, a później usycha i obumiera. Idee wyskakują
ze źródła, które nie mieści się w zakresie osobistego życia
pojedynczej osoby. My nie tworzymy idei; to one nas tworzą.
Wprowadzenie:
Podczas
egzaminów pierwszej fazy Psychologii Zorientowanej na Proces, Connor
McKenna zapytał mnie o podwójne role i rangi w pracy terapeutycznej
z procesem. Ciężko mi było sformułować odpowiedź. Zacząłem
mówić o relacji terapeutycznej głównie z punktu widzenia analizy
i psychoanalizy, o przeniesieniu i przeciwprzeniesieniu, o
trudnościach w utrzymaniu tej dynamiki oraz o wpływach tych
oddziaływań podczas spotkania terapeuty i klienta poza settingiem
terapeutycznym...
Ale
nie o to chodziło. Dlaczego - zastanawiałem się. Jedną z
odpowiedzi jest, że istniała potrzeba napisania tego artykułu.
Druga odpowiedź - wynika z faktu, że istnieje wielość podwójnych
ról i noszą różne nazwy.
Zwyczajem
plemienia Senoi chciałbym Ci drogi Czytelniku/Czytelniczko ofiarować
sen, który przysłał mi Twórca Snów w czasie pracy nad prima
materia tego artykułu. Mam nadzieję, że ten sen należy również
do Ciebie.
Po
zebraniu i przeczytaniu licznych artykułów oraz kilku książek
poruszających opisywane zagadnienie, odpocząłem sobie przez
tydzień lub trochę dłużej oczekując na przetrawienie świeżo
wprowadzonych danych oraz na iskrę wglądu czy raczej ignis, które
obudziłyby moją drzemiącą “tożsamość pisarza”. Wówczas
nadszedł sen. Był wyraźny i kolorowy jak przyrodniczy film na
kanale “Discovery”. Bardzo krótki - wyłącznie jedna scena.
Drapieżny ptak - prawdopodobnie myszołów trzymał mocno w szponach
kawał odartego ze skóry i ociekającego krwią mięsa. Rozszarpywał
je dziobem i pożerał. Ptak stał na porośniętym soczyście
zielona trawą sporym występie skalnym (właściwie łączce), a za
nim znajdowała się wysoka ściana skalna z jaskinią na poziomie
występu. Jedząc, ptak nieustannie rzucał dookoła przenikliwie
spojrzenia.
Nie
zamierzam interpretować tego, bogatego w symbole snu, jednak
odczuwam wrażenie, że reprezentuje on moją postawę, gdy staję
przed intelektualnym wyzwaniem. Jest to też obraz wzbudzonego
potencjału. Zaraz po śnie zabrałem się do pisania i nie zajęło
mi to wiele czasu. Po prostu kocham być myszołowem ...
Chciałbym
przy okazji podziękować Fredowi Kahane za wskazanie mi kierunku
pisania, Zbyszkowi Miłuńskiemu za ogólny zarys i Oksanie
Dąbrowskiej za przykład.
raz jeszcze od początku:
Sen
Myszołowa:
Opowieść o Podwójnych rolach i randze w terapii ...
Na
początek zdefiniujmy kilka pojęć:
Role
Role
istnieją zarówno w wymiarze wewnętrznym (intrapsychicznym), jak i
zewnętrznym ponieważ:
"Całość
treści naszej nieświadomości jest nieustannie projektowana na
otoczenie i jedynie dzięki rozpoznaniu pewnych cech należących do
obiektów jako projekcji lub imago możemy rozróżnić je od cech
rzeczywistych tych obiektów. (...) Cum grano salis pomyłki, do
których się nie przyznajemy, zawsze dostrzegamy u naszego oponenta.
Doskonałym przykładem są wszystkie sprzeczki między bliskimi.
Dopóki nie posiądziemy nadzwyczajnego poziomu samo-świadomości,
dopóty nie przebijemy się przez własne projekcje i jesteśmy
zmuszeni do zanurzania się w nich. Wynika to z faktu, że umysł w
swym naturalnym stanie skłania się ku istnieniu takich projekcji.”
[Jung]
W
paradygmacie Psychologii Zorientowanej na Proces, zdajemy sobie
czasem sprawę z tego, że jungowskie imago może być także okiem
Mistrza Eckharta (“Oko którym spoglądam na Boga, jest tym samym
okiem, którym Bóg mnie widzi” [w.: Mindell 2001]). Z tego powodu
dużą trudność sprawia wyraźne rozróżnienie pomiędzy
“zewnętrznym” a “wewnętrznym” i to nie tylko z powodu
projekcji, ale także z uwagi na “niepodzieloną” całość i
nierozerwalne splątanie wszystkich części Uniwersum na poziomie
kwantowym. Jednak dla celów tego artykułu pozostańmy na poziomie
ról “zewnętrznych” (przynajmniej na jakiś czas) stosują
podejście fenomenologiczne i (o ile to możliwe) empiryczne.
W
każdym układzie, gdzie znajduje się więcej niż jedna osoba
możemy spotkać ludzi zajmujących lub wyrażających jakąś rolę.
Oczywiście dana osoba może zajmować więcej niż jedną rolę. Na
przykład można być na raz słuchaczem, świadkiem, synem i ojcem
podczas rodzinnego spotkania. Jest to już jeden z przykładów
pełnienia podwójnych a nawet zmultiplikowanych ról.
Teoria
ról została sformułowana ponad 80 lat temu przez socjologów i
została później rozwinięta przez psychologię społeczną.
Podejście socjologii i psychologii społecznej wydaje się być
deterministyczne i pesymistyczne. Zgodnie ze sformułowanymi teoriami
(potwierdzanymi w praktyce), ludzie są zmuszeni zajmować konkretne
role z uwagi na istnienie pola (“siła pola” u Kurta Lewina)
nawet jeśli nie mają takiego zamiaru. Wiele eksperymentów
udowodniło jak silne może być pole społeczne. Potężny efekt
oddziaływania pola odkrył na przykład Bateson w Palo Alto w 1954
r. odgrywając wraz ze studentami “dysfunkcjonalną” rodzinę.
“Aktorzy” nie tylko odkrywali role, ale odczuwali silne emocje
oraz wiele innych cech związanych z poszczególnymi rolami,
stosunkiem do innych “ról” włączając w to odczuwanie
symptomów tak zwanego zidentyfikowanego pacjenta. Ten sam
terapeutyczny efekt zastosował Moreno w swojej psychodramie czy
Virginia Satir w terapii rodzinnej. Warto wspomnieć tutaj o szeroko
rozpowszechnionych technikach szamańskiego uzdrawiania polegających
na “aktorskich” interakcjach szamana z “duchem choroby” w
obecności chorego i społeczności plemiennej.
Najsłynniejszy
i najbardziej szokujący eksperyment został przeprowadzony przez
Filipa Zimbardo na uniwersytecie Stanford w 1963 r. 21 studentów
wybranych z grupy 75 osób, zrównoważonych emocjonalnie i zdrowych,
odgrywało w psychologicznym “laboratorium” więzienie. 10 było
“więźniami”, a 11 “strażnikami”. Stworzono stosunkowo
łagodny “regulamin” i wszystko odbywało się jak w normalnym
więzieniu. Po 6 dnia trzeba było przerwać eksperyment z powodu
narastającej agresji, dominacji, nadużywania władzy, brutalności
i znęcania się nad więźniami. Wydaje się, że role, niczym
“duchy” czekają na swe zaistnienie w sprzyjających
okolicznościach. Ten eksperyment udowodnił jak silne bywa pole
społeczne, albo inaczej mówiąc Zeitgeist - duch określonego
miejsca i czasu.
Ludzie
nieświadomie wchodzą w stwarzane przez społeczeństwo role, albo
można wręcz stwierdzić, że są przez te role “zasysani” (na
przykład istnieją duże szanse na to, że 40 letnia córka
odwiedzająca dom swoich rodziców po tygodniu reaktywuje wraz z
rodzicami system ról “ojciec-matka-córka” odzwierciedlając
wiernie stosunki sprzed np. 22 lat). Co więcej, każdy może
wypełniać dowolną rolę, zaś określona rola może być
“zapełniana” przez więcej niż jedną osobę. Dlaczego tak się
dzieje? z analitycznego punktu widzenia wynika to z niematerialnej
jakości roli. Rola to “duch czasu” (Zeitgeist), są to usiłujące
zaistnieć w rzeczywistości postaci ze snu. Można powiedzieć, że
siła pola (K. Lewin) “śni” ludzi do odgrywania określonych
ról.
Postaci
ze snów są symbolicznymi analogami (lub reprezentacjami)
kompleksów, zatem dość oczywiste jest, że ludzie zachowują się
tak, jakby opętał ich “duch”. Owo opętanie, to chwilowa oraz
ex definitione nieświadome oddziaływanie i władza kompleksu. w
zbyt wielu przypadkach role (tak jak kompleksy) ustanawiają własne
i nieprzewidywalne reguły. Ponadto w ujęciu analitycznym role są
długotrwałymi (być może odwiecznymi) strukturami archetypowymi o
wielkiej sile archetypu zakotwiczonego w nieświadomości zbiorowej.
A zatem siła ról, czy duchów-czasu działa na poziomie
nieświadomości. Można w tym miejscu zadać pytanie: czy jest
możliwa ucieczka przed określonym skryptem-rolą? Jak wykazał
eksperyment Zimbardo nie jest to łatwe zadanie. Później zbadamy
możliwości skutecznych działań nie będących przymusem
wynikającym z wypełniania roli lub sprzeciwem wobec spełniania
roli (co jest przecież realizacją “przymusu” a rebours).
Podsumowując;
role są archetypowymi postaciami ze snu, próbującymi zaistnieć w
dowolnym polu społecznym. Jest to rodzaj Śnienia, które jest
nielokalne i pozaczasowo gotowe do zaistnienia jako niekoniecznie
ludzka istota. Arnold Mindell cytuje w swoich pracach powiedzenie
australijskich Aborygenów: “możesz zabić kangura, ale nie jego
Śnienie”. Parafrazując, odwracając lub podążając za tą ideą,
można stwierdzić: “nie sposób zapobiec wcieleniu lub
ucieleśnieniu 'Śnienia kangura’ - roli”.
Ranga
Ranga
jest ściśle i bezpośrednio związana z rolą. Podobnie jak rolę,
rangę można odkryć w kontekście określonej relacji. Ranga nigdy
nie jest absolutna wartością, ale jest względna w zależności i w
powiązaniu z rolą (zespołem ról). Uogólniając, ranga jest
przymiotem roli dając więcej władzy czy potencjalnej siły w
stosunku do roli (osoby) o mniejszym zasobie władzy czy siły, albo
o mniejszym dostępie do zasobów dających silniejszą pozycję.
Osoby posiadające większą rangę zazwyczaj nie posiadają
świadomości jej istnienia.
“W
każdym związku występuje różnica sił oraz społecznej rangi.
Jeśli nie występują problemy w relacjach, to rzadko kiedy skupiamy
się na tym zagadnieniu. Jedna ze stron posiada więcej, a druga mnie
zasobów wynikających z doświadczeń, wykształcenia, możliwości
finansowych i tak dalej. Płeć, rasa, religia, status ekonomiczny,
orientacja seksualna, różnice wieku oraz stan zdrowia dają w
określonych sytuacjach przewagę jednej ze stron.” [Mindell]
W
książce "Quantum Mind" Mindell nazywa rangi również
“potencjalną energią” (co jest także aspektem przywileju)
podając przykład kamieni na zboczu wzgórza. Kamienie o równej
wadze, usytuowane wyżej od innych posiadają więcej potencjalnej
energii kinetycznej, choć nie są jej świadome i mogą nigdy jej
nie wykorzystać! Potencjalna energia pozostaje zmagazynowana i
ukryta. “Pozycja znajdująca się powyżej poziomu gruntu daje
określonej wadze (kamienia czy człowieka - dodatek R.P.) więcej
potencjalnej energii niż obiektowi o tej samej wadze znajdującemu
się na poziomie gruntu. (...) Jeśli w hierarchii społecznej
znajdujesz się wyższej od innych, to masz od nich większą rangę
oraz więcej potencjału do ewentualnego wykorzystania."
[Mindell]
Na
rangę składają się władza i przywileje. Ranga “dostarcza”
przywilejów tym, którzy znajdują się “wyżej” (jak kamienie,
czy strażnicy w więzieniu), choć możne nie zdawać sobie sprawy z
posiadania rangi. w różnych aspektach życia społecznego występuje
brak zrównoważenia, co powoduje, że istnieje wiele rodzajów rang:
ranga
społeczna jest rodzajem siły (lub jej braku) posiadanej z powodu
określonej płci, rasy, wieku, statusu ekonomicznego, orientacji
seksualnej, narodowości, wyznawanej (lub nie) religii,
wykształcenia, zdrowia czy języka. Ranga społeczna jest często
odziedziczona, a nie nabyta. Trudno jest ją zmienić, chociaż
czasem czynione są takie próby (przykładem są tutaj prostowanie i
rozjaśnianie włosów (i lub skóry) u osób pochodzenia
afrykańskiego, vide Michael Jackson, czy tendencje trans-genderowe).
-
ranga strukturalna związana jest z zajmowaną pozycją w hierarchii
społecznej, także na poziomie mniejszej grupy. Istotny jest tutaj
wyżej “klasyfikowany” zawód czy działalność zawodowa itp.
Chirurg, a zarazem laureat nagrody Nobla bywa znacznie wyżej ceniony
od znakomitego mechanika.
-
ranga psychologiczna i duchowa zależy bardziej od osobowości i bywa
rozwijana niezależnie, a czasem na przekór niskim notowaniom
społecznym i strukturalnym. Osoby z grup mniejszościowych bardzo
często równoważą strukturalne i społeczne niedoszacowanie rangą
psychologiczną i duchową.
Nieświadomość
posiadanej rangi prowadzi do nadużyć w relacjach tak osobistych,
jak i społecznych. Nieświadomość posiadanej rangi bywa bolesnym
nieintencjonalnym “podwójnym” sygnałem w związkach i
nierównych pod tym względem kontaktach grup społecznych. Ludzie o
wyższej randze z reguły nic nie wiedzą o tym, że ją posiadają.
Celnie, aczkolwiek w uproszczony sposób oddaje tę sytuacje
przysłowie: “syty nigdy nie zrozumie głodnego”. Wynika to z
faktu, że system społeczny kształtuje w nas tendencję do
odnajdywania siebie jako osoby znajdującej się w gorszej sytuacji
od tych, “co mają lepiej”, zaś zajmowana obecnie pozycja nie
wydaje się nam szczególnie uprzywilejowana.
Podwójne
Role
Analityk
jungowski Joseph Wakefield w artykule "Dual Role Relationships
in Training" zwięźle i trafnie zdefiniował zagadnienie ról:
"Role
są ukierunkowanymi na cel konfiguracjami transakcji zachodzącymi
pomiędzy ludźmi w kontekście społecznym. Role pośredniczą w
interakcjach pomiędzy osobami. Role posiadają ograniczenia i
granice. Bliskie związki pojawiają się w zakresie ograniczeń
systemu ról. To dzięki docenieniu tych ograniczeń zwiększa się
intymność (bliskość). Bezpieczny i satysfakcjonujący obie strony
związek powstaje kiedy uczestnicy traktują się z zaufaniem w
ramach kontekstu swoich ról społecznych” (...)
Związek,
w którym mamy do czynienia z podwójnymi rolami występuje wówczas,
gdy dwie osoby równocześnie uczestniczą razem w więcej niż
jednej roli. Podwójne role nie muszą sobie przeszkadzać. Jeśli
jednak jedna z ról zaburza efektywność innej, to związek w którym
występują podwójne role może napotkać problemy. Jeśli na
przykład terapeuta wraz z osobą w superwizji udadzą się do
restauracji mogą zastanawiać się, które wino będzie lepsze do
ryby lub mogą wspólnie zapłacić za taksówkę, lub też mogą
wybrać się wspólnie na seminarium. Działania tego rodzaju nie
wpłyną ujemnie na superwizję. Jednak należy się zastanowić, czy
zobowiązania finansowe, jak np. wspólne wynajmowanie gabinetu czy
bliska przyjaźń czy miłość nie zniweczy obiektywności
superwizji.”
Związki
w których występują podwójne role są bardzo szerokim
zagadnieniem. Na poziomie intrapsychicznym zwyczajna metakomunikacja
konstytuuje podwójność wewnętrznych ról (oraz możliwość
różnicy rang) Joe Goodbread pisząc o “podwójnej świadomości”
["Radical Intercourse"] mówi o dwóch pozycjach terapeuty:
jedna to uczestnik procesu, a druga, to neutralny obserwator. Jednak
nie będę poruszać i rozszerzać zagadnienia licznych obszarów
występowania podwójnych ról i skupię się na terapeucie oraz
jego/jej możliwych podwójnych rolach z klientem(ami) i osobami w
superwizji.
Terapeuta
Psychologii Zorientowanej na Proces (a także terapeutka z innej
szkoły) znajduje się zazwyczaj w pozycji - roli terapeuty,
facylitatora, często bywa także superwizorem i nauczycielem. Te
role niosą ze sobą rangę strukturalną w kontekście społeczności
zainteresowanej terapią i rozwojem. Wymieńmy niektóre z możliwych
podwójnych ról występujących w parze terapeuta-nauczyciel POP i
student(ka) POP:
Terapeuta
& superwizor
Terapeuta
& nauczyciel (w czasie szkolenia i/lub egzaminów)
Superwisor
& nauczyciel
Nauczyciel
& terapeuta
Członek
komitetu studiów w powiązaniu z którymś (lub kilkoma) wyżej
wymienionymi
Dwoje
osób może być także koleżankami, przyjaciółmi, mogą razem
pracować, korzystać z tego samego gabinetu lub realizować ten sam
projekt, czy prowadzić wspólnie seminarium - warsztaty (znajdując
się chwilowo wspólnie w rolach nauczycieli, choć jeden z nich może
być nadal studentem - kandydatem do dyplomu, a druga osoba
dyplomowanym nauczycielem o większej randze).
W
Psychologii Zorientowanej na Proces ( a także w innych szkołach;
np. system szkolenia analityków jungowskich jest wzorem dla szkoleń
w POP) występuje zatem możliwość zaistnienia wielkiej ilości
oraz różnorodności podwójnych ról. Bywa, że z czasem były
klient staje się superwizorem swojego wcześniejszego terapeuty.
Często
mamy także do czynienia z problemem dotrzymania poufności w
przypadku gdy “analityk kandydata do dyplomu (w szkoleniu
analityków jungowskich jest to odpowiednik studenta II fazy w POP)
omawia przypadek kandydata ze swoim analitykiem (terapeutą) czy ze
swoim superwizorem (J. Wakefield)”. Trudność polega na tym, że
superwizor czy wymieniony terapeuta-analityk może być na przykład
w bliskich związkach osobistych z kandydatem-studentem nie mając z
nim relacji terapeutyczno-superwizyjnej! Wakefield pisze także o
różnych nieświadomych związkach w których występują podwójne
role, a które trudno jest zauważyć. Podczas dłuższej superwizji
studenta-kandydata mogą wykształcić się projekcje
przeniesieniowe. w relacji student-nauczyciel (superwizor) niektóre
z nich przybierają charakter przeniesienia narcystycznego (Kohut),
jak: idealizacja, odzwierciedlenie, poczucie “braterstwa”.
“Nieświadome
projekcje pomiędzy analitykiem (terapeutą-superwizorem) a
kandydatem (studentem w superwizji) stwarzają związek z podwójną
rolą. Osoba projektująca może odczuwać miłość, gniew,
pożądanie lub strach względem odbiorcy projekcji. Trzeba
stwierdzić ze smutkiem, że druga osoba pozostaje wówczas
nierozpoznana. Elie Humbert napisała, że projektujący “ulega
własnemu pożądaniu”. [Wakefield]
Na
szczęście opisane trudności nie są przypadkami nagminnymi. Jednak
potencjalnie mogą wystąpić w każdej z opisanych wyżej relacji.
Bywa to efektem ubocznym małych grup, a efekt ten nosi miano
“kazirodczego”. Społeczność terapeutów Pracy z procesem w
Polsce nie jest jednak wielką grupą, dlatego trzeba mieć na
względzie potencjalną aktywność czynnika kazirodczego. Środowisko
analityczne podchodzi z wielkim respektem i szacunkiem do
nieświadomości i niezbadanej dynamiki psychologii głębi.
Przeniesienie,
przeciwprzeniesienie, projekcja, zaśnienie i związki
Nie
jest moją intencją definiowanie powyższych terminów. Chciałbym
tylko wykazać jak blisko siebie one funkcjonują i jak trudno jest
je wyraźnie rozgraniczyć.
Skupmy
się przede wszystkim na “settingu” terapeutycznym, pamiętając
jednakże, że opisywana dynamika funkcjonuje w różnym stopniu we
wszystkich rodzajach związków. “Setting” terapeutyczny
rozszerzam na relacje superwizji oraz nauczyciela-studenta terapii.
Wielu
terapeutów pracowało nad odkryciem dynamiki nieświadomości
podczas sesji terapeutycznej (i poza nią). Freud odkrył
przeniesienie i przeciwprzeniesienie nadając tym zjawiskom wielkie
znaczenie. Jung zgadzał się w tym zakresie z poglądami Freuda,
chociaż znacznie rozszerzył znaczenie tych terminów i nie był tak
bardzo uwarunkowany rozwiązaniem problemu przeniesienia. Przy okazji
- historia związku Junga i Freuda oraz podwójnych ról w jakich
funkcjonowali względem siebie stanowi perfekcyjną egzemplifikację
problematyki i skali trudności tego rodzaju związków. Obaj byli w
stosunku do siebie analitykami, kolegami, konsultantami -
superwizorami. Jednak w toku znajomości stracili do siebie zaufanie,
a ich wzajemna praca analityczna nie powiodła się. Po pewnym
czasie, gdy rozgorzała walka o wpływy w środowisku analitycznym,
Freud groził nawet Jungowi wykorzystaniem poufnych wiadomości
wyniesionych z sesji analitycznych!
Projekcja
występuje wówczas, gdy ktoś “czuje się poirytowany inną osobą,
albo złości się na samą myśl o tej osobie. (...) Niezwykle
trudno jest dostrzec projekcję w sobie samym” [Mindell]. Jung
dokonał rozróżnienia pomiędzy projekcją pasywną i aktywną.
Projekcja pasywna jest całkowicie automatyczna i nieintencjonalna,
jak na przykład zakochanie się. Projekcja aktywna odpowiada
empatii, a w krańcowym wydaniu bywa utratą tożsamości na rzecz
obiektu projekcji (konfluencja). Przeniesienie i przeciwprzeniesienie
są określeniami dla projekcji funkcjonujących pomiędzy klientem a
analitykiem (terapeutą) i zazwyczaj dotyczą poruszanego w terapii
materiału. Projekcja nie jest jednak “drogą jednokierunkową”:
“Często
zdarza się, że obiekt prezentuje “hak” dla projekcji, a nawet
zachęca do niej. z reguły ma to miejsce w przypadku, gdy obiekt nie
jest świadomy określonej jakości; w ten sposób wpływa
bezpośrednio na nieświadomość projektującego.” [Jung]
Projekcja
to bardzo naturalna cecha i nawet najlepiej wyszkolony terapeuta nie
jest w stanie jej uniknąć, ponieważ terapeuta potrzebuje zdolności
do empatii. Jung stwierdza: “Żadna analiza nie wyeliminuje na
zawsze nieświadomości. Analityk musi bez końca uczyć się i nigdy
nie zapominać, że każdy przypadek wnosi nowe problemy dając
asumpt do powstania nowych, nieświadomych założeń, które nigdy
wcześniej się nie wykształciły” ["Fundamental Questions of
Psychotherapy"] Zatem terapeuta, choćby pod postacią empatii
ujawnia swą nieświadomość i tendencje do projekcji.
Poruszanie
zagadnienia projekcji i (przeciw-) przeniesienia jest istotne przy
badaniu tajemniczych aspektów procesu uzdrowienia oraz wpływających
na ten proces oddziaływania dynamiki podwójnych ról.
“Pacjent
pozostaje związany z analitykiem siłą afektu lub oporu. Nie może
mu pomóc naśladownictwo postawy analityka. Dzięki temu występuje
dostosowanie (empatia). Nie mogą temu zapobiec największe chęci i
środki techniczne analityka, ponieważ empatia działa niezawodnie
oraz instynktownie nie bacząc na świadome sądy i bez względu na
ich siłę.” [Jung]
Współczucie,
miłująca dobroć i empatia są zasadniczymi metaumiejętnościami
terapeuty. Kolejnym terminem wprowadzonym przez Mindella jest
“zaśnienie”. Ogólnie mówiąc jest to rodzaj
przeciwprzeniesienia w którym terapeuta nieświadomie “staje się”
postacią ze snu klienta. Dzieje się to wówczas, “gdy określona
postać ze snu jednej osoby wpływa na zmianę zachowania oraz uczuć
drugiej osoby” [J. Goodbread] przez stosunkowo krótki okres czasu,
jak np. długość sesji terapeutycznej. Zaśnienie zazwyczaj ma
związek z niedostrzeżonymi podwójnymi sygnałami w czasie sesji,
aczkolwiek w książce “River’s Way” Mindell wskazuje, że
czasami “zaśnienie” ma miejsce na znaczne odległości bez lub
poza percepcją zmysłów. Interesujące, że kiedy terapeuta
dostrzeże to zjawisko i wniesie “zaśniewającą” postać ze snu
do relacji (jest to swego rodzaju ujawnienie przeciwprzeniesienia
ang. “disclosure”), sprawdzając nieustannie oddźwięk klienta i
zachowując “podwójną” świadomość, terapeuta jest w pewnym
stopniu zmuszony do przeciw-projektowania, aby stworzyć postać ze
snu klienta! Owa postać jest w istocie mieszaniną procesów klienta
i terapeuty - stanowi ich wspólny proces. Gdyby tak nie było,
terapeuta nie dałby się “zaśnić”.
Stosunkowo
krótkotrwałe zaśnienia zostały opisane w literaturze analitycznej
w 1957 r. przez brytyjskiego analityka Michaela Fordhama i zostały
określone mianem przeciwprzeniesienia syntonicznego ( Plaut pisał o
tym zjawisku w 1956 dając mu miano przeciwprzeniesienia
“inkarnacyjnego” i odnosił się do wrażeń dochodzących z
ciała analityka). Andrew Samuels nazwał je przeciwprzeniesieniem
wcielonym lub ucieleśnionym (embodied countertransference).
Fascynujące badania kliniczne Samuelsa i innych pozwoliły także
odkryć “przeciwprzeniesienienie reflektywne” (“reflective
countertransference”), które nieco różni się od definicji
projekcji. O ile, zdaniem Samuelsa, embodied countertransference
(przeciwprzeniesienie ucieleśnione) jest nagłym, krótkotrwałym
uczuciem dostrzegalnym proprioceptywnie, które następnie zamienia
się (najczęściej) w wizję, to reflective countertransference
jest nagłą, irracjonalną myślą lub wizją w powiązaniu z
wglądem oraz z klientem w terapii, ale poza gabinetem, czy sesją
terapeutyczną ! Ma to miejsce zazwyczaj krótko po sesji
terapeutycznej, ale nie posiada cech projekcji (bo tu współwystępują
emocje), lecz raczej wglądu.
Warto
pamiętać o tym, że nie wszystkie rodzaje przeciwprzeniesienia są
wartościowymi komunikatami. Przeciwprzeniesienia neurotyczne czy
narcystyczne jak identyfikacja z klientem, idealizowanie go/jej,
zemsta terapeuty za akt agresji klienta oraz wszystkie działania
wynikające z nierozpoznania pokładów “niespalonego drewna”
terapeuty mogą być raczej aktywizacją nieznanego i uśpionego
materiału terapeuty niż zaśnieniem ze strony klienta.
Na
temat przeniesienia, przeciwprzeniesienia, projekcji i aspektów
“zaśnienia” opublikowano sporą liczbę tytułów (niestety
niewiele w j. polskim). Dlaczego? Jedną z odpowiedzi może być
hipoteza, że na poziomie kolektywnym i kulturowym ludzie starają
się poznać i przekraczać oddzielające ich bariery, chcą być
bliżej siebie, próbują stworzyć wspólnotę oraz zrozumieć co
się temu sprzeciwia.
Inna
odpowiedź to fakt, że sesja terapeutyczna jest rodzajem niezwykle
bliskiego, intymnego kontaktu z drugim człowiekiem do jakiego być
może tęsknimy od czasów niemowlęctwa a nawet wcześniejszych. W
trakcie terapii zmniejsza się sztywność granic i barier, ego jest
bliżej Jaźni i wymiarów boskich lub transcendentnych. Terapeuta i
klient są gotowi pozbawić się person, ról i ograniczeń
(przynajmniej na czas sesji). Kreują nowy, idealny wzór interakcji
społecznych. Są w większym stopniu całością, zaś całość
niesie uzdrowienie. Oboje znajdują się w alchemicznej kąpieli, są
złączeni w obszarze mundus imaginalis i płyną w stronę
unus mundus. Oboje w pewnym stopniu zlewają się, są
splątani. Jung nazywał ten stan w terapii “wspólnym libido”
czy raczej pokrewnym libido (kinship libido).
Choć
Jung był przekonany, że analiza przeniesienia jest istotna, aby
wyprojektowany materiał powrócił do analizowanego, to wskazywał
tez na fakt, że nawet po całkowitym wycofaniu projekcji, pomiędzy
obiema stronami pozostaje niezwykle silny związek. We współczesnym
społeczeństwie niezwykle rzadkie są chwile, które Levy Bruhl
nazwał participation mystique. A jednak wszyscy za nią
tęsknią i narzekają na atomizację społeczeństw współczesnej
cywilizacji. Jedną z pochodnych form tego niezwykle dziś rzadkiego
zjawiska jest właśnie doświadczane w toku terapii odczucie
“bratniego libido (kinship libido)”.
“Tutaj
każdy znajduje się na nieznanym terytorium. Bratnie libido może
nadal wzbudzać satysfakcjonujące uczucie wzajemnej przynależności,
co miało na przykład miejsce we wczesnych wspólnotach Chrześcijan
pozbawionych przez dłuższy czas swego obiektu. Jednak jako
instynkt, nie może zostać ono zaspokojone przez żadną namiastkę
w rodzaju wiary, stronnictwa, narodu czy państwa. Bratnie libido
pragnie związku człowieka z człowiekiem. To jest rdzeń całego
fenomenu przeniesienia i nie można dowieść, iż jest ono
niesłuszne, ponieważ związek z samym sobą jest jednocześnie
związkiem z naszym bliźnim i nikt w istocie nie może związać się
inną osobą, dopóki nie nawiąże kontaktu ze sobą. [Jung]
Pozycja
Junga pt.: “Psychologia przeniesienia” została w rzeczy samej
zilustrowana szkicami z Rosarium Philosophorum
przedstawiającymi alchemiczną kąpiel dwóch dusz. Andrew Samuels
pisze wprost, że przeciwprzeniesienie analityka można rozumieć w
kategoriach doświadczenia religijnego bądź mistycznego.
W
tym stadium stykamy się z poważnym niebezpieczeństwem:
“Stosownie
wyszkolony analityk pośredniczy w zaistnieniu funkcji
transcendentnej u pacjenta, tzn. pomaga mu w kontakcie świadomości
z nieświadomością, poprzez co pacjent dociera do nowej postawy
(...) Na skutek zjawiska przeniesienia pacjent przywiązuje się do
osoby, która niesie obietnicę zmiany obrazu siebie; jest to rodzaj
poszukiwania niezwykle istotnej dla niego zmiany, choć może nie być
świadomy tego procesu. Z tego powodu, analityk jest dla pacjenta
typem niezastąpionej i absolutnie koniecznej do życia postaci.
[Jung]
Zraniony
uzdrowiciel, wspólne rany oraz inne, archetypowe moce
Jung
odkrył, że często w trakcie analizy występuje jeszcze jeden
fascynujący fenomen. z uwagi na fakt, że niemożliwe jest
“zaśnienie” lub doświadczenie przeciwprzeniesienia bez
obecności “haka projekcyjnego” (to z tego powodu terapeuta nie
percepuje określonych podwójnych sygnałów), terapeuta pracując z
klientem nad jego problemem lub raną, uzdrawia jednocześnie ten sam
aspekt w sobie. Dla terapeuty niezbędnym jest oczywiście
przepracowanie swoich “ran” we własnej terapii, jednak
szczątkowe wspomnienia bolesnych sytuacji pozostają na zawsze w
pamięci i prawdopodobnie nie są już one osobiste, ale w większej
mierze należą do “pola” lub nieświadomości zbiorowej. w
mitologii wyraźnie mówi o tym mit o Chejronie i Asklepiosie. Cud
przeciwprzeniesienia polega na tym, że dosyć często terapeuta
pracuje wewnętrznie nad reakcją przeciwprzeniesieniową bez
informowania o tym pacjenta i ten rodzaj “szamańskiej” pracy
skutkuje pozornie niepowiązanym z sesją terapeutyczną wglądem i
zrozumieniem u pacjenta. Klient zostaje uzdrowiony - czyli jest w
większym stopniu pełnią - wyprojektowana treść zostaje wycofana
i zintegrowana dzięki pracy terapeuty nad przeciwprzeniesieniem
(jest to klasycznie analityczny pogląd nie uwzględniający
nierozłączności i splątania procesów wewnętrznych w relacjach).
Zraniony uzdrowiciel uzdrawia ponownie swoją starą (a u Chejrona
wiecznie bolącą i otwartą) ranę, a w tle/polu okazuje się, że
osoba uzdrawiana w cudowny sposób uzyskuje poprawę. To wcale nie
jest zaskakujące. Terapeuci POP często pracują wewnętrznie nad
problemami pojawiającymi się w czasie procesów grupowych (a także
podczas terapii) - ktoś daje się “zaśnić”, po czym wykonuje
wewnętrzną pracę i pole zmienia swój charakter nawet bez
ujawniania (disclosure) tej pracy. Tłumacz I-Chingu R. Wilhelm
relacjonował podobne zdarzenie Jungowi w opowieści o chińskim
zaklinaczu deszczu. Zaklinacz - taoistyczny mistrz wezwany do wioski,
dał się “zaśnić” polu kreowanemu przez wieśniaków i
okolicę, odosobnił się w chacie na kilka dni, wykonał pracę
wewnętrzną (medytację) nad polem okolicy, grupy, lub zbiorowymi
projekcjami wieśniaków, po czym zaczął padać deszcz!
Ten
rodzaj dynamiki oddziałuje nieustannie, bez względu na to, czy
jesteśmy tego świadomi, czy nie. W książce “Psychologia i
szamanizm” Mindell cytuje australijskich aborygenów:
“Ojciec
powiedział mi: ‘ Patrz synu, tam jest twoje Śnienie. To wielka
sprawa, nie możesz pozwolić, by przechodziło bokiem (...) Coś tam
jest, nie wiemy co; coś ... jak silnik, jak moc; ogromna siła,
która cały czas ciężko pracuje: ‘popycha’.” [za: Sutton et
al.]
Kiedy
uaktywnia się owo Śnienie (sądzę, że w kategoriach psychologii
głębi byłaby to namacalna obecność funkcji transcendentnej w
warunkach participation mystique) zdajemy sobie sprawę z
wzajemnych powiązań i współzależności wszystkich obecnych
obiektów. Śnienie jest zaś nieprzerwanie obecne, także po
skończonej godzinie sesji terapeutycznej. To wskutek tego właśnie
mechanizmu postacie ze snu mogą wpływać na pozaterapeutyczne
relacje klienta i terapeut(y)ki.
Dodajmy,
że terapeuta jest podatny na aktywność czynników archetypowych (a
zatem “polowych”), które uaktywniają się w procesie terapii
często w powiązaniu z reakcją przeciwprzeniesieniową. Zatem
oprócz siły przeniesienia klienta, na terapeutę (oraz na projekcje
klienta) mogą wpływać archetypy symbolizowane przez Seneksa
(autorytet), Merlina (charyzmatyczny mag i szaman), potężny
(zraniony) Uzdrowiciel i szereg innych. Identyfikacja z postacią
archetypową jest poważną inflacją, która całkowicie blokuje
percepcję terapeuty i może pojawić się w settingu terapeutycznym.
Terapeuta jest odpowiedzialny za rozpoznanie tych sił i
“rozbrojenie” ich, choć oczywistym jest, że obietnica i
odczucie/doświadczanie cech osobowości manicznej są wielce
kuszące. To z tego powodu mamy do czynienia z tak wielką ilością
niejednokrotnie skutecznych w pewnym zakresie terapeutów o
charakterze i postawie “guru”, zupełnie nieświadomych swej mocy
i rangi.
Kanony
etyczne są przeciw podwójnym rolom !
Większość
szkół terapeutycznych nie zezwala terapeutom na wchodzenie w
podwójne role w relacji z klientami. w skrajnym wydaniu terapeucie
nie wolno spotkać się z klientem w żadnych okolicznościach poza
sesją terapeutyczną. Dostrzegam tu z jednej strony przezorność i
szacunek dla niezbadanej sfery nieświadomości, ale z drugiej strony
widoczny jest (dość zrozumiały) brak zaufania do postawy
terapeuty. Nad wszystkim jednak dominuje ochronny parasol mający
chronić i dbać o klienta.
Jest
to bardzo rozsądna polityka, która rzeczywiście chroni klienta w
większym stopniu niż w przypadku, gdyby zabrakło takich
standardów. Mądrze jest też nie spotykać się pod żadnym pozorem
poza godzinami i gabinetem terapii. Dlaczego? Ponieważ “coś tam
jest, nie wiemy co; coś ... jak silnik, jak moc; ogromna siła,
która cały czas ciężko pracuje: ‘popycha’.” Wszystkie
opisane moce: przeniesienie, przeciwprzeniesienie, projekcja,
przeciwprojekcja, zaśnienie, konstelujące się archetypy i
kompleksy “ciężko pracują” poza obszarem naszej świadomości.
Te nieświadome elementy mają wpływ również na kontekst dowolnego
spotkania w innym miejscu, poza gabinetem, bez ograniczeń
przestrzenno - czasowych, nawet po wielu latach. Kiedy terapeuta
spotyka się z klientem poza gabinetem i czasem sesji, to tworzy się
nie tyle relacja podwójnych ról, ile relacja rozlicznych ról i
terapeucie nie jest łatwo zachować świadomość istnienia mnogości
ról choćby dlatego, że nie chce on(a) być przez całą dobę w
roli terapeuty. Jeśli terapeuta nie jest dostatecznie zdolny do
radzenia sobie z nieświadomymi, wtórnymi procesami wynurzającymi
się ze Śnienia, to znacznie lepiej jest unikać jakichkolwiek
spotkań poza gabinetem.
Ale
unikanie jakiejś kwestii może być zwykłym wyparciem, wycofaniem
czy innym rodzajem neurotycznej reakcji obronnej! Możemy tylko
zgadywać w jaki sposób wyparte problemy relacyjne terapeuty wpłyną
na pole oraz na inne związki terapeuty. Sytuacja wydaje się być
zbyt skomplikowana! Czy istnieje jakieś wyjście z patowej sytuacji?
O podwójnych rolach w środowisku analityków jungowskich, cytowany
wcześniej Joseph Wakefield powiada:
“Jeszcze
bardziej skomplikowana sytuacja tworzy się, gdy analityk -
nauczyciel i kandydat (terapeuta w superwizji) wejdą w bliższy
związek z podwójnymi rolami po rozpoczęciu szkolenia. Bliski i
przedłużony kontakt, pełna intymności i zaufania komunikacja oraz
wspólne wartości mogą wytworzyć pragnienie bardziej osobistego
związku ze strony analityka bądź kandydata. Nasz kodeks etyczny
wyraźnie reguluje kwestie podwójnych ról w relacji analityka i
analizowanego, ale nic nie mówi o analityku i terapeucie w trakcie
szkolenia. Społeczność powinna wyraźnie określić swoje
oczekiwania (w tym względzie). z uwagi na różnice sił (rangi)
pomiędzy analitykiem a kandydatem oraz z powodu konfliktu ról
pomiędzy obiektywnym szkoleniowcem a przyjacielem/kochankiem(ą)
uważam za nieetyczne wykorzystywanie przez analityka swojej pozycji
szkoleniowca w celu kultywowania czy “wychowywania” kandydata dla
gratyfikacji osobistych potrzeb analityka.
Musimy
rzecz jasna zachować przy tym zdrowy rozsądek. Kilka lat temu
analitycy i kandydaci byli tak zaaferowani problemem przekraczania
granic, że unikali chodzenia tym samym korytarzem. Jeśli jesteśmy
wyczuleni na podstawowe obowiązki wynikające ze szkolenia oraz na
uczucia innych osób, to problemy nie pojawiają się. Przy
zachowaniu wrażliwości tego rodzaju, analityk i kandydat mogą
wchodzić w osobiste relacje. Kiedy respektuje się potrzeby i
granice drugiego człowieka, to nie mamy do czynienia z problemami.
Problemy pojawiają się, gdy osoba o większej sile (w znaczeniu
rangi) próbuje wykorzystać słabszego dla osobistej gratyfikacji.”.
Wakefield
kończy opis trudności zachodzący w relacjach, gdzie mamy do
czynienia z podwójnymi rolami konkluzją:
“Co
mamy robić? Walczy we mnie postawa optymisty i pesymisty. Pesymista
krzyczy, że związki z podwójnymi rolami w obszarze społeczności
analityków są wszędobylskie, nie do wyśledzenia, nieuniknione,
stwarzają problemy i dlatego nasz program szkoleniowy oraz my
wszyscy jesteśmy zgubieni! Optymista powiada: hej, zobacz - te
związki z podwójnymi rolami to znakomita sposobność pogłębienia
wiedzy o przeniesieniu, etyce, naturze człowieka, naszych kolegach i
nas samych!”
Wakefield
proponuje uwrażliwienie się na podstawowe założenia dotyczące
szkolenia oraz na obszar (funkcję) uczuć. Istotny jest także
wzajemny szacunek dla potrzeb i granic. Jednak autor nie pozwala
sobie na zaistnienie myśli o podwójnej roli występującej w parze
analityk - analizowany. W ramach szkolenia analityków jungowskich,
analityk studenta (terapeuta w superwizji) nie może występować w
innej roli wobec analizowanego. W książce “Śniące ciało w
związkach” Mindell pisze o problemach wynikających z
przeniesienia. w takich sytuacjach jedynym rozwiązaniem jest
interwencja superwizora jako “trzeciej” strony w konflikcie. Owa
trzecia osoba reprezentuje świadomość, która jest zarazem
niezależna, jak i zaangażowana w daną relację. Świadomość
(awareness) personifikowana przez trzecią osobę jest osobowa i
nieosobowa jednocześnie, podobna do taoisty, pełna uczuć, aktywna
i nie związana z żadną ze stron. w ramach propozycji i modelu
działania oraz terapii Mindella, jest to taki rodzaj świadomości,
który przyjmuje rolę facylitatora w związkach.
Podsumowanie,
albo: Co ma z tym wspólnego ranga?
W
relacjach, w których występują podwójne role, ranga odgrywa
ważną, a nawet zasadniczą rolę, gdy jedna ze stron związku
znajduje się w sytuacji/pozycji o większym wolumenie władzy czy
siły. Kiedy jedna ze stron jest terapeutką lub superwizorką, to
ona lub on zawsze posiada wyższą rangę strukturalną (przy czym
może mieć prócz tego wiele innych rang!) i może nie w pełni
świadomie zmierzać do zajęcia takiego miejsca w polu, które jest
wypełnione mocą dynamiki nieświadomości obu stron oraz pola
(nieświadomości kolektywnej). To dlatego zająłem się obszernym
opisem różnych rodzajów projekcji wraz z aktywnością opisywanych
archetypów. Terapeuta nie powinien ani na chwilę zapominać, że
na kształt związku o podwójnych rolach wpływają nie tylko
potężne moce rangi, projekcji i pola, ale także chwilowa regresja
klienta. Jung wyraża się o tym zjawisku następująco:
“Podobne
zjawisko obserwowano, jako nieprzyjemny efekt terapii hipnotycznej,
jednak nie rozumiano wewnętrznego mechanizmu wiązania tego typu.
Obecnie widać, że ta więź odpowiada w zasadzie relacji ojca i
dziecka. Pacjent popada w rodzaj dziecięcej zależności, przed
którą nie jest w stanie się uchronić nawet przy udziale rozsądku
i wglądu. Fiksacja tego typu jest czasem zadziwiająco mocna - w
takim stopniu, że kierują nią niespotykane moce. z uwagi na fakt,
że proces przeniesienia jest nieświadomy, pacjent nie może
udzielić o nim żadnej informacji. W oczywisty sposób mamy tu do
czynienia z nowym symptomem - wytworem neurotycznym spowodowanym
leczeniem. Pojawia się zatem pytanie: jak radzić sobie z taka
trudnością? Nieomylną, zewnętrzną oznaką tego rodzaju sytuacji
jest przeniesienie na lekarza wspomnienia-obrazu ojca przy silnym
zaakcentowaniu uczuć. Pacjent osuwa się w tej relacji w rolę
dziecka w takim samym stopniu, w jakim lekarz chcąc nie chcąc
pojawia się w roli ojca.” [Jung]
Cytowany
powyżej model relacji niekoniecznie wydarza się we wszystkich
związkach terapeutycznych, jednak przy dłuższej terapii jest
niemal nieunikniony. Klient przechodzi poprzez stadium regresji i
jeśli terapeuta nieświadomie popadnie w tym czasie w inflację, to
pojawia się poważny problem. Terapeuta powinien być zatem zachować
nieustanną czujność i świadomość wobec przenoszonego i
projektowanego nań materiału (dotyczy to także rangi i roli w
jakiej funkcjonuje).
Również
w relacjach, gdzie występują podwójne role powinien mieć na
uwadze powyższe czynniki, jak również moc “bratniego libido”
(kinship libidio), które jest jednym z najbardziej intymnych i
bliskich spotkań pomiędzy dwojgiem ludzi (dlatego jest często
mylone z miłością). Do tego rodzaju bliskości wszyscy tęsknimy,
jest to rodzaj relacyjnego participation mystique, wspólne
przebywanie w Śnieniu, w aborygeńskiej Epoce Snu lub Unus Mundus.
Im bardziej współczesny świat technicyzuje i atomizuje się, tym
większa staje się ludzka tęsknota za mistycznym współuczestnictwie
w nieuzgodnionej rzeczywistości. Zatem oczywistym się staje, że
samo zaistnienie owego participation mystique może mieć
efekt leczniczy (realizacja potrzeb i tęsknot), ale i destrukcyjny
(np. omyłkowe oznaczenie efektu “bratniego libido” słowem
“miłość”).
Jak
sugeruje Mindell, terapeuta w sytuacji podwójnej roli powinien po
prostu zachować “podwójną” świadomość. Owa podwójna
świadomość, świadomość “metapozycji” potrzebna jest nie
tylko w czasie sesji terapeutycznej, ale także w sytuacjach relacji
poza sesją i gabinetem. Terapeuta musi być elastyczny i zdawać
sobie sprawę jaką rolę zajmuje w danym momencie i jaką posiada
rangę. Tylko świadomość “obsadzanej” roli oraz posiadanej
rangi w kontakcie z drugą osobą - podmiotem (znajdującym się np.
w stadium regresji) pozwala zachować wolność od potężnego pola
kreującego role. Niedostateczna świadomość podwójnych ról,
rangi oraz wynikającej z tego siły i pozycji prowadzi do
wspominanego przeciwprzeniesienia narcystycznego oraz do raniących
związków o charakterze eksploatacyjnym. Niemal w 100% przypadków
taki nierówny związek kreowany jest nieświadomie. W takiej
sytuacji terapeuta nie jest świadom rodzaju i jakości swego
“niespalonego drewna” oraz niezaspokojonych potrzeb, a te
czynniki z uwagi na różnicę sił w ewentualnym związku mają
znaczną przewagę nad materiałem wnoszonym przez klienta
(przynajmniej przez jakiś czas).
Terapeuta
nie może pozbyć się swojej rangi (rang). Ponieważ znajduje się
“wyżej” od klienta, to nie nawiązuje z nim równorzędnej
relacji. Terapeuta jest także tym, któremu się ufa, dlatego jego
zadaniem jest chronienie klienta. Nieświadome używanie rangi jest
zazwyczaj bolesne i stanowi nadużycie lub bezpośrednio do tego
prowadzi. Zazwyczaj ani osoba w pozycji uprzywilejowanej (ten z
wyższą rangą), ani osoba o niższej randze nie zauważa subtelnego
zjawiska nadużycia rangi. Jednak osoba o niższej randze pozostaje
zraniona, a z uwagi na różnicę sił (np. zwykłe przekonanie: ona
wie lepiej bo jest terapeutką) nie jest w stanie się ochronić,
może to w późniejszym czasie skutkować działaniami “odwetowymi”.
Jedynym wyjściem w opisywanych, jakże skomplikowanych sytuacjach
jest wykorzystanie rangi ze świadomością wraz z jej ujawnieniem i
wyjaśnieniem dynamiki działania rang. To jest podobne do podążania
za podwójnymi sygnałami (płynącymi z nieświadomości
niespójnościami). Kiedy je ujawnimy i rozwiniemy, to wzrasta
świadomość i coś zostaje uzdrowione, a odszczepionych treści
jest trochę mniej. Właściwe postępowanie w zgodzie z tym
zaleceniem jest jednak prawdziwym dziełem sztuki i raczej postulatem
niż zasadą czy regułą.
Podwójne
role w związkach uczniów i nauczycieli (ale też pracodawca -
pracobiorca i wielu innych) niosą nieco mniejszy ładunek
emocjonalny (nie występuje materiał poruszany w terapii), ale i
tutaj istotne znaczenie oraz wpływ mają rangi. Rangi są
odpowiednikiem, a często całkiem po prostu są podwójnymi
sygnałami w relacjach. Ujawniają brak zrównoważenia, nierówne
pozycje, ale także wskazują na piękno różnorodności i na
społeczne uwarunkowania penetrujące każdy ze związków. Rangi
niosą wielki potencjał wiedzy o problemach mniejszości i
większości, a ponadto pamiętajmy, że nie istnieje nauczyciel bez
ucznia, ani terapeuta bez klienta! Zatem różnice muszą występować
i wartoby o nich nigdy nie zapominać.
Kiedy
nauczyciel, choćby chwilowo, wejdzie w rolę ucznia, to on lub ona
może przypomnieć sobie o tym, że nigdy nie przestali być
uczniami. To dlatego rangi niosą ze sobą potencjał rozwojowy.
Patrząc
z pozycji ucznia - studenta, w relacjach z podwójnymi rolami
dostrzegam też aspekty pozytywne. Samo obserwowanie terapeuty czy
nauczyciela w sytuacjach poza gabinetem czy salą wykładową, a więc
z poza podstawowego układu ról (klient-terapeuta, uczeń-
nauczyciel) jest pomocne w wycofaniu rzutowanych na terapeutę czy
nauczyciela projekcji, a to pomaga w szybszym zintegrowaniu
projektowanych aspektów, jak również może przyspieszać
wychodzenie z opisywanego stadium regresji. Czasem bywa to dość
bolesny proces, ponieważ uczeń projektuje swoje najlepsze “części”
(postaci ze snu) na nauczyciela. Nauczyciel już nigdy więcej nie
będzie tak mądry i cudowny, jak kiedyś. Ale z czasem student może
odkryć ludzkie cechy nauczyciela i nie utożsamiać go dłużej z
nadludzkimi herosami. Dzięki temu mogą się oni zbliżyć do siebie
na bardziej równym, ludzkim poziomie dzieląc ze sobą odkryte przez
ucznia czy klienta i przypisywane wcześniej tylko jednej ze stron
cechy boskości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !