Petersona
teza "dobrego ojca" Buddy nie jest trafna z jungowskiego
punktu widzenia a nawet powiedziałbym, że jest naciągana.
Zamknięcie
w domu/pałacu dzieciństwa nie jest szczególnie wyjątkowe i dotyczy wszystkich
dzieci mających rodziców nadopiekuńczych i/lub narcystycznych
bez względu na płeć - przypisywanie tego tylko ojcu jest zawężeniem tematu.
Zdecydowanie
błędne jest porównanie domu/pałacu Buddy do raju.
Raj
symbolizuje pierwotne zlanie świadomości dziecka, jakiego wszyscy
doświadczamy przed wykształceniem ego (w rozumieniu jungowskim). Raj jest
stadium pre-personalnego zlania tożsamości z matką, a poprzez nią
z Wielką Matką – wszechświatem oraz z Jaźnią. Znakomicie to
udokumentowali E. Neumann, E. Edinger i inn.
Tzw.
"wypędzenie z raju" wiąże się z powolnym budowaniem
struktury ego poprzez różnicowanie "ja" w odniesieniu do
tego czym jest "nie-ja". [zgodnie podstawowymi postulatami
G. Bateson'a].
Petersona
koncepcja sugerująca, że dziecko chowane w zdrowych warunkach
będzie szukać niebezpieczeństw, gdy tylko wydobędzie się z
klatki opiekuńczego rodzica również jest fałszywa.
Cykl
rozwojowy człowieka w młodym wieku archetypowo (immanentnie)
zawiera w sobie dążenie i poszukiwanie ryzyka oraz granic tego co możliwe BEZ
WZGLĘDU na model wychowania. Dlatego dzieci wchodzą na drzewa (łamią sobie ręce/nogi),
wyprawiają się bez rodziców, samotnie lub z koleżankami do lasu
czy na lody, biją się patykami czy skaczą do wody nawet, gdy nie
umieją za dobrze pływać. Jest to badanie swego potencjału. To
stąd biorą się tzw. "zachowania ryzykowne".
Analityk
J. Henderson (w "Człowiek i jego symbole" 1964r.) trafnie
zauważa: "młodzieńcze ego zawsze musi pędzić na spotkanie
niebezpieczeństwa, bo jeśli nie zmierza ono ku wyższym celom ponad
te, które może bezpiecznie osiągnąć, to nie potrafi pokonać
przeciwności znajdujących się na drodze od dojrzewania ku
dorosłości".
Mit
dzieciństwa Buddy i "złotej klatki" (gdyby rozpatrywać
obiektywnie - „z zewnątrz”) mówi o narcystycznych tendencjach
rodzica (ojca?), który pragnie zaprojektować, konstruować i reżyserować życie
innego człowieka (dziecka) wg. własnych fantazji uprzedmiotawiając
je w ten sposób. Zatrzymywanie Buddy w domu przez ojca i
preparowanie otoczenia to dalsza konsekwencja opisanej postawy ojca dzierżącego władzę.
Oczywiście
warto się zastanowić nad pytaniem "kim jest ojciec" w
wewnętrznym świecie Buddy - bohatera opowieści. Trzeba tutaj
przypomnieć, że mity, baśnie, legendy są snami zbiorowości i tak
należałoby je analizować. Zatem wewnętrzny "ojciec"
jest czynnikiem powstrzymującym bohatera przed eksploracją świata
zewnętrznego, trzymającym w komforcie - cokolwiek to znaczy dla podmiotu (ego-mitu).
Kiedy
Budda spotyka starego, zniedołężniałego człowieka, po zobaczeniu
go - ucieka do domu. Ale ważne pytanie brzmi: czym jest "dom"
? Dom jest miejscem bezpieczeństwa i zasilania. Rozwój jednostki
przebiega na osi ego-Jaźń. Bynajmniej nie jest linearny i wciąż postępujący - raczej. Niebezpieczne wyprawy i powroty w
bezpieczną strefę to podróż po tej osi właśnie: progresja i regresja.
Dom dom to
zbiór pomieszczeń pod jednym dachem – z podziemiem, parterem i
piętrami. Dom symbolizuje psyche – Jaźń. (W tym micie „dom
ojca” jest fałszywą imitacją Jaźni.) W podróżach po osi ego-Jaźń
jednostka może "powracać" do obszaru, gdzie może sama
sobie matkować/ojcować. Może to mieć związek z faktycznymi
doświadczeniami z dzieciństwa - ale nie musi... Znajdujemy się w
strefie mitu, a nie w rzeczywistości pedagogicznej (choćby
nawet miała historyczne podłoże) - co zdaje się sugerować
Peterson biorąc mit za rzeczywistość, jakby mały Budda był faktycznym przykładem dziecka.
Intrygujące
w historii młodego Buddy jest jego odrzucenie kontaktu z kobiecością - co
następuje po spotkaniu ze zmarłym. To temat na całkiem inną i
ważną interpretację: "dlaczego Budda Gautama wypiera swój
pierwiastek żeński - Animę?" (nasuwa mi się tu robocza koncepcja związana z kompleksem matki nieobecnej nawet duchem w tej opowieści).
W
przeciwieństwie do sugestii Petersona istotą tego fragmentu mitu o
Budzie (jak większości mitów o bohaterze - tak świetnie
opisywanych przez J. Campbell'a) jest znalezienie się jednostki w
sytuacji egzystencjalnego pytania i konieczności wyboru bez
możliwego rozwiązania. Jak to często w mitach bywa – autorami tej niemożliwej sytuacji są oczywiście ‘bogowie’ !
Bohater
(Budda) zostaje postawiony w sytuacji bez powrotu i bez odpowiedzi.
Zostaje także pozbawiony uprzedniego komfortu - rzucony w
egzystencjalną rozterkę. Dodatkowym utrudnieniem jest wspomniane odrzucenie
wsparcia ze strony funkcji uczuciowych (kobieta – Anima). W
tradycji chrześcijańskiej taką sytuację symbolizuje oczywiście
„ukrzyżowanie”.
Dalsze
losy Buddy pokazują, że na różne sposoby usilnie poszukuje
rozwiązania tego dylematu. Po latach znajduje w końcu rozwiązanie
dzięki funkcji transcendentnej. Zyskuje "oświecenie".
"Coś" – w żadnym razie nie jest to ego - sprawia, że
odpowiedź, niczym łaska boska spływa na niego pod drzewem Bodhi z
udziałem/pomocą węża!
Bogu
dzięki !
Albowiem
w formie roślinno zwierzęcej mamy w końcu dopełnienie brakującego
czynnika żeńskiego i chtonicznego (nieobecnego wcześniej!), co
uwiarygadnia wgląd i zrozumienie Buddy ...
przeczytałem dzisiaj i bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńweryfikacja odstępu czasu ma swoje znaczenie ...