sobota, 7 kwietnia 2018

Petersona błąkanie się po raju Buddy

Nie mam czasu na oglądanie popularnego psychologa J. Petersona, ale ten akurat temat mnie zaciekawił na tyle, że poświęciłem 12 min, by obejrzeć. (zobacz filmik na końcu wpisu)

Petersona teza "dobrego ojca" Buddy nie jest trafna z jungowskiego punktu widzenia a nawet powiedziałbym, że jest naciągana.
Zamknięcie w domu/pałacu dzieciństwa nie jest szczególnie wyjątkowe i dotyczy wszystkich dzieci mających rodziców nadopiekuńczych i/lub  narcystycznych bez względu na płeć - przypisywanie tego tylko ojcu jest zawężeniem tematu.
Zdecydowanie błędne jest porównanie domu/pałacu Buddy do raju.
Raj symbolizuje pierwotne zlanie świadomości dziecka, jakiego wszyscy doświadczamy przed wykształceniem ego (w rozumieniu jungowskim). Raj jest stadium pre-personalnego zlania tożsamości z matką, a poprzez nią z Wielką Matką – wszechświatem oraz z Jaźnią. Znakomicie to udokumentowali E. Neumann, E. Edinger i inn.
Tzw. "wypędzenie z raju" wiąże się z powolnym budowaniem struktury ego poprzez różnicowanie "ja" w odniesieniu do tego czym jest "nie-ja". [zgodnie podstawowymi postulatami G. Bateson'a].
Petersona koncepcja sugerująca, że dziecko chowane w zdrowych warunkach będzie szukać niebezpieczeństw, gdy tylko wydobędzie się z klatki opiekuńczego rodzica również jest fałszywa.
Cykl rozwojowy człowieka w młodym wieku archetypowo (immanentnie) zawiera w sobie dążenie i poszukiwanie ryzyka oraz granic tego co możliwe BEZ WZGLĘDU na model wychowania. Dlatego dzieci wchodzą na drzewa (łamią sobie ręce/nogi), wyprawiają się bez rodziców, samotnie lub z koleżankami do lasu czy na lody, biją się patykami czy skaczą do wody nawet, gdy nie umieją za dobrze pływać. Jest to badanie swego potencjału. To stąd biorą się tzw. "zachowania ryzykowne".
Analityk J. Henderson (w "Człowiek i jego symbole" 1964r.) trafnie zauważa: "młodzieńcze ego zawsze musi pędzić na spotkanie niebezpieczeństwa, bo jeśli nie zmierza ono ku wyższym celom ponad te, które może bezpiecznie osiągnąć, to nie potrafi pokonać przeciwności znajdujących się na drodze od dojrzewania ku dorosłości".
Mit dzieciństwa Buddy i "złotej klatki" (gdyby rozpatrywać obiektywnie - „z zewnątrz”) mówi o narcystycznych tendencjach rodzica (ojca?), który pragnie zaprojektować,  konstruować i reżyserować życie innego człowieka (dziecka) wg. własnych fantazji uprzedmiotawiając je w ten sposób. Zatrzymywanie Buddy w domu przez ojca i preparowanie otoczenia to dalsza konsekwencja opisanej postawy ojca dzierżącego władzę.
Oczywiście warto się zastanowić nad pytaniem "kim jest ojciec" w wewnętrznym świecie Buddy - bohatera opowieści. Trzeba tutaj przypomnieć, że mity, baśnie, legendy są snami zbiorowości i tak należałoby je analizować. Zatem wewnętrzny "ojciec" jest czynnikiem powstrzymującym bohatera przed eksploracją świata zewnętrznego, trzymającym w komforcie - cokolwiek to znaczy dla podmiotu (ego-mitu).
Kiedy Budda spotyka starego, zniedołężniałego człowieka, po zobaczeniu go - ucieka do domu. Ale ważne pytanie brzmi: czym jest "dom" ? Dom jest miejscem bezpieczeństwa i zasilania. Rozwój jednostki przebiega na osi ego-Jaźń. Bynajmniej nie jest linearny i wciąż postępujący - raczej. Niebezpieczne wyprawy i powroty w bezpieczną strefę to podróż po tej osi właśnie: progresja i regresja.
 Dom dom to zbiór pomieszczeń pod jednym dachem – z podziemiem, parterem i piętrami. Dom symbolizuje psyche – Jaźń. (W tym micie „dom ojca” jest fałszywą imitacją Jaźni.) W podróżach po osi ego-Jaźń jednostka może "powracać" do obszaru, gdzie może sama sobie matkować/ojcować. Może to mieć związek z faktycznymi doświadczeniami z dzieciństwa - ale nie musi... Znajdujemy się w strefie mitu, a nie w rzeczywistości pedagogicznej (choćby nawet miała historyczne podłoże) - co zdaje się sugerować Peterson biorąc mit za rzeczywistość, jakby mały Budda był faktycznym przykładem dziecka.
Intrygujące w historii młodego Buddy jest jego odrzucenie kontaktu z kobiecością - co następuje po spotkaniu ze zmarłym. To temat na całkiem inną i ważną interpretację: "dlaczego Budda Gautama wypiera swój pierwiastek żeński - Animę?" (nasuwa mi się tu robocza koncepcja związana z kompleksem matki nieobecnej nawet duchem w tej opowieści).
W przeciwieństwie do sugestii Petersona istotą tego fragmentu mitu o Budzie (jak większości mitów o bohaterze - tak świetnie opisywanych przez J. Campbell'a) jest znalezienie się jednostki w sytuacji egzystencjalnego pytania i konieczności wyboru bez możliwego rozwiązania. Jak to często w mitach bywa – autorami tej niemożliwej sytuacji są oczywiście ‘bogowie’ !
Bohater (Budda) zostaje postawiony w sytuacji bez powrotu i bez odpowiedzi. Zostaje także pozbawiony uprzedniego komfortu - rzucony w egzystencjalną rozterkę. Dodatkowym utrudnieniem jest wspomniane odrzucenie wsparcia ze strony funkcji uczuciowych (kobieta – Anima). W tradycji chrześcijańskiej taką sytuację symbolizuje oczywiście „ukrzyżowanie”.
Dalsze losy Buddy pokazują, że na różne sposoby usilnie poszukuje rozwiązania tego dylematu. Po latach znajduje w końcu rozwiązanie dzięki funkcji transcendentnej. Zyskuje "oświecenie". "Coś" – w żadnym razie nie jest to ego - sprawia, że odpowiedź, niczym łaska boska spływa na niego pod drzewem Bodhi z udziałem/pomocą węża!
Bogu dzięki !
Albowiem w formie roślinno zwierzęcej mamy w końcu dopełnienie brakującego czynnika żeńskiego i chtonicznego (nieobecnego wcześniej!), co uwiarygadnia wgląd i zrozumienie Buddy ...



1 komentarz:

  1. przeczytałem dzisiaj i bardzo mi się podoba :)
    weryfikacja odstępu czasu ma swoje znaczenie ...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !