W ostatnich czasach moje myśli i emocje zaprząta stan naszej planety oraz beztroskie podejście większości ludzi do najwyraźniej nieodwracalnych, niszczycielskich zmian, których jesteśmy sprawcami (lub co najmniej je przyspieszamy).
Zmiany klimatyczne przeszły za próg skąd nie ma odwrotu, bo dwutlenku węgla w
atmosferze będzie coraz więcej. Ocieplenie i brak wody będą postępować
wykładniczo. Nadziei na zmianę lub cud nie ma. Coraz więcej krajów będzie cierpieć z powodu coraz mniejszej ilości wody i suszy. W krajach w okolicy równika do roku 2020 większość terenów nie będzie się nadawała do zamieszkania - przewidują naukowcy,
Europa i USA już 25 lat potem.
To będzie jedna z przyczyn potężnych migracji przy których dotychczasowy napór uchodźców na Europę będzie drobiazgiem.
Oceany gwałtownie podnoszą temperaturę, mają coraz mniej ryb a ich wody są coraz kwaśniejsze i nie będą mogły przetwarzać CO2 na tlen jak dawniej. Rafy koralowe będące "testem jakość wody" właśnie umierają ...
Staczamy się jak lawina ku wielkiej, ekologicznej katastrofie z
jakąś złudną nadzieją, że będzie nie gorzej niż dawniej, a może nawet
lepiej.
Jung ongiś powiedział, że to nie zło nas może pogrążyć w przyszłości, ale ... głupota.
Jedynym ratunkiem wydaje się być radykalna i natychmiastowa zmiana paradygmatu
oraz inne funkcjonowanie ludzi. To jednak wydaje się nieosiągalne w
czasie, w którym jeszcze moglibyśmy powstrzymać zagładę ...
Przepełnia mnie to głębokim smutkiem.
Jestem dzieckiem tego świata i ojcem 4 dzieci, których tragiczną przyszłość stworzyło własnie moje pokolenie i pokolenie moich rodziców. Już w latach 70-tych XXw wiadomo było, że dotychczasowy tryb życia ludzi (w sensie chciwości i wynikającej z niej monstrualnej konsumpcji ) prowadzi do katastrofy. Moje i poprzednie pokolenie wiedziały o tym i mogły odwrócić ten trend.
Ale nic nie zrobiono :(
oddaję głos fachowcom:
,,Przyszłość
jest przerażająca” – mówi Charlie Veron, australijski biolog morski,
powszechnie uważany za najwybitniejszego na świecie eksperta od raf
koralowych. „Nie ma nadziei, aby rafy dotrwały nawet do połowy stulecia w
jakiejkolwiek formie przypominającej
to, co dziś uważamy za rafy koralowe. Jeśli – a właściwie, kiedy –
odejdą, zabiorą ze sobą około jednej trzeciej światowej bioróżnorodności
morskiej. Zadziała efekt domina – kiedy przestaną działać rafy, padną
też inne ekosystemy. To droga do scenariusza masowego wymierania, kiedy
większość życia, szczególnie morskiego życia tropikalnego, ulegnie
zagładzie.”
Alex Rogers, ekspert od koralowców z
Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego, mówi o „absolutnej gwarancji ich
unicestwienia”. A David Obura, inny wybitny ekspert w tym obszarze i
szef wschodnioafrykańskiego CORDIO, grupy badawczej z Kenii, jest równie
pesymistyczny: „Myślę, że rafy mają mizerne szanse. A to, co dzieje się
z rafami to zwiastun tego, co stanie się z całą resztą [ekosystemów
oceanicznych].”
Niekorzystne zmiany w ekosystemach
raf koralowych to zwiastun bezprecedensowych zmian w faunie i florze
oceanicznej. Nadmierne połowy doprowadzą w końcu do stworzenia środowisk
prawie całkowicie pozbawionych gatunków odławianych komercyjnie oraz
drapieżników, pozostawiając jedynie małe gatunki oportunistyczne. Tak
zdegradowany ekosystem nie będzie już wiarygodnym i stabilnym źródłem
żywności, co zagrozi całym społecznościom, szczególnie w biednych
krajach. W związku ze wzrostem ilości spływających rzekami nawozów i
odpadów przemysłowych coraz liczniejsze i coraz większe będą tzw. martwe
strefy. Ocieplający się ocean i wzrastające emisje gazów cieplarnianych
zakwaszające jego wody nasilą presję na pozostałe rafy. Na koniec
światowe ekosystemy oceaniczne mogą doświadczyć masowego wymierania
gatunków, prowadzącego do poważnej utraty bioróżnorodności. To
przyszłość, w której oceanami będą rządzić mikroby i meduzy."
Ja miałam depresję i leczyłam się psychoterapią oraz lekami, pomogło, ale jak odstawiłam leki zły nastrój znów się pojawił:(
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie - czym w twoim doświadczeniu jest "zły nastrój" ...
OdpowiedzUsuń