Czarna Dakini - opiekunka praktyk Chöd |
Ufff – dzisiaj na zajęciach
zawędrowaliśmy wspólnie bardzo daleko: przekroczyliśmy próg na
którym kończy się psychologia a zaczyna duchowość. Właściwie
zagłębiając się w doświadczenie i odczucie Umysłu Procesowego
nie powinno to dziwić, niemniej stało się tak, że uczestnicy
zajęć pomogli prowadzącemu przejść próg (opór, niemożność)
związany z duchowością u psychoterapeuty ! Prowadzący zatrzymał
się w pewnym miejscu podczas demonstrowania ćwiczenia –
doświadczenia. Coś powstrzymywało go od otwartego wprowadzania
swoich doświadczeń duchowych do praktyki.
Osobom które zajmują się rozwojem
duchowym taki/e problemy/trudności mogą się wydawać dziwne, z
kolei osobom zajmującym się zawodowo psychologią i psychoterapią
taka transgresja może wydawać się niebezpieczna.
W świecie uzgodnionej rzeczywistości,
już wiele lat temu dokonał się niepisany podział kompetencji:
kwestiami duchowymi mają zajmować się duchowni, a kwestiami
psychicznymi zajmują się psycholodzy i psychoterapeuci (i …
psychiatrzy). Bardzo mocno zaznaczał tę granicę Freud (chcąc, by
psychoanaliza zyskała status naukowości). Tyle, że słowo - rdzeń
PSYCHE wciąż oznacza duszę – ten niematerialny aspekt każdego
człowieka ( i może nie tylko człowieka), z kolei to, czym się
zajmujemy na zajęciach – czyli Umysł Procesowy wykracza poza
psyche a nawet poza (znany nam) świat …
Podczas zajęć posiłkowałem się
analogiami medytacyjnych osiągnięć wewnętrznej alchemii taoizmu
przekształcającej Jing w Chi a następnie w Shen, które w końcowej
fazie powraca do pierwotnego Tao. Załączona ilustracja
obrazuje
znakomicie doświadczenie Umysłu Procesowego przedstawionego przed
setkami (a może raczej tysiącami) lat na terenie Chin jako
wszechobecność będąca jednym z osiągnięć (a raczej skutków)
udanej realizacji wewnętrznej alchemii w Taoizmie.
Taoistyczny mędrzec obecny w 10 000 światach |
Kiedy z kolei omawiałem analogie z
różnych szkół i tradycji buddyjskich, zatrzymaliśmy się na
dłużej przy szamańsko-buddyjskiej praktyce Chöd. Chöd
jest unikalnym systemem oraz integralną praktyką w tradycji
buddyzmu tybetańskiego (oraz Bön). Podobnie jak wewnętrzna
alchemia taoistyczna jednocześnie ćwiczy ciało, mowę i umysł
poprzez medytację, wizualizację, dźwięk i rytm oraz pracę z
wewnętrznymi energiami. Słowo "chöd" oznacza "odcinanie"
myśli oraz nawykowych zachowań przede wszystkim tej części (w)
nas, które w buddyzmie nazywane jest „ego” a w Psychologii
Zorientowanej na Proces – procesem pierwotnym lub „małym ja”
(„little u”).
Praktyka Chöd
pozwala na naturalną otwartość, jasność i wrażliwość. Jednak
sama praktyka bywa przerażająca (dla „małego ja”), bo zawiera
w sobie sesje na cmentarzyskach, polach kremacyjnych lub miejscach
nawiedzanych przez demony czy kataklizmy. Praktykująca, korzystając
m. inn. z takich pomocy jak
trąbka z ludzkiej kości udowej, dzwonka
i bębenka Damaru (w dawnych czasach Damaru do tej praktyki
wykonywany był z dwóch połówek czaszki oświeconego człowieka)
przywołuje najstraszliwsze demony, duchy czy strachy i ofiarowuje im
całą siebie - w tym własne ciało na pożarcie. Ofiarowanie ciała
przez rozkawałkowanie i pożarcie (przez ducha, Lewiatana, itp.)
jest w istocie starożytną praktyką szamańską. Można domyślać
się, że twórczyni tej sadhany, Maczig Labtron – buddyjska
mistrzyni z X w. zaadaptowała inicjacyjne rytuały szamańskie lub
inspirowała się nimi. W tym ujęciu ofiarowanie własnego ciała
pozwala przezwyciężyć najpotężniejsze z przywiązań osobniczych
(do ciała jako źródła tożsamości osobowej), zaś przybywające
demony są transformowane i przekształcane w nie-destrukcyjne formy
energii.
Praktykujący Chöd z przedmiotami rytualnymi |
Brak przywiązania
do którejkolwiek ze swoich części jest właśnie tym, co
charakteryzuje Umysł Procesowy; dzięki takiej postawie łatwiej
wszystkie części psyche i/lub wszechświata traktować z równoważną
atencją – a to jest właśnie istota Głębokiej Demokracji i
Starszeństwa.
Zaawansowani/e praktycy Chöd w Tybecie potrafili radzić sobie oraz leczyć różne choroby psychiczne i fizyczne w tym także likwidowali wybuchy epidemii przywołując i transformując duchy choroby. Chöd-pa (praktykujący Chöd) i Chöd-ma (praktykujące Chöd) często nie byli ściśle związani z żadną ze szkół buddyjskich, byli nomadami i świeckimi osobami. Przywoływano ich na pomoc w sytuacjach zagrożeń dla społeczności – jak np. klęski żywiołowe czy epidemie. To co dodatkowo ważne z punktu widzenia Umysłu Procesowego, to fakt, że oprócz zdolności przekształcania chorób umysłowych i fizycznych, w tej akurat tradycji występował głęboki egalitaryzm i rzadka w owych czasach równość kobiet i mężczyzn.
Praktykujący Chöd w tańcu |
Zaawansowani/e praktycy Chöd w Tybecie potrafili radzić sobie oraz leczyć różne choroby psychiczne i fizyczne w tym także likwidowali wybuchy epidemii przywołując i transformując duchy choroby. Chöd-pa (praktykujący Chöd) i Chöd-ma (praktykujące Chöd) często nie byli ściśle związani z żadną ze szkół buddyjskich, byli nomadami i świeckimi osobami. Przywoływano ich na pomoc w sytuacjach zagrożeń dla społeczności – jak np. klęski żywiołowe czy epidemie. To co dodatkowo ważne z punktu widzenia Umysłu Procesowego, to fakt, że oprócz zdolności przekształcania chorób umysłowych i fizycznych, w tej akurat tradycji występował głęboki egalitaryzm i rzadka w owych czasach równość kobiet i mężczyzn.
Praktykujący Chöd |
Jako że nie mamy kontaktu mailowego, informujemy tą drogą.
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu wystartował nowy agregat zBLOGowani, umożliwiający: generowanie ruchu na blogi które dołączyły, dający możliwość obserwowania blogów i ulubionych wpisów. zapraszamy do rejestracji na www.zblogowani.pl