sobota, 22 września 2018

O tańcu NACISKU i UNIKANIA w związkach



Przygotowując się do najnowszego warsztatu "JOGA I WYZWANIA W RELACJACH"
łączącego praktykę podstaw jogi z pracą nad trudnościami w związkach/relacjach trafiłem na niezwykle interesujące badania.

UWAGA: poniższe nie dotyczy sytuacji, gdy w związku występuje przemoc lub uzależnienie, i gdy jedna z osób żąda zmian w zachowaniu drugiej (tej przemocowej czy uzależnionej)

Jednym z najtrudniejszych i najpowszechniejszych wzorców z jakim przychodzą do mnie na terapię pary, to sytuacja, gdy świadoma chęć pracy oraz zmian wychodzi od jednej ze stron (najczęściej kobiety), zaś druga to mniej lub bardziej chętnie (czasem milcząco i/lub pozornie) akceptuje. Z moich obserwacji gabinetowych wynika, że często mamy wówczas do czynienia z dynamiką, w której świadomie lub nieświadomie inicjator/ka zmian oraz terapii pary bardziej chce „zmienić” tę drugą osobę, niż samą siebie. Jak pokazują badania1 inicjator/ka zmian w związku często wpada w omawianą poniżej rolę osoby „naciskającej” …

Ewentualny sukces terapii par jest możliwy dopiero (i tylko) wówczas, kiedy w toku pracy terapeutycznej pojawia się świadomość, że OBIE strony/części związku muszą dokonać zmian w sobie. Nie zawsze się to udaje ! Często na progu zaistnienia takiej świadomości para (a przynajmniej jedna z osób) przerywa terapię…
W psychologii procesu nazywamy to „progiem”, w innych nurtach oporem, granicą, którą z różnych względów trudno jest przekroczyć danej osobie. Przejście takiej granicy wymaga zmiany tożsamości, bo związane jest z wchodzeniem na nieznany i (pozornie) niebezpieczny dla tej osoby obszar czy grunt.
Zasadniczo osoba, która żąda od partnera zmian – sama także chce się zmienić, ale nieświadomie i dlatego projektuje potencjał i możliwość zmiany na partnera/kę! Sytuacja jest tym bardziej „niemożliwa”, bo choćby w minimalnym stopniu postulaty „zmian” drugiej osoby często są słuszne (przynajmniej w pewnym zakresie i jakości!)…
W pracy z parami natykamy się na granice i progi nie tylko osobiste, ale i całej struktury związku – jako osobnej tożsamości, którą para nazywa i określa jako „my”. Czy konieczne jest przekraczanie granic? Nie zawsze. Czasem wystarczy je dobrze poznać i uznać własne ograniczenia lub czekać. A jednak rozwój – jego ryzyko oraz potencjał z ukrytą energią nowości na tym właśnie polega...
Kiedy parze udaje się przekroczyć swoje osobiste „progi” (żeby terapia zadziałała to OBIE części muszą te, jednostkowe progi przejść – inaczej niewiele z tego będzie), zmienia się także „tożsamość” związku – jako całości – o czym często zapomina się w terapii par/rodzin. Jest to okazja do świętowania oraz ugruntowania nowych jakości i zmian.
Ale wracając do zmian ...
Jak już pisałem, najczęściej jedno z partnerów w związku (często, choć nie zawsze jest to kobieta) – domaga się zmiany (od drugiego). Stara się wywierać nacisk na drugą osobę, aby on/a się zmienił/a. Nie jest to zbyt korzystne ani owocne, a już na pewno taka wymuszona „zmiana” nie będzie działać zbyt długo.
Mówiąc o „nacisku na zmianę” mam na myśli nie tylko sytuację, kiedy para przychodzi do terapeuty. Często dzieje się tak w codziennym życiu pary czy rodziny, a raczej przede wszystkim tak właśnie się dzieje (włącznie z szantażem typu: „jak się nie zmienisz, to ...”, obwinianiem, itp.)! Typowym scenariuszem jest sytuacja, gdy jeden z partnerów naciska na zmianę a drugi - często, ale nie zawsze mężczyzna - woli uniknąć omawiania problemu, więc wycofuje się.
Zaczyna się wówczas „taniec”: jedno z parterów/ek (np. kobieta) domaga się czegoś (często intensywnie), zaś mężczyzna wycofuje się zachowując milczenie (często przez dłuższy czas). Oba te zachowania są niszczące dla związku. Opisany taniec czy wzorzec jest niebezpieczny, ponieważ prowadzi do eskalacji, powiela się i utrwala.
Partner/ka z wymaganiami” wciąż jest niezadowolony/a, cierpi z powodu braku satysfakcji i niespełnienia w związku, przez co jeszcze bardziej zwiększa swoje wymagania czy naciski. Naturalnie od np. mężczyzny, który wycofał się w milczenie, będzie domagać się (żądać) bliskości ! Nie muszę chyba wyjaśniać, że „bliskość na żądanie” raczej nie zadziała, a zwiększony nacisk i wymagania powodują, że druga strona wycofuje się jeszcze bardziej. Na tym polega eskalacja i utrwalanie omawianego wzorca. …
Ten wzorzec (nazywam go „tańcem bliskości”) jest tak częsty, że już dawno dorobił się opisu i oficjalnej nazwy „Demand‐Withdraw Communication Behaviors” (lub „demand/withdraw negative escalation cycle”). Jest to zespół zachowań związanych z konfliktem, gdzie jedno z partnerów obwinia lub naciska, podczas gdy drugie wycofuje się lub unika.

Badania pokazują, że w małżeństwach (nie wiem czy tylko heteroseksualnych, skłonny jestem sądzić, że również w niehetero ...) stroną „żądającą” - w równym rozkładzie statystycznym jest zarówno żona jak i mąż. To samo odnosi się do strony "wycofującej się" (z równą częstotliwością). Ten wzorzec uruchamia się najczęściej przy okazji omawianiu tematów dotyczących związku małżeńskiego/partnerskiego. W przypadku obu zachowań (nacisk i/lub wycofanie) osoba wychodząca z roli domagającej/żądającej (naciskającej) inicjuje konflikt. Jeśli chodzi o satysfakcję z małżeństwa, to obie formy: 'wycofywanie' i 'nacisk' wiążą się z bolesnymi przeżyciami oraz stosowaniem różnorodnej taktyki. Takie postawy zasadniczo obniżają szansę rozwiązywania konfliktów małżeńskich2.
Tym niemniej, z biegiem lat sytuacja może ulec poprawie (a może adaptacji?): Badania przeprowadzone przez Sarah R. Holley, Claudia M. Haase, Robert W. Levenson3 pokazują, że jeśli para przetrwa kryzysy związane z omawianym wzorcem, to „uczy” się omijać obszary konfliktogenne kierując się ku przyjemniejszym lub przynajmniej neutralnym tematom.
Unikanie jest czasem postrzegane jako problem, ale w tym kontekście może być to lepsze dla par, które znają się na tyle dobrze, by unikać drażliwych kwestii.
Upływ lat sprawia, że ludzie szukają pozytywniejszych doświadczeń, zmniejsza się powaga argumentów, a pary mogą nauczyć się radzić sobie z trudnymi kwestiami.
Osobiście zdecydowanie stoję na stanowisku, że nauka pracy z konfliktem i wdrażanie tej wiedzy w codzienne życie jest najlepszym rozwiązaniem dla opisanego wzorca, przy czym jest to dobre w innych obszarach dla pary, rodziny oraz świata!

Kusi mnie, by przeprowadzić analizę tego „tańca-wzorca” z analitycznego oraz procesowego (oraz biologicznego!) punktu widzenia i może to zrobię następnym razem.
1https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/jomf.12051
2https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3218801/
3https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/jomf.12051

1 komentarz:

  1. Jednym ze sposobów pracy nad sobą w związku może być tantra, tutaj polecam doczytać czym jest tantra? i w jakich dziedzinach życia może okazać się bardzo pomocna. W pewnym sensie jest to rodzaj alternatywnej terapii, zarówno dla osób w związkach jak i tych żyjących w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !