czwartek, 14 lutego 2013

Auschwitz Birkenau

w drodze do komór gazowych i krematorium 4 i 5
No więc wczoraj (13.02) znowu byłem w nazistowskim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu i w obozie zagłady w Brzezince. To był kolejny dzień warsztatów ...
Wraz z uczestnikami wychwytywaliśmy duchy czasu, miejsca i przeszłości.
Najpierw w Oświęcimiu a potem w Brzezince, w drodze z rampy kolejowej - ostatniej drodze ponad miliona ludzi !



Pomiędzy barakami - myślę, że to ponad kilometr - do krematorium nr 4 i 5, mniej lub bardziej świadomie wcielaliśmy się w role i ciała-duchy TYCH CO SZLI I SZŁY przed nami, przed 70 laty ...
Na początku tej drogi - idąc prostopadle do torów są wyeksponowane, zrobione przez SS zdjęcia matek i dzieci, matek i dzieci, dzieci dzieci ...
I widziałem w tych twarzach twarze moich dzieci także. I swoją twarz.
A potem, za barakami zakręca się w lewo. Mija się podobóz przejściowy "Meksyk".
I tam jest lasek: brzozy i sosny - ten sam co przed 70 laty.
to ten lasek ...
Tam trzeba było się rozbierać i czasem długo czekać. Czekać. Bo za dużo było ludzi i  krematorium nie nadążało ze spalaniem zwłok.
A potem popędzali i gonili - niby do łaźni, choć większość pędzonych wiedziała co się stanie i że to wcale nie łaźnia.
Tylko dzieci siedziały na trawie i nie wiedziały lub nie wiedziały świadomie.
Czasem, po zabiciu gazem gołe ciała palono na powietrzu, w  narożu utworzonym przez las - tam też rozsypywano prochy, prochy miliona stu tysięcy lub więcej osób, ludzi, sióstr, braci, ojców, matek, dzieci, babć i dziadków ...
Dlaczego "oni" wciąż piszą, że "więźniów" !!! ???
I w tych setkach baraków dla koni dogorywało czasem 90 000 ludzi naraz.
I  gdzieś tam - w części dla kobiet przez niewyobrażalnie długi czas kilku lat żyła siostra mojego dziadka nie-Żydówka, CIOCIA, która miała na przedramieniu fioletowy numer i która cudem powróciła z Ravensbrueck - ostatniej stacji, a my - dzieci, pytaliśmy na rodzinnych imprezach co to? co to? co to?
Cicho - sza mówili starsi - nie pytajcie, nie pytajcie, ciocia była w obozie, nie pytajcie .....

Będę przyjeżdżać tam-tu Ciociu-Babciu i wy - miliony, bo to mój obowiązek by pamiętać i żeby być świadomym.
Dla mnie "Nigdy więcej" nie bierze się z konieczności obrony i przeciwstawienia, ale z cierpienia, z uczuć, ze wspólnego rdzenia ludzkości, z tego miejsca gdzie ty i ja - to nie dwa.

prezentowane zdjęcia zrobione zostały przez SS w drodze TYCH LUDZI od rampy kolejowej do komór gazowych





1 komentarz:

  1. straszny ten świat w którym żyjemy....jedyne co możemy zrobić to pamiętać o NICH

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !