"W badaniach dotyczących sposobu pojawiania się w codziennej świadomości subtelnych doświadczeń pochodzącymi z obszaru Śnienia bardzo pomogła mi buddyjska Abhidhamma. Ta starożytna księga "wyższych nauk" - przekładając tytuł na język polski - przedstawia szczegółowe i naukowe rozumienie natury percepcji. Jeśli interesujesz się percepcją, snami i Śnieniem, powinieneś zapoznać się z tą książką! Według nauk Abhidhammy, wszystko co obserwujemy, każdy akt percepcji można podzielić na co najmniej 17 różnych etapów. Gdybyś badał i szkolił się w poznawaniu procesów własnej percepcji, to byłbyś zdolny do rozróżnienia 17 (lub więcej) różnych etapów percepcji.
Od czasu, gdy coś we mnie chce spojrzeć przez okno mojego gabinetu, do chwili gdy faktycznie patrzę za okno mija od 17 do 45 momentów myślowych. W najprostszym ujęciu istnieje 17 "chwil"; w wersji bardziej skomplikowanej tych chwil jest 45. Większość z a nas nie zauważa tego poziomu percepcji. Jednak nie mówimy tutaj o "przeciętnym" codziennym stanie umysłu; mówimy o szkoleniu umysłu w zauważaniu subtelnych, odmiennych stanów świadomości.
Jeśli, wedle nauk Abhidhammy, zrozumiesz, że to czego doświadczasz pojawia się i znika, jeśli zrozumiesz, że to pojawianie się i znikanie spostrzeżeń obecne jest bez twego udziału, będziesz w stanie pozostać niezależnym od wszelkich zdarzeń, dzięki wiedzy o tym, że wszystko przychodzi i odchodzi. Nikt tych zdarzeń nie kreuje! W pewnym sensie nikt w Śnieniu nie ponosi odpowiedzialności za wydarzenia, ponadto, nie ty jesteś kimś, kto postrzega zdarzenia.
Być może powiedziano ci, że to ty dokonujesz spostrzeżeń, jeśli jednak nauczyłeś się zauważać jak uczucia, wrażenia i obserwacje powstają i znikają, to zauważysz również, że na etapie Śnienia postrzeganie po prostu się zdarza.
Buddyzm jako proces
Kiedy w trakcie medytacji zbadasz podstawowe elementy własnej świadomości, zauważysz, że twój proces pierwotny - czyli twoja codzienna tożsamość lub "małe ja" - jest w istocie produktem świadomości, a nie jej źródłem. Proces świadomości pozwala dostrzec, że Twórca Snów stworzył miriady form ekspresji, z których jednym jest "małe ja", innym twój pies, a jeszcze innym ptaki w ogrodzie i trawnik przed domem. Wszystko co nazywasz darami i problemami zostały przez To stworzone, przez Wielkie Ja, tę niesamowitą, sprawczą, wewnętrzną siłę, którą nazwałem Twórcą Snów!"
(...)
"Na pewno wiadomo mi o tym, że Śnienie Twórcy Snów zdaje się rozwijać i wyrażać poprzez części oraz światy, które zapominają o sobie. Wiem także o tym, że bez snów nie mielibyśmy poczucia względności uzgodnionej rzeczywistości. Żeby obserwować codzienny świat potrzebujemy snów i Śnienia. Z kolei bez uzgodnionej rzeczywistości i bez snów, Śnienie nigdy nie rozpoznałoby siebie. Życie byłoby po prostu jednostajnym przepływem. Być może istniałyby wyłącznie stany nacechowane boskością, ale nie byłoby nikogo, kto mógłby docenić te stany. Być może Twórca Snów lubuje się w tworzeniu jednostkowych elementów snu, form życia, ludzi i obiektów po to, aby dokładnie poznać siebie w niezliczonych odmianach1.
Tak czy owak Śnienie tworzy osobowość. Z każdą chwilą coś sprawia, że marginalizujesz niedualny świat i coś każe ci sądzić, że istniejesz ty, zaś wszystko inne jest nie-tobą lub nie istnieje. Kiedy Śnienie - aborygeńska Epoka Snów zostaje marginalizowane, pozostaje ci tylko wyobrażenie, że jesteś pojedynczą, oddzielną osobą.
Jeśli jednak medytujesz i poszerzasz świadomość, to zauważasz, że w istocie ty oraz "twoje" myśli nie zostały stworzone przez ciebie. Wiesz, że pojawiasz się, jesteś tworzony/a oraz, że pojawiają się twoje myśli. Nagle odkrywasz, że to Śnienie jest czymś rzeczywistym, a nie ty! Jesteś złudzeniem stworzonym przez Śnienie oraz Jego chwilową marginalizacją wszystkiego, co pozostało i co przybrało formę nie-ty."
1Pomysł zakładający, że Bóg stworzył świat, aby poznać siebie jest obecny w wielu tradycjach mistycznych włączając w to Jungowską "Odpowiedź Hiobowi", czy dzieła Rilkego lub Williama Blake'a.
Arnold Mindell w moim przekładzie z ksiązki "Dream Maker Apprentice"
- ostatni akapit oczywiście wnosi solipsystyczne wglądy Chuang Tsy sprzed ok. 2500 lat: "Śniłem, że jestem motylem i kiedy się obudziłem nie wiedziałem, czy to Chuang Tsy śnił, że jest motylem, czy też motyl, śni, że jest Chang Tsy" :))) R.P.
Poniżej po angielsku:
"...I also know for sure that without dreams, we would have no sense of relativity about our consensus reality. We need dreams and the Dreaming to observe the everyday world. Likewise, without consensus reality and dreams, Dreaming could never know itself. Life would be simply a constant flow. Perhaps there would only be God-intoxicated states, and no "one" to appreciate these states of being. Perhaps the Dreammaker loves creating individual dream parts, life forms, people and objects, to know Itself in infinite detail and endless permutations.
In any case, Dreaming creates personality. Every moment something is dreaming you up by marginalizing the unitary world, making you feel as if there is a you, and everything else is not you or nonexistent. Dreaming, the Aboriginal Dreamtime, gets marginalized. And then you can only imagine yourself to be this single, solitary person.
However, if you meditate and expand your awareness, you notice that, actually, you and all "your" thoughts are not created by you. You know that you arise, you are created, and your thoughts arise. Suddenly you get the impression that Dreaming is the real thing, not you! You are an illusion created by Dreaming and Its temporary marginization of everything else as not-you. That is why I am saying that to understand anything about yourself, and especially about your dreams, you need access to Dreaming and to that grand incomprehensible essence, the Dreammaker. This cosmic intelligence that makes me think I'm a person by forgetting itself...."
A. Mindell in: "The Dreammaker Apprentice"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !