Wiele lat temu, (jeszcze chyba przed wydaniem mojej książki "Szamanizm w praktyce" w 1999 roku) napisałem i udostępniłem w "Tarace" esej "Buddyzm i szamanizm". Ostatnio znów się wypowiedziałem na ten temat i wydaje się, że z biegiem lat kilkunastu doświadczenie pokazuje, że różnice są zaiste iluzoryczne i tworzone głównie przez nasz umysł, który czasem wręcz rozpaczliwie potrzebuje klasyfikacji i (pozornego) uporządkowania aby dzięki przydzieleniu odpowiednich kategorii (zazwyczaj porównawczych) móc pojąć to, co poza bezpośrednim doświadczeniem jest bądź było ...
W dość późnym traktacie buddyzmu tybetańskiego - opisie praktyk "6 Jog Naropy" (szkoły Kagyu, choć i inne korzystają z przekazu) jedną z nich jest joga wielkiego przeniesienia świadomości - Phoła (która jest stricte szamańską pracą kierowania/odprowadania świadomości po śmierci przez lamę, nie wspominając o praktykach Bar-do thos-grol !) "za życia" do niedawno zmarłych ciał lub nawet żywych istot takich jak zwierzęta ... W ramach praktyki Jogi snu z tego samego traktatu można odbywać "podróże szamańskie" w formie ciała "iluzorycznego" praktycznie do wszystkich światów (i czasów). Nota bene -- joga snu i jej szamańskie, trans-lokacyjne możliwości są znane już od czasów Patanjalego (tego od Hatha Jogi). Tenże Patanjali powiada, że Jogin zrealizowany to "ten co umarł za życia". Czy coś to przypomina?
Ciekawie opisane:)
OdpowiedzUsuń