Napisałem króciutki komentarz do pewnego artykułu o emocjach ...
Artykuł pt. „O nietłumieniu negatywnych emocji. Skala Hawkinsa” być może miąłby sens, gdyby nie został oparty na fałszywym założeniu, co czyni całość mało wiarygodną. Wspomnianym fałszem jest zastosowana definicja emocji – cytuję: „Emocja jest reakcją w ciele - na myśl, przekonanie lub opowieść - którą przyjęłam za rzeczywistość.” oraz trochę dalej: „Emocje są konsekwencją myśli”.
W obliczu wręcz rewolucyjnych odkryć ostatnich dwóch dekad badań nad mózgiem cytowane sformułowania świadczą albo o braku zrozumienia owych odkryć, albo ich nieznajomości. Np. Damasio opublikowanej 1994 (I wyd ang.) roku książce „Błąd Kartezjusza” wykazał, że to emocje wpływają na myślenie, a nie odwrotnie. Szereg coraz doskonalszych technicznie badań potwierdziło prawdziwość oraz doniosłość jego odkrycia. Mówiąc najprościej siedzibą emocji jest układ limbiczny, a zwłaszcza jądra (ciała) migdałowate połączone z „magazynem” pamięci – hipokampem. Te struktury znajdują się poniżej kory nowej – czyli tego „co myśli” (kora nowa zajmuje się „niższymi” funkcjami związanymi z odbiorem informacji zmysłowych i kontrolą motoryczną, oraz funkcjami „wyższymi”, związanymi z językiem, mową, planowaniem, organizowaniem, przewidywaniem konsekwencji i rozwiązywaniem problemów.). Myśli i owszem, w pewnych okolicznościach mogą wzbudzać reakcje emocjonalne, ale – co wykazano w dziesiątkach powtarzalnych eksperymentów - większość reakcji emocjonalnych jest wzbudzana niezależnie oraz wcześniej niż myśl! Szybkie działanie pod wpływem emocji było nam potrzebne do tego, by w dawnych czasach działać „szybciej niż myśl” (np. na widok drapieżnika). Co więcej; wykazano, że to emocje wpływają na nasze myśli/decyzje ( oraz kształtują je) a także, że nasze decyzje są podejmowane jeszcze przed świadomym przeprowadzeniem procesu decyzyjnego (analizy, itp.)! (Czyli, że to raczej „nieświadomość” podejmuje decyzje, a nie „logika”).
Ponieważ zarówno ciała migdałowate jak i hipokamp (magazyn pamięci) są częścią kory „starej” (węchowej), to myśl pozbawiona emocji nie ma do nich dostępu. Z tego powodu stwierdzenie: „emocje są konsekwencją myśli” świadczy nie tylko nieznajomości zagadnienia, ale i bywa bardzo krzywdzące w stosunku do wielu osób trapionych problemami o podłożu emocjonalnym. Osoba „emocjonalna” słysząc podobne sugestie myśli, że „coś z nią jest nie tak”. Ma to szczególne znacznie w przypadku ludzi, którzy przeżyli traumę, nadużycie, czy inną formę tragedii powodującej zespół stresu pourazowego. Taki uraz „koduje się” (przepraszam za techniczne sformułowanie) na osi ciała migdałowate – hipokamp i nie ma możliwości trwałego wyleczenia związanych z tym dolegliwości bez pracy z emocjami – a zwłaszcza z emocjami, które w sytuacji np. nadużycia nie mogły zostać wyrażone (bo np. groziły za to konsekwencje bądź wzrost przemocy z zagrożeniem śmiercią włącznie). Te emocje trzeba wyrazić i trzeba pracować z nimi. Działanie za pomocą myśli może być jedynie na tyle skuteczne, na ile uda się wyprzeć bądź stłumić objawy . Chyba, że jest to myślenie życzeniowe... (dodam wszakże, że wyparcie i stłumienie + mechanizmy zaprzeczenia w połączeniu z sugestią bywają skuteczne przez wiele lat ...)
Podsumowując: twierdzenie, że „emocja jest reakcją w ciele - na myśl, przekonanie lub opowieść - którą przyjęłam za rzeczywistość” bywa prawdziwe w bardzo nielicznych przypadkach i jest nie tylko pomyleniem przyczyny ze skutkiem, ale także bywa bardzo często raniące dla osób, których trudności z emocjami mają podłoże post-traumatyczne lub choćby wynikające z niedo- lub nad-czynności układu hormonalnego ....
dzięki za ten komentarz, znam blogi, które forsują takie przekonania, jest ich dużo i są bardzo silne
OdpowiedzUsuń