niedziela, 7 listopada 2010

GŁĘBOKA DEMOKRACJA a KRZYŻE W SZKOŁACH

Głęboka Demokracja na przykładzie krzyży i szkoły ....


Szkoła Salwator (podstawówka i gimnazjum) w Krakowie od września ma nowych właścicieli, którzy zadecydowali, że w szkole nie będą wisiały krzyże. Zdjęto je ze ścian w salach lekcyjnych podczas wakacyjnego remontu. W szkole uczy się 170 dzieci, w tym kilkanaścioro innej narodowości i religii. Jest też kilkuosobowa grupa niewierzących.
Więcej przeczytasz tutaj: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35803,8544143,Szkola_na_Salwatorze_zdjela_krzyze_ze_scian.html

lub na końcu mojegowpisu

W wydarzeniu – tak jak opisała gazeta - uczestniczą:
uczniowie
w tym: uczniowie katoliccy, u. niewierzący, u innej wiary niż katolicka
właściciele szkoły
dyrektorka
rodzice podział wg kryterium wiary – tak jak uczniowie powyżej
głos kurii
ksiądz katecheta
"duch historii" - jako wsparcie katechety (ranga)
kontekst ogólno-polski (kultura itp.)
"duch" szkoły, krzyża i ścian


Pomyślałem sobie, że z ramienia Fundacji Głębokiej Demokracji można by przeprowadzić w tej sprawie na terenie szkoły Forum Głębokiej Demokracji. Napisałem w tej sprawie emejla do p. dyrektor. Nie dostałem odpowiedzi.
Czym jest Forum Głębokiej Demokracji?


W 2004 robiłem w krakowskiej Rotundzie razem z Fundacją Efka, KPH, partią Zieloni 2004, Stowarzyszeniem Rotunda, "Forum Głębokiej Demokracji" o miejscu dla mniejszości seksualnych w przestrzeni miasta Krakowa. Było to zaraz po marszu tolerancji, gdzie nieprzychylne temu marszowi osoby rzucały w idących kamieniami. Udało się zebrać większość opcji reprezentujących scenę polityczną i społeczną miasta. Było radio, prasa i około 80 osób uczestniczących.

Jeśli chodzi o Forum, to zaczyna się ono dużo wcześniej przed samym wydarzeniem - od konsultacji i propozycji zebrania przedstawicieli wszystkich stron: nauczycieli, dzieci, właściciela, księdza, kogoś z kurii/kościoła, rodziców, osób wierzących, niewierzących, innych wyznań, (oraz – innych czynników. Istotna może być tu nawet rola krzyża i wyremontowanych ścian, które byłyby warte zareprezentowania i wysłuchania.

Wynika to z tego, że w podejściu Głebokiej Demokracji np. przy sporach o ścinanie drzew zazwyczaj obecni są "drwale" czyli osoby, które utrzymują się z takiej pracy i nie bardzo mają szansę na inną, obrońcy drzew (np. ekolodzy), prawodawcy, itd., – ale zazwyczaj nikt nie wypowiada się z roli-punktu widzenia drzewa ! A to właśnie może mieć decydujące znaczenie dla wszystkich stron.

Kiedy już wszyscy się zbiorą, dajemy sobie czas na wypowiedzenie swej opinii KAŻDEJ ze stron/ról w „polu” zdarzenia po 10 min./ osobę reprezentującą daną pozycję/stronę/rolę. (po to wymieniałem te role na początku). Później jest miejsce na wzajemne ustosunkowanie się do wypowiedzi poprzedników po 5 min. W tych wypowiedziach pojawiają się nowe elementy i nowe role -- jako facylitatorzy FORUM wskazujemy na TE elementy – i patrzymy co wywołuje najsilniejszy oddźwięk, co budzi największe poruszenie.

Następnie przechodzimy na poziom mniej "linearny" a bardziej emocjonalny i chaotyczny starając się wyłowić to, co "w tle" stworzyło CAŁE wydarzenie i co "zatrudniło" do niego właśnie tych, a nie innych aktorów dramatu ...
Rozwiązania pożądanego przez wszystkich być może nie będzie. Może nie być nawet kompromisu! Ale jest szansa na zaistnienie szczerego i bardzo głębokiego dialogu. Bo w podejściu Głebokiej Demokracji nie chodzi o receptę - ale o wzajemne relacje! One są najważniejsze. O wzajemne usłyszenie się, zobaczenie, poczucie -- o odkrycie pewnych wspólnych doświadczeń.

Np. wspólnym mianownikiem "w głębi" (w esencji) tego konkretnego zdarzenia-przykładu szkoły na Salwatorze jest dla mnie WOLNOŚĆ !!!
Dla jednych będzie to wolność do manifestowania swej wiary i religijności w bliskim kontakcie ze wspierającymi dla nich religijnymi symbolami – a dla drugich wolność OD symboli, unaoczniania być może obcej, albo niechcianej bądź nawet niemiłej im i boleśnie kojarzącej się symboliki. Może być to wolność ku np. poglądowi ateistycznemu bądź muzułmańskiemu czy jeszcze innemu.

Być może chodzi o doświadczenie wspólnego i jednoczesnego odkrycia prymarnego, esencjonalnego doświadczenia wolności istniejącej PRZED powstaniem symbolu tego czy innego i dopiero dialog, w który zostałoby włączone to wspólne doświadczenie na poziomie emocji, wspólnych przeżyć, mógłby przynieść rozwiązanie, w którym poszanowane i uwzględnione byłoby "nie" - sprzeciw obu stron ...
Bo istotne, a właściwie najważniejsze jest pytanie: czego potrzebuje mniejszość, aby mogła się zgodzić na rozwiązanie proponowane przez większość?
Tylko przy założeniu, że interesy mniejszości są uwzględnione i "zaopiekowane" możliwe jest zrównoważone (sustainable) rozwiązanie.
UWAGA: w tym przypadku mniejszością są tutaj ci, co chcą aby krzyż wisiał na ścianach klas! Przez „większość” (majority) rozujmiem tych którzy są władni decydować, a nie tych, których jest liczebnie więcej.





poniżej cd. artykułu z „Gazety Wyborczej”


Według szkoły większość rodziców jest za zdjęciem. Kilkoro napisało e-maile do dyrektorki, że woleliby, żeby krzyże w salach wisiały, ale rozumieją i przyjmują jej argumenty. Są też tacy, którzy oprotestowali zdjęcie krzyży. Szkoła mówi o kilku osobach, a protestujący twierdzą, że reprezentują większą grupę.

Na zebraniu, które dyrektorka szkoły Magdalena Siekańska zwołała, by wytłumaczyć, dlaczego w salach nie będzie krzyży, uczeń zapytał: - A gdyby cała klasa wyraziła zgodę, to krzyż jednak mógłby wisieć?

- Nie, ponieważ jutro może przyjść do klasy uczeń niewierzący lub innej wiary, a krzyż nie jest przedmiotem, który wiesza się i zdejmuje w zależności od sytuacji - usłyszał.

- Osoby innego wyznania niż katolickie mogą się czuć nieswojo w salach, gdzie na ścianach wiszą symbole religii, której nie wyznają. Sam jestem katolikiem, ale jako właściciel szkoły podjąłem się działalności, która jest służbą publiczną adresowaną również do osób innych wyznań - tłumaczy właściciel szkoły. Dyrektorka Siekańska podkreśla: - Jesteśmy tolerancyjni, otwarci na dzieci innej narodowości i wyznania.

Nie wszystkich zadowalają te tłumaczenia. - Nikt przed podjęciem decyzji z nami nie rozmawiał. Nie przemawiają do mnie argumenty, że wyznawcy innych religii mogą czuć się nieswojo w salach z krzyżem. Jestem katoliczką i wiem, że po tym, co się stało, to katolicy czują się nieswojo w tej szkole. Pod hasłem tolerancji demonstruje się nietolerancję - mówi mama ucznia z V klasy (nazwisko do wiadomości redakcji).

Ojciec ucznia tej samej klasy: - Jestem katolikiem, ale uważam, że miejsca publiczne powinny być wolne od symboli religijnych. Decyzja jest słuszna.

Krakowska kuria nie ukrywa, że dla Kościoła to "bardzo bolesna sprawa". - Nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło. Zdjęcie krzyży to brak tolerancji wobec katolików - komentuje ks. Tadeusz Panuś, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży. Dodaje, że "istnieje coś takiego jak słuszna obrona praw większości przed żądaniami mniejszości". Jak twierdzi, dyrekcja szkoły "wykonała wyrok na krzyżu".

Kuria zastanawia się, jakie decyzje w tej sprawie podjąć. Na razie religia jest w lekcyjnym grafiku, ale - jak twierdzi ks. Panuś - biskup może wycofać katechetę. - Szkoła musi spełnić warunki Kościoła, żeby mogła się w niej odbywać nauka religii. Nie ma mowy o szantażu, ale musimy zastanowić się nad katechezą w tej szkole - mówi.

Według Ministerstwa Edukacji Narodowej kuria może zabrać szkole katechetę, bo rozporządzenie o nauczaniu religii dotyczy tylko placówek publicznych. Szkoły prywatne na własną rękę muszą porozumieć się w tej sprawie z Kościołem.

Proboszcz parafii, na terenie której znajduje się szkoła, przyznaje, że zdjęcie krzyży to niebezpieczny precedens. - Ta szkoła w nazwie ma Zbawiciela. Mieści się też na terenie dzielnicy, która była przyczółkiem chrześcijaństwa. Przed tysięcznym rokiem działali tu uczniowie św. Metodego. Budynek szkoły stoi na dawnej ziemi zakonnej. Modlę się, żeby pamiętały o tym wszystkim władze szkoły - mówi ks. Stefan Misiniec.

Szkoła zdjęła krzyże ze ścian jako pierwsza w Krakowie i według naszych informacji pierwsza w Polsce. Rok temu batalię o to, by krzyży nie było w klasach, rozpoczęło kilkoro uczniów XIV Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu. Powołali się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (zapadł w listopadzie 2009 roku), który uznał, że krzyże we włoskich szkołach naruszają wolność religijną uczniów. Dyrektor szkoły po konsultacjach z nauczycielami i innymi uczniami zdecydował jednak, że krzyże pozostaną.

Krakowska szkoła obiecała dzieciom specjalną salkę katechetyczną (remont zakończy się w przyszłym roku). Obok krzyża zawisną tam na ścianie symbole innych religii wyznawanych przez uczniów z tej szkoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !