Kwiatki z własnego podwórka...
przed jakimiś 8 - 10 laty kibicowałem rozwojowi idei (dołączając się z wykładem i mini-warsztatami) oraz początkom pracy psychoterapeutycznej z pacjentami ze zdiagnozowanymi chorobami nowotworowymi oraz osobami w trakcie i po leczeniu onkologicznym. Były to początki działalności krakowskiej fundacji Unicorn, w której istotna była kreująca aktywność dr M. Chodak czy wsparcie młodej psycholożki obecnie doktorantki pracującej w potężnym Instytucie Onkologii w Gliwicach.
Atoli z czasem przebiła na polskim rynku medycznymi i na rynku szkoleń znana od ok. blisko 20 lat metoda Simontonów będąca adaptacją techniki Silvy. Metoda w osobie kilku szkolących osób rozpierała się coraz bardziej i po ok 5 latach marketingu zaczęła lobbować za ustawą. Na liście psychoterapeutów zaowocowało to m. innymi takim e-mailem:
"Na tej stronie:
> http://www.ptpo.org.pl/index/index.php?option=com_content&task=view&id=176&Itemid=1
>
> jest projekt "drogi" dochodzenia do tytułu psychoonkologa. Osoby
> zaintersowane mogą wysyłać uwagi do PTPO. Ponoć ma być inna ścieżka niż
> studia podyplomowe z psychoonkologi, które wymagne są między innymi przy
> staraniu się, dla osób które mają wieletnie doświadczenie w pracy z
> pacjentami onkologicznymi."
Na co ja odpisałem:
Arnold Mindell pracując terapeutycznie jako analityk jungowski w Zurichu
zaczął w latach siedemdziesiątch pracować w szpitalach z pacjentami
onkologicznymi (zazwyczaj w bardzo zaawansowanym stadium) z bardzo dobrymi
efektami :
często z cofnieciem lub zatrzymaniem postępu choroby i zawsze ze
zrozumieniem jej sensu, znaczenia i przekazu. Praca była także systemowa (z
rodziną czy grupą wsparcia). Jednym z "ubocznych" odkryć były np. skuteczne
sposoby zmniejszania bólu (było to prawie 40 lat temu)
To wówczas powstał termin "Śniące Ciało" oraz odkrycie, że poprzez symptomy
przejawia się ta sama informacja co przez sen ( jako Jungista Mindell
pracował oczywiście ze snami). Jeśli udawało się wprowadzić tę informację w
życie, to często symptom mógł dalej nie nalegać i opuścić pacjenta. (O tych
właśnie doświadczeniach jest książka Mindella "Śniące ciało - rola ciała w
odkrywaniu Jaźni".
Podejście Mindella nie polega jednakże na "walce z rakiem" czy jego
desygnatami technikami np. wizualizacyjnymi, simontonowskimi itp., ale na
przejęciu roli, treści i siły przekazu niesionego przez chorobę w
indywidualnym doświadczeniu danej osoby - tak jak to dzieje się w pracy ze
snami, gdy potrafimy utożsamić się z postaciami niosącymi zagrożenie,
strach bądź wieszczącymi śmierć we śnie, gdy udaje się poznać niesiony
przez nie przekaz i wprowadzić go w życie ...
Ciekawe, czy Mindell dostałby certyfikat psychoonkologa.
Zastanawiam się także, czy (a raczej kiedy!) w najbliższym czasie powstaną
kursy/certyfikaty na:
psycho-kardiologa
psycho-nefrologa
psycho-pulmonologa
psycho-gastrologa
psycho-urologa
itd. ...
pozdrawiam serdecznie
Robert Palusinski
Wstawiając na tym blogu komentarz taki bardziej osobisty; "od serca", ciśnie mi się na usta słowo" MASAKRA ... :(
Znaczącą informacją jest, że na powyższy post nikt na wspomnianej liście psychoterapeutów się nie wypowiedział. Brak oddźwięku jest ważnym oddźwiękiem ...
Nieco wcześniej na tej samej liście zaistniała ciekawa, aczkolwiek krótka dyskusja w temacie opieki paliatywnej. Oto ona:
1. Szanowni Państwo,
Trawestując fragment listu Pani ...XYX... można równie dobrze napisać: "...psychoterapeuta, nie będący w trakcie szkolenia w zakresie neuropsychologicznych mechanizmów bólu i jego leczenia nie jest w stanie udzielić stosownej pomocy pacjentom leczonym paliatywnie z braku odpowiednich kompetencji. Psychoterapeuta z definicji nie zapewnia psychoterapii bólu a jedynie wsparcie ogólne pacjenta oraz jego rodziny. W związku z czym na takim rozporządzeniu ucierpią pacjenci pozbawieni dostępu do specjalistów od leczenia bólu...
Leczenie bólu wymaga szkolenia na poziomie mechanizmów anatomo-fizjologicznych, zrozumienia działania farmakoterapii oraz dobrze ugruntowanej wiedzy z zakresu neurobiologii procesów uczenia się. Umożliwianie psychoterapeutom, podejmowanie terapii oraz współpracy w zespole specjalistów z pacjentem bólowym nie jest dobrym pomysłem. Psychoterapeuci bardzo często NIE POSIADAJĄ ŻADNYCH PODSTAW biologicznego wykształcenia, które umożliwiłyby im zrozumienie specjalistycznych problemów.
Jeśli zaś chodzi o samą opiekę paliatywną sensu stricte - tam osoby duchowne na całym świecie sprawdzają się o wiele lepiej od wszelkich innych specjalistów.
Osoby, zarówno psychologowie kliniczni bądź psychoterapeuci pracujący z pacjentem bólowym powinni przejść odpowiednie szkolenia na poziomie szkoleń International Association for the Study of Pain (IASP), aby posiąść odpowiednie kompetencje.
pani XYZ(...)
członek IASP
na co padła odpowiedź mojej przyjaciółki, która od wielu lat zajmuje się pacjentami onkologicznymi i paliatywnymi (doktoryzuje się w ww zakresie):
Szanowna Pani Doktor,
Uważam, ze zapewnienie odpowiedniej psychoterapii pacjentom paliatywnym jest bardzo ważne. Psychoterapia w przypadku pacjentów paliatywnych nie polega wyłacznie na walce z bólem. NIemniej wielu psychoterapeutów z wielu szkół skutecznie pomaga pacjentom również w walce z bólem. I zdobywają w tym celu odpowiednie wykształceniew różnych szkołach i stowarzyszeniach.
NIe znalazłam naukowych danych opartych na dowodach mówiących o wyższosci pracy duchownych (pastoral intervention) nad psychoterapią w opiece paliatywnej ani żadnej innej... Założenie że duchowni sprawdzają się lepiej jest jedynie hipotezą, odgórnym założeniem. Za to znam dobrze empiryczny dorobek dr Breitbarta, który świadczy o wysokiej skuteczności psychoterapii egzystencjalnej w opiece paliatywnej, temu się nie da zaprzeczyć. Osobiście skłaniam się do "evidence based medicine" a nie "eminence based medicine".Poza tym nie każdy pacjent jest religijny. Narzucanie duchowości czy tez religijności komuś, kto jej nie chce nie jest najlepszym pomysłem.
z wyrazami szacunku
(..)
mniej więcej równolegle i ja się dołączyłem ze swą wypowiedzią(i jeszcze kilka osób, których nie zacytuję):
Szanowna Pani (...) ,
nie wiem jakie pani ma szkolenie i wykształcenie nt. bólu,
ja jednak znam sporo osób, które nie przechodząc proponowanego przez panią szkolenia potrafią się sami znieczulić za pomocą technik psychoterapeutycznych i podobnych. Potrafią także znacznie podnieść swój dobrostan (well being) dzięki pomocy terapeutów. Co więcej - potrafią (o zgrozo!) dokonać tego BEZ ŻADNYCH PODSTAW biologicznego wykształcenia ...
.
Gdyby pani była łaskawa poczytać materiały psychologiczne o ww tematyce. w tym w szczególności technikach stosowanych przez regularnie torturowanych (np. podpinaniem prądu do genitaliów) więźniach junt w krajach latynoamerykańskich, dowiedziałaby się pani znacznie więcej o psychoterapeutycznych sposobach pracy z bólem , o których zapewne International Association for the Study of Pain (IASP) nie ma za wiele pojęcia.
pozdrawiam gorąco a nawet boleśnie
Robert Palusiński
Drodzy czytelnicy mojego Bloga -- gildie, frakcje i lobbing powstają w każdej nacji i grupie interesów. Chodzi tu przecież o stan posiadania i poczucie ważności. Jeśli dzięki przekonaniu posłów wprowadzi się i przepchnie ustawy o psychoonkologu, o opiece paliatywnej, a następnie o ...... ( wpisz-tu-co-chcesz), to potem chętni będą musieli zdobyć ODPOWIEDNI certyfikat wydawany przez ODPOWIEDNIE towarzystwo za grube ODPOWIEDNIE pieniądze, zdobywając wiedzę niekoniecznie najświeższą i niekoniecznie najbardziej "odpowiednią" i oczekiwaną przez pacjentów :( ...
Wszelako szkoleniowcy propagujący "ODPOWIEDNIĄ" wiedzę będą spełnieni i usatysfakcjonowani na wielu poziomach ...
dzięki, to co napisałes bardzo ważne dla mnie, chociaż doprowadza mnie do rozpaczy,
OdpowiedzUsuńten zdezorientowany system doprowadza mnie do rozpaczy, ten po prostu system...
Po to powstają cechy, gildie, aplikacje, zamknięte struktury, aby ograniczać dostęp, wydawać we własnym gronie certyfikaty, etc, i znacznie więcej zarabiać ... Smutne, ale ludzkie i historycznie uzasadnione -- choć na dłuższą metę zawsze prowadzące do degeneracji (jak wszystkie zamknięte systemy = konieczność "uznania" zasady entropii) i świadczące o niedostatecznej świadomości konieczności różnorodności oraz tego co we współczesnych organizacjach nazywa się otwartością i "knowledge sharing"...
OdpowiedzUsuń