środa, 23 grudnia 2009

o NLP słów kilka...

Poniżej wkleiłem fragment refleksji wywołanych pytaniem "na sieci"


mam robercie pytanie o Twoje zdanie o NLP,
(...)
"zawsze podejmujesz najlepszą możliwą decyzję" czy to bliskie tego co
rozumiesz pisząc o TAO i ustawianiu, bo w moim rozumieniu tak
powiedziałbym, każdy człowiek ma już te zasoby, wszystkie zasoby jakie
sa mu potrzebne a rolą trenera, coacha, terapeuty, szamana, mistrza jest
pomóc mu je zrealizować, wydobyć."

(...)

>>Hmm. Nie takie to proste jakby się mogło zdawać... "zawsze podejmujesz
>>najlepszą możliwą decyzję" --- jest sensowne pod warunkiem, że dodasz, :
"ze zbioru dotychczas (i mniej więcej) ci znanych na poziomie świadomym"

NLP moim zdaniem jest tym, co nazywam "amerykanizmem". Wśród osób
zajmujących się NLP dostrzegam głębokie przekonanie (może marketingowe?), że
NLP jest panaceum na wszystko. A nie jest.
Mam za sobą kurs practicionera na który pojechałem, bo firma która mi była
winna pieniądze tylko tak mi rzekomo mogła zapłacić ;). Nie powiedziałem
im, że przecież mogli mi dać wpływ za kurs od jednej osoby, która im
zapłaciła za kurs, bo byłem ciekaw jak to w praktyce wygląda a rzecz znałem
dotychczas z książek. Prowadzili uznani trenerzy: ... i .... .
Przede wszystkim strasznie nudziłem się na zajęciach!
Próbując znaleźć w tym trochę energii nawet raz wkopałem się na ćwiczeniu "linii
czasu" w spory opór, nad którym nikt jakoś nie potrafił pracować -- co
skwasiło mnie na 1,5 dnia :((

I na tym to polega -- jeśli pojawia się opór z głębszych warstw psyche, to
NLP nie ma narzędzi do pracy z podobnymi sytuacjami. Pomija "ćwiczenie" i idzie dalej. A tutaj właśnie wymagana
jest niezwykle delikatna praca niejednokrotnie rozciągająca się na kilka
sesji, z poszanowaniem tak oporu jak i godności oraz kruchości klienta ...

Założenia NLP są także sprzeczne z Tao, w tym sensie, że ów nadmiarowo
optymistyczny model typu "hurra-możemy-wszystko" (lub "obudź w sobie
olbrzyma!" itd) kompletnie marginalizuje fazy zastoju, dołów, nigredo, gdy "zakopujemy się popiołach", sytuacji,
gdy na terapii pozornie nic się nie dzieje, ale procesy w głębi psyche
dokonują samoistnych przekształceń przy jednoczesnym delikatnym podsycaniu
ich płomieniem świadomości i bez widocznych efektów przez długie tygodnie.

Pozostając przy głębszych warstwach. Jeśli założymy, że procesem pierwotnym
człowieka jest to, co bliższe jego woli, intencji, świadomych pragnień, a
procesem wtórnym wszystko, co pozostałe ..., to NLP zajmuje się tylko
procesem pierwotnym (w skrócie PP).
Jednak sny świat i wszelkie zdarzenia zaburzające twe sprawne
funkcjonowanie nie pochodzą z PP! PP to jedynie mały wycinek całości, która wypływa z nieświadomości i jeszcze głębiej ze Śnienia Świata.

NLP może pomóc ci być np. efektywnym, gdy ciągle coś ci nie wychodzi. Może pomóc dobrze i sprawnie działać w korporacji, zawodzie handlowca czy pośrednika.
Jednak wspomniana "efektywność" (przy opisanych trudnościach - siłąch będących do niej w opozycji) nie pozostanie na zawsze, bo pewna część ciebie nadal "chce" być nie-efektywna (i jeśli się nią nie zajmiemy nadal będzie chciała istnieć) !!!
Więc NLP nie pyta: "CO w tobie sabotuje efektywność?" Jak możemy się o to "COŚ" zatroszczyć (bo to jest "mniejszość" w rozumieniu Głębokiej Demokracji Psyche)
Stosując NLP zmiażdżysz mocą "psychotechnik" tę część -- oczywiście "do czasu", albowiem nie istnieje skuteczne (w dłuższej perspektywie) wyparcie, stłumienie czy marginalizacja "na zawsze"!
Jung powiadał: "What you resist - persist" /utrzymuje się to,
czemu się opierasz/. Gdyby uszanować i popracować z tym co "chce być
nie-efektywne" może okazać się, że stoi za tym kopalnia kreatywności
obmyślająca i potrafiąca wprowadzać alternatywne sposoby działania! Ale, aby z tym pracować potrzebna jest szalona mądrość Taoisty i Trickstera; którzy uważają, że wszystko jest
właściwe i jak najbardziej ma prawo zaistnieć a żeby to odkryć, trzeba czasem pojechać "tyłem do przodu" - pod prąd!

Można powiedzieć, że NLP "u-efektywniając" klienta zrobiła to, czego (pozornie) chciał klient. "Kontrakt" był jasny.
Ale czy naprawdę o to chodziło klientowi? Czy faktycznie jego całościowość (wholeness, Psyche ) tego pragnęła? Czy to był najgłębszy cel wizyty u terapeuty?
Niekoniecznie.
Tylko jedna część klienta tego chciała! I to zazwyczaj ta część, która
jest zahipnotyzowana współczesną, zachodnio-kulturową wizją konieczności bycia efektywnym. To dlatego on/a przyszedł/a do NLP-owca, licząc na efektywne i szybkie
rozwiązanie "problemu". Często za radą bliskich bądź "szefostwa". Być może przywiódł klienta do terapeuty wewnętrzny krytyk
mówiący mu (i jak wielu z nas) : "bądź efektywny, bo jak nie, to okażesz się
nikim i wylecisz z gry (/pracy/związku itp) ". Może też stać za tym 126 innych historii! Lecz NLP się tym nie zajmie.
Nie spyta jak Rogers czy Buber (Mindell czy Jung): "co zainicjowało nasze spotkanie: człowiek - człowiek?" Nie położy nacisku na relację, nie spyta czyż to nie wspaniałe, że tu JESTEŚMY RAZEM?
Nie zastanowi się czy może właśnie w kłopotach i
trudnościach ukryty jest prawdziwy skarb, który zaledwie zaczął przebłyskiwać.
NLP raczej zgodnie z sugestią PP klienta (lub jego wewn. krytyka) będzie starało się "naprawić" jego "niesprawne" działanie, tak aby jeszcze lepiej funkcjonował w maszynerii konsumującego i produkującego społeczeństwa...

Na koniec anegdotka:
pewnego razu, z 10 - 12 lat temu, pewien trener - "mistrz" (co za słowo !!!) NLP rzekł mi:
"opowiedz mi bajkę bądź historyjkę, a ja ci powiem jakim jesteś typem i jaki
masz system reprezentacji.
Na co ja zacząłem mu opowiadać bajkę. Jednak przez cały czas utrzymywałem
najpierw równy, kołowy (360 stopni) ruch gałek ocznych, następnie zacząłem
patrzeć przypadkowo w różne miejsca bawiąc się wzrokiem oraz modulacją tonu
głosu w sposób absolutnie nie skorelowany z bajką.
Po czym zapytałem mistrza jaka jest jego diagnoza.
Ale mistrz NLP zaniemówił. Przez chwilę, nie mógł wydobyć z siebie głosu.
Obraz zupełnie nie pasował do tego, czego się nauczył o ludzkiej mowie i
ekspresji! Nie mógł się także dopasować, ani tym bardziej objąć "prowadzenia"! W końcu odezwał się:
- No wiesz, to dlatego tak się stało, bo wiedziałeś jak działa NLP.
Na co ja odrzekłem:
- No wiesz, jeśli założenia NLP są słuszne, to powinny być powtarzalne i
sprawdzalne w każdych warunkach, bez względu na to czy ktoś o nim coś wie,
czy nie. Wszak mózgi mamy takie same! ...

No i mniej więcej o to chodzi.
Możesz zaprogramować się na wszystko -- ale czy ten "program" jest
faktycznie dogłębnie twój? Czy jest częścią twojego mitu życiowego?
Faktycznej misji jakiej podlega twe życie? (W odróżnieniu od "misji i wizji"
narzucanych nam przez normy ISO lub inne "autorytety") Czy wypływa ze snów,
z procesu wtórnego?
Czy też jest raczej odpryskiem rodzinno - kulturowego skryptu, kompleksu i
przymusu, albo co gorsza pomysłem twojego trenera, coacha, itp. ?

no i takie są moje przemyślenia w tym temacie....

i jeszcze z postu cyt:(...)
"A z piatej- sądzę (przy całej trafności spostrzeżeń "lingwistycznych"
nie jest tak, ze bardzo wiele zalezy od konkretnej osoby do której trafi
klient?"


Noooooooo. Tak to właśnie wygląda. Ważna jest osoba terapeuty -- system terapii to
rzeczywiście wtórna rzecz. Mam nadzieję, że są NLPowcy, którzy dzięki swej wrażliwości potrafią porzucić swą metodą by wejść w bliską, wspierającą relację z klientem.
Choć w nawiązaniu do poprzedniej dyskusji powtórzę: oczywiście nie polecam np. ubranego w bawarski "mundurek", patriarchalnego Hellingera
szczycącego się tym, że pomieszkuje w willi Adolfa Hitlera ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !