sobota, 30 czerwca 2012

Szkoła i przedszkole Głebokiej Demokracji

Byłem dzisiaj z Heniem na placu zabaw

Henio od kiedy chodzi to biega a jak biega to ucieka i nie patrzy za siebie ...

no i pobiegł, ale zatrzymał się w otwartej bramce i siedzi tyłem do placu zabaw z butelką picia . No to ja podchodzę od tyłu i patrzę. A dziecko (prawie 3 lata) bardzo,  bardzo powoli (wręcz medytacyjnie) podnosi się zaczynając od ruchu ręki z butelką do góry, za czym podążyła reszta ciała, aż w końcu wspina się na palce i obraca się.
- A co to? - pytam i robię to samo dołączając poprzez naśladowanie tego ruchu.
- Jestem balonem - odpowiada - jesteśmy balonami! - dodaje.

No więc myślę sobie że takie przedszkole/szkoła polegałaby na zauważaniu i wspieraniu śnienia dzieci oraz wspieraniu ich w integrowaniu stanów spoza obszaru UR.

Mindell cytuje często słynną wypowiedź Wodza plemienia Nez Perce (Pn. Ameryka przy granicy z Kanadą - stan Waszyngton i Oregon)): "Praca zabija śnienie. Moi ludzie nigdy nie będą pracować." Zauważając, że powszechną pandemią świata cywilizowanego jest lekki rodzaj depresji (dystymia?) wynikający z braku kontaktu ze Śnieniem (w "Śnienie na jawie").
Ja mówię: współczesna szkoła zabija śnienie, gdy panie nauczycielki zakazują mówiąc: "Nie patrz za okno (w poszukiwaniu flirtów)" czy "Znowu marzysz o niebieskich migdałach!".

Zatem szkoła/przedszkole głębokiej demokracji to instytucja wspierająca nie tylko różnorodność (diversity) ale i wszystkie stany świadomości!


Tylko, czy istnieje ,,rynkowa" wartość snienia?"

Co za pytanie!  Może nie setki - ale na pewno dziesiątki wielkich wynalazków i idei powstały dzięki snom! A to są pieniądze -- czyli realna,  wymierna wartość rynkowa Szkoły Głebokiej Demokracji :)
Bez śnienia nie ma kreatywności -- w Stanach na uniwersytety najchętniej przyjmują młodzież z homeschoolingu (tak! tak!) bo ma nie zabitą w szkole kreatywność. A kreatywnośc (jeśli ktoś ma taki proces) to KASA!

Szkoła/przedszkole tego rodzaju miałaby nie tylko "śnić" - ale - jak napisałem wspierać dzieci w integrowaniu stanów spoza obszaru Uzgodnionej Rzeczywistości do obszaru UR. Tak jak to robili naukowcy i wynalazcy  (choćby Singer - igła do maszyny do szycia, czy Kekule - wzór benzenu).

niedziela, 3 czerwca 2012

Kwestia współwłasności w wizji ekowioski

Jedną z  obaw pojawiających się w związku z współwłasnością  gruntu i zbudowanych na nim budynków polega na tym, że  któryś ze współwłaścicieli mógłby dążyć do sądowego fizycznego podziału i wydzielenia części "swojej".
Jednak gdyby zamknąć "podzbiory" całej wioski na działkach 2-3ha z jednym - dwoma budynkami na 6 - 10 rodzin każdy, to podział fizyczny i jego wydzielenie nie byłoby raczej możliwe z uwagi na to, że KAŻDY budynek miałby statut budynku jednorodzinnego (z maximum dwoma oddzielnymi mieszkaniami - prawo budowlane nie pozwala na więcej wydzielonych mieszkań nawet, jeśli budynek ma np. 600 m2 powierzchni!) z jedną dużą kuchnią, dużą jadalnią i dużą łazienką z kilkoma wannami, prysznicami, itd.) [ z doświadczenia wiem, że 2 prysznice i 2 ubikacje  + ubikacje "zewnętrzne" poza domem wystarczają bez problemu  na 20 osób]
Jak z tego wynika oficjalnie - prawnie uniemożliwia to "podział" fizyczny  na więcej niż 2 części (chyba, że ktoś zdołałby przekwalifikowac budynek na wielorodzinny ! - co jest mało prawdopodobne, bo niezgodne z warunkami zabudowy i pozwoleniem na budowę -- wymagałoby to także kosztownych adaptacji).